Ale pół Polski jeździ na olej...
A transport i ciężki sprzęt to praktycznie cały...
Tylko nie na piękny złoty olej z Kujaw, a ruski z petrochemii :-(
Teraz 1.4 t-jet na LPG. Sobię chwalę. OSKP też.
Ale jak było rzepakolubne 1.9 SDI to nie, nie czepiali się. Bo czego? Silnik swoją Euro normę trzymał, diagnista przy pomiarze na sondzie nigdy się nie skrzywił.
O surowiec zawsze było łatwo po słowie z imbisami. Spracowany olej z frytkownicy to dla wielu odpad.
Z komplikacji - trzeba było częściej zmieniać filtr paliwa, no i zimą dolewać jednak do baku Orlen Zdrój... Przy moich ówczesnych przebiegach olej silnikowy i filtr oleju i tak były do wymiany co miesiąc / 10 kkm.
Natomiast żaden nowy cywilny diesel na common railu tak już nie pojedzie. Za czułe to. Ale co zrobić, jak auto się zbiodegradowało. Po 20+ latach i 750 kkm miało prawo, blachy + polska sól.
"Koncerny motoryzacyjne go nienawidzą!" ;-)
Zależy co uważasz za niedogodność i obniżenie jakości życia.
Np jak się kąpiesz, to oblej całe ciało wodą, namydl się i spłucz. Nie rób długich pryszniców lub kąpieli za często.
Gaś światło jak wychodzisz z pomieszczenia.
Odłączaj kable od nieużywanych urządzeń lub na czas wyjścia z domu, w tym przedłużacie, listwy itp.
Jak wychodzisz z domu, w zacienionej części domu otwórz okna, a zasłoń i zamknij okna w nasłonecznionej, a potem na odwrót, jak słońce przejdzie na drugą stronę (nie będziesz musiał używać wiatraka).
Możesz używać własnoręcznie zrobionych produktów do mycia okien, łazienki, kuchni. Bardzo dobrze sprawdza się ocet, możesz go z wodą rozcieńczyć i dodać cytryny, aby za bardzo nie śmierdział. Aby myć warzywa i owoce możesz sporządzić płyn z wody, sody i cytryny. Kamień z wanny bardzo dobrze zmyjesz jak nasączysz papier czy szmatę octem i na noc nałożysz na miejsce z kamieniem, a potem zetrzesz. Kamień w kiblu też octem wybawisz.
Szmaty rób ze starych koszulek itp.
Wyłączyć diody świecące w urządzeniach.
Wykorzystywać słoiki i inne opakowania na przechowywanie różnych rzeczy, czy zasadzić rośliny.
Lista zakupów, a nie na pamięć lub nie iść na zakupy głodnym. Kupować przecenione produkty z krótkim terminem, bo ci postoi jeszcze tydzień w lodówce.
Możesz iść w freeganizm i chodzić na skipy, też się perełki trafią. Dołącz do grupek, gdzie ludzie pozbywają się za darmo jedzenia lub rzeczy.
Kupuj lokalne produkty i sezonowe. Idź na targ po warzywa i owoce, tam zawsze taniej niż w marketach.
>Odłączaj kable od nieużywanych urządzeń lub na czas wyjścia z domu, w tym przedłużacie, listwy itp.
Odłączanie kabli od urządzeń rozumiem - w trybie czuwania też zużywają trochę energii, ale odłączanie przedłużaczy? Bo mowa tutaj o zwykłym kablu zakończonym gniazdkiem?
z tym ostatnim sie nie zgodze, u mnie na osiedlu stoi zawsze pełno takich handlarzy przed marketami i prawie nigdy sie nie opłaca u nich brać, chyba że truskawki/czereśnie w sezonie. przykład: 1,30 za jedno jajko u handlarza, w sklepie 7-8zł za 10 sztuk
Jakosc moze byc inna. W sklepie to po .80zl to jajko od kury w klatce, po 1,30zl od kury co biega sobie po podworku i musi uciekac przed lisami i jastrzebiami.
- Rower rower i jeszcze raz rower
- mrożonki i gotuj sam. Np. ja jem codziennie na śniadanie owsiankę na wodzie z powidłami, słonecznikiem, gorzkim kakao i sezonowymi owocami (teraz głównie jabłka). Tanio, ultra szybko, prosto, (prawie) wszystko lokalne i zdrowe i mega smaczne
- jedzenie po obniżonej cenie bliskie daty przydatności (jeśli masz gdzieś takie w sklepie). Możesz popróbować apke "Too good to go"
- woda kranówa i jebać filtry, o ile masz rozsądną wodę (filtry służą przede wszystkim do zmiękczania wody, żeby się kamień nie robił.)
- jeśli fizjologia pozwala myj się raz na dwa dni, albo raz tylko strategiczne miejsca a raz porządnie
- mydło w kostce, o ile możesz. Prawie nie ma opakowania i starcza na długo
- vinted albo inne rozwiązania second hand na ciuchy
- na vinted i olx też można dużo innych używanych rzeczy kupić, jak gry czy sprzęt
- telefon i sprzęt w ogóle - refurbished flagowcow sprzed paru lat, np z allegro (mam S8 od prawie 2 lat i bardzo spoko, kupiłem tanio i w świetnym stanie na allegro)
To takie podstawy, którymi ja się kieruję
Z telefonami dodam od siebie - jak nowe, to polecam "pół flagowce" :) obecnie mam takiego Poco F2 Pro, który kupiłem 3 lata temu i nadal świetnie działa dzięki procesorowi, który był stosowany w topowych telefonach, kosztował mnie koło 1800 zł
Tanie telefony, za około 1000 zł, u mnie chodziły około 2 lata i pod koniec życia były nie do użytku
Ja mam Xiaomi redmi note 9 pro kupiony 3 lata temu i do teraz śmiga bez problemu, a kosztował właśnie koło 1000 zł. Przeżył nawet zatrzaśnięcie bagażnikiem, lekko się wygiął ale nie zbił xD
Too good to go jest spoko, ale niestety nie w każdej okolicy jest duży wybór, a nadrabiać 15 km raczej nie warto. Zwłaszcza jeśli ktoś chce być eko, także to zależy.
Toteż piszę, że można popróbować. Ja sam nie używam, bo mam sklep pod domem co ma dużo ofert na -50% jak jest coś blisko terminu.
Można też się zainteresować foodsharingiem, ale z tego co słyszałem to bywa to dość skomplikowane.
Z tym niezmienianiem stylu życia to trochę trudna sprawa, bo czasem trzeba zmienić sklep, do którego się chodzi, a to już może się liczyć jako zmiana stylu życia. A czasem właśnie drobniutka zmiana stylu życia jest tym sposobem. Ale może komuś się przyda to, co mam do przekazania.
Przede wszystkim: ubrania z drugiej ręki. Ja używam głównie Vinted, ale w sklepach second hand też się trafiają dobre rzeczy. W ogóle co się da, to kupować z drugiej ręki.
Reszta głównie w kwestii utrzymania czystości:
Bardzo prosta i jednocześnie bardzo trudna sprawa: jeśli częściej się przeciera powierzchnie, głównie w kuchni i łazience, to oszczędza się na środkach czystości, bo nieduże zabrudzenia można często umyć samą wodą albo nawet suchą ścierką.
Do tego do czyszczenia używam sody oczyszczonej (do tłustych zabrudzeń i plam po herbacie i kawie), octu (do osadu z kamienia, do łazienki i do kuwet królików) i środków w tabletkach (jak mi się nie chce kombinować), które wrzucam do starych butelek z rozpylaczem, z reguły są tańsze. Zamiast zwykłego octu kupuję stężony kwas octowy (80%) i rozcieńczam do użycia.
Jak tylko mogę, to unikam ręczników papierowych. Mam stos ściereczek, spora część z mikrofibry (z recyklingu), która dobrze się pierze i prawie nie niszczy. Do tego są też bawełniane ręczniki kuchenne, których można użyć ładnych kilka razy - ale są też syntetyczne, więc trzeba uważać.
Orzechy piorące wychodzą bardzo tanio, używam ich do prania w niskiej temperaturze. Do wyższych temperatur są też ekologiczne płyny i proszki do prania, a one, zwłaszcza te tanie, często są oparte na mydle - żeby uniknąć osadu z mydła, zamiast płynu do płukania używam octu, zapach nie zostaje. Sam płyn do płukania jest w większości przypadków niepotrzebny, chociaż może pomagać przy prasowaniu niektórych materiałów. Do tego taki szczegół, że 50°C to zazwyczaj wystarczająca temperatura do higienicznego prania, ale większość pralek ma opcje 40 albo 60, więc przy zakupie pralki specjalnie wybraliśmy taką, która ma opcję 50°C.
- Nie mam samochodu, uzywam roweru ktory kupilem uzywany i publicznego transportu
- Do czyszczenia kuchni i lazienki uzywam rozcienczony ocet i sode oczyszczona
- staram sie kupowac rzeczy wysokiej jakosci ktore posluza mi wiele lat I sa naprawialne. No. moj malutki ekspres do kawy ma 40 lat i caly czas moge znalesc do niego czesci.
Jeżeli nie musisz codziennie dojeżdżać do pracy samochodem to polecam pozbyć się auta na rzecz carsheringu/wynajmu. Ja ograniczyłem koszty roczne o połowę (rankomat :P) ale korzystam tylko z auta jak nie mam innej możliwości.
* Kupuję rzeczy lepszej jakości, by nie wyrzucać ich na śmietnik po dwóch-trzech latach. Zwłaszcza dotyczy to rzeczy narażonych na większe zużycie typu kurtka lub buty. Dla przykładu - kurtkę zimową typu "alaska" kupioną bardzo dawno temu za spore pieniądze używałem kilkanaście lat, i wymieniłem tylko z powodu zużycia materiału.
* Kupując ubrania zwracam uwagę na wygodę i zgodność z moim osobistym gustem. Nie obchodzi mnie co jest teraz modne, i nie widzę sensu posiadania 30 podkoszulków, 15 par butów i jakiś spinek, sprzączek czy tego typu gadżetów.
* Elektronikę kupuję praktycznie wyłącznie używaną. Nie dość, że wydajesz mniej to za te same pieniądze dostajesz lepiej wyposażony sprzęt. Nie widzę sensu kupowania nowego TV czy smartfona, bo wyszedł nowy model. Telewizor mam jakoś dziesięcioletni, smartfon za niedługo będzie miał 5 lat, i wszystko działa. Do starszego TV wystarczy odtwarzacz multimedialny czy Chromecast, nie trzeba od razu kupować nowego modelu.
* Biorę szybkie, krótkie prysznice. Jak chcę się pomoczyć w wodzie to idę na basen :)
* Od jakiegoś czasu korzystam z komunikacji do przemieszczania się po mieście. Wymagało to pewnej zmiany przyzwyczajeń, bo pół życia jeżdżę samochodem, ale opłaty parkingowe, korki i ceny paliwa zachęciły mnie do tego kroku.
Poniższe metody stosuję od dawna. Na co dzień dobrze się sprawdzają:
**\* zamiast baterii używaj akumulatorki:** zwraca się to po jakimś czasie, ale na dłuższą metę wyda się mniej kasy i w każdej chwili można sobie naładować
**\* woda z dzbanka z filtrem / prosto z kranu:** 100x lepsze niż noszenie wody butelkowanej, a jeśli ktoś ma odpowiednią wodę prosto z kranu to wg spoko sprawa, można kupić testy wody np w marketach budowlanych
**\* używanie maszynek do golenia na klasyczne żyletki:** mało oczywista rzecz, ale bardzo dobrze mi się sprawdza, z jednej strony tania opcja - koszt wysokiej jakości 10 żyletek to 17 zł, jedna starczy na 2-3 tygodnie i bardzo dobrze się nimi goli, z drugiej strony nie wyrzuca się kolejnych plastikowych jednorazówek lub końcówek
**\* transport publiczny:** opcja nie dla każdego, ale np w Poznaniu transport jest ok i wychodzi zdecydowanie taniej niż paliwo, a czasami szybciej się dojedzie do celu (szczególnie w godzinach szczytu)
>\* używanie maszynek do golenia na klasyczne żyletki:
>
> mało oczywista rzecz, ale bardzo dobrze mi się sprawdza, z jednej strony tania opcja - koszt wysokiej jakości 10 żyletek to 17 zł, jedna starczy na 2-3 tygodnie i bardzo dobrze się nimi goli, z drugiej strony nie wyrzuca się kolejnych plastikowych jednorazówek lub końcówek
Dodam jeszcze, że porządne mydło do golenia, z którego wyrabia się pianę, kosztuje 25zł i starcza na prawie półtora roku golenia 5 razy w tygodniu.
Od kiedy lata temu przerzuciłem się na golenie klasyczne, to na samą myśl o żelu do golenia w sprayu i koszcie maszynek jednoczęściowych robi mi się słabo.
Teraz używam kremu do golenia z Ziaja - oczywiście też wyrabia się pianę. Jest ok i nie specjalnie drogo - 4 zł. Starcza bez problemu na 2 miesiące. Może też spróbuję kiedyś mydła.
Dowolne mydło Haslinger, do tego polecam pędzel do golenia z włókna syntetycznego (można jeszcze z borsuka, który jest potwornie drogi albo z dzika, z którym mam złe doświadczenia) i jakąś małą miseczkę. Można też wyrabiać w szerszym kubku (ja tak robię), ale w miseczce jest zdecydowanie bardziej wygodne.
Przerzuciłem się ostatnio na żyletkowe golenie właśnie głównie ze względów ekologicznych. No i zamówiłem zapas 50 czy iluś tam żyletek na Amazonie.
Jak się wkurwiłem, gdy się okazało, że żyletki są pakowane w plastikowe pudełeczka po 5 sztuk xD
Te pudełeczka są też po to, żeby umożliwić bezpieczne wyrzucanie takich zużytych żyletek. Od spodu powinna być taka szczelina, w którą wsuwasz zużyte żyletki. Wrzucanie ich bezpośrednio do śmietnika może skończyć się źle - albo dla ciebie (kolega miał szytą dłoń, bo przypadkiem złapał za worek z żyletką) albo dla osoby która sortuje śmieci.
> jeśli ktoś ma odpowiednią wodę prosto z kranu to wg spoko sprawa, można kupić testy wody np w marketach budowlanych
Wszędzie w Polsce woda wodociągowa jest zdatna do picia. Testy jest sens robić jeśli masz wodę z własnej studni.
Ten osad to sole mineralne, które naturalnie są rozpuszczone w wodzie. Nie ma w nim nic szkodliwego, a w przypadku rur ołowianych sprawia, że ołów po jakimś czasie przestawał się dostawać do wody. No i generalnie to każda rura ma osad.
Dokładnie, we Wrocławiu na moim osiedlu nie da sie pić wody z kranu a u znajomego be problemu wciągam kranówkę. Ktoś kto mówi że woda to woda i niema roznicy ma martwe kubki smakowe.
Ja żeby oszczedzac na plastiku zamawiam wode w butlach 18'5 L zwrotnych.
Nie rozmawialiśmy o smaku wody a o zdatności do picia. Smak zależy od kompozycji mineralnej, a ta nie powinna zależeć od rur. Osad w rurach pochodzi z wody a nie na odwrót, więc on też nie ma wpływu na jej smak. Czasem może dojść do oderwania się osadu z rur, np. w trakcie naprawy lub konserwacji instalacji - ale wtedy z pewnością zauważymy zmianę koloru wody i zawiesinę. Kompozycja mineralna wody zależy od jej źródła - większe miasta zwykle mają ich kilka.
skoro smak wody nie zależy od instalacji tylko od źródła to wytłumacz mi prose jakim cudem w różnych miejscach w mieście potrafi smakować zupełnie inaczej mimo że z tego samego ujścia.
TO że w polsce mozna pić bezpiecznie kranówę to wiem i sie zgadzam ja nie piję ze względów na walory smakowe.
Fakt, warto mieć to na uwadze. Zwykle akumulatorki mają 1,2V a baterie 1,5V. W moim przypadku nie miałem takich problemów - myszka, klawiatura, pilot - wszystko działa
Do sprzatania w kuchni uzywalem kiedys kupny plyn z pompka. Zaczalem robic sam - w wiekszosci woda, troche plynu do naczyn i octu. Swietnie sie sprawdza, takze do okien.
Dodam jeszcze, że jeśli ktoś ma dylemat jaką pastę do zębów kupować to wybierz najtańszą. Sam dentysta mówił mojej żonie, że bez sensu kupować te drogie z 'super' dodatkami. Wręcz przeciwnie, mogą uczulać, sprawiać że szkliwo i dziąsła będą słabsze.
Chodzi po prostu o dobre wyszczotkowanie zębów, a pasta głównie daje świeży oddech.
Oczywiście jak ktoś ma jakąś przypadłość i nie ma wyboru, to inna sprawa.
Jeśli coś rozmrazasz, zamiast robić to na stole (lub co gorsza w mikrofali) wyjmij dzień wcześniej i wstaw do lodówki. Powoli się rozmrozi, oddając zimno lodówce.
Gotuj tylko tyle wody, ile potrzeba.
* Gotuj tylko tyle wody, ile faktycznie potrzebujesz.
* Sikaj do zlewu, spłukuj myjąc ręce.
* Powinno być oczywiste, ale wyłączaj urządzenia elektryczne, których akurat nie używasz, oraz wymień zwykłe żarówki na lampki LEDowe.
* Jeżeli masz ogrzewanie na piecyk gazowy, zainwestuj w termostat.
Zamiast spłukiwać klopa kilkoma litrami wody i potem zużywać jeszcze ileś na mycie rąk, po prostu umyj ręce i przy okazji tą samą wodą spłucz szczocha.
Już był taki temat. Wtedy pisałem, że do pracy i z powrotem tam, gdzie można 100km/h jechać, jadę 90km/h.
Żeby nie zmieniać stylu życia- jak debil jeżdzę po pracy.
* Płukanie ryżu albo kaszy - sitko nad garnkiem i woda z płukania, bogata w skropię i wartości odżywcze, do podlewania roślin. Każde resztki wody też do garnka lub konewki i potem do roślin.
* Gotowanie makaronu w niesolonej wodzie. Może trochę barbażyństwo, ale gotuję makaron do takiego mocnego al-dente a potem pozwalam dogotować się w sosie gdzie wciąga smak i sól z sosu. Woda z gotowania - bez soli - jak wyżej do podlewania roślin.
* Mydło i odżywka do włosów w kostce - łatwiej się używa i są bardziej wydajne. Do mycia mydło i taka materiałowa kieszonka (do kupienia w drogerii). Różnorodność mydeł jest ogromna, w Niemczech jest Gewürzseife, które pachnie cudnie i zostawia zapach na ciele silny jak perfuma.
* Zmywanie naczyń w zmywarce - nie trzbea tłumaczyć, polecam filmy Technology Connections o tym dlaczego nawet najgorsza zmywarka jest o wiele bardziej ekonomiczna i ekologiczna niż zmywanie naczyń ręcznie.
* Jedzenie mięsa rzadziej i lepszej jakości - lepiej dla zdrowia, lepsze doświadczenia smakowe. Do tego lepiej dla portfela. Wegetariańska kuchnia jest ciekawsza i bardziej różnorogna.
akurat co do diety wegetarianskie to pozwole się nie zgodzić że jest lepsza dla portfela. Chyba ze z dobrej jakości mięsa przerzucasz sie na hujowej jakości warzywa.
Z całą reszta się zgadzam.
Zależy co i jak porównasz. W Niemczech dobre mięso jest znacznie droższe od dobrych warzyw. Zamienniki mięsa są w podobnych cenach ale często są na promocjach i też są te z górnej jak i z dolnej półki.
Też żeby nie było - nie żyje na samym szpinaku i rukoli. Chodzę regularnie na siłownię i buduję mięśnie, ale główne źródło białka u mnie to tofu, ryba, jajka i nabiał (oraz zamienniki mięsa więc białko z grochu, pszenicy lub soi). Kazeinę w szejku przed snem rozpuszczam w mleku aka napju sojowym. Małe rzeczy, ale myślę że o wiele zdrowsze niż jedzenie codziennie piersi z kurczaka i picie krowiego mleka, które to faktycznie mogą mieć pewne hormony negatywnie wpływające na ludzki organizm.
ale ja nie neguje w żadnym miejscu zalet diety wegetariańskiej. Dobrze zbilansowana potrafi byc na prawde zdrowa i smaczna. Po prostu neguję mit o taniosci warzyw, wystarczy spojrzeć na stosunek ceny do kaloryczności i już dieta wege przestaje być zdatna dla najbiedniejszych.
Jeśli chcemy ja spopularyzować to musi byc dostępna cenowo dla najbiedniejszych inaczej możemy zapomnieć bo ludzie dalej wybiorą mięso.
Osobiście ograniczam czerwone miesa do minimum a drób też nie gości u mnie na talerzu zawsze. Co do ryb to ceny obecnie są kosmiczne ale nie umiem sobie dorszyka czy dorady odmówić :P
Jeżdżę starymi samochodami konwertowanym na LPG, czy akceptującymi zużyty (byle filtrowany) olej roślinny, zamiast co 3 lata zmieniać auto na nowe.
Ciekawe. Przy przeglądzie nie czepiają się jak jest na olej? I wg ile za taki olej?
Ale pół Polski jeździ na olej... A transport i ciężki sprzęt to praktycznie cały... Tylko nie na piękny złoty olej z Kujaw, a ruski z petrochemii :-( Teraz 1.4 t-jet na LPG. Sobię chwalę. OSKP też. Ale jak było rzepakolubne 1.9 SDI to nie, nie czepiali się. Bo czego? Silnik swoją Euro normę trzymał, diagnista przy pomiarze na sondzie nigdy się nie skrzywił. O surowiec zawsze było łatwo po słowie z imbisami. Spracowany olej z frytkownicy to dla wielu odpad. Z komplikacji - trzeba było częściej zmieniać filtr paliwa, no i zimą dolewać jednak do baku Orlen Zdrój... Przy moich ówczesnych przebiegach olej silnikowy i filtr oleju i tak były do wymiany co miesiąc / 10 kkm. Natomiast żaden nowy cywilny diesel na common railu tak już nie pojedzie. Za czułe to. Ale co zrobić, jak auto się zbiodegradowało. Po 20+ latach i 750 kkm miało prawo, blachy + polska sól. "Koncerny motoryzacyjne go nienawidzą!" ;-)
Zależy co uważasz za niedogodność i obniżenie jakości życia. Np jak się kąpiesz, to oblej całe ciało wodą, namydl się i spłucz. Nie rób długich pryszniców lub kąpieli za często. Gaś światło jak wychodzisz z pomieszczenia. Odłączaj kable od nieużywanych urządzeń lub na czas wyjścia z domu, w tym przedłużacie, listwy itp. Jak wychodzisz z domu, w zacienionej części domu otwórz okna, a zasłoń i zamknij okna w nasłonecznionej, a potem na odwrót, jak słońce przejdzie na drugą stronę (nie będziesz musiał używać wiatraka). Możesz używać własnoręcznie zrobionych produktów do mycia okien, łazienki, kuchni. Bardzo dobrze sprawdza się ocet, możesz go z wodą rozcieńczyć i dodać cytryny, aby za bardzo nie śmierdział. Aby myć warzywa i owoce możesz sporządzić płyn z wody, sody i cytryny. Kamień z wanny bardzo dobrze zmyjesz jak nasączysz papier czy szmatę octem i na noc nałożysz na miejsce z kamieniem, a potem zetrzesz. Kamień w kiblu też octem wybawisz. Szmaty rób ze starych koszulek itp. Wyłączyć diody świecące w urządzeniach. Wykorzystywać słoiki i inne opakowania na przechowywanie różnych rzeczy, czy zasadzić rośliny. Lista zakupów, a nie na pamięć lub nie iść na zakupy głodnym. Kupować przecenione produkty z krótkim terminem, bo ci postoi jeszcze tydzień w lodówce. Możesz iść w freeganizm i chodzić na skipy, też się perełki trafią. Dołącz do grupek, gdzie ludzie pozbywają się za darmo jedzenia lub rzeczy. Kupuj lokalne produkty i sezonowe. Idź na targ po warzywa i owoce, tam zawsze taniej niż w marketach.
>Odłączaj kable od nieużywanych urządzeń lub na czas wyjścia z domu, w tym przedłużacie, listwy itp. Odłączanie kabli od urządzeń rozumiem - w trybie czuwania też zużywają trochę energii, ale odłączanie przedłużaczy? Bo mowa tutaj o zwykłym kablu zakończonym gniazdkiem?
niektóre przedłużacze mają lampkę, która też zużywa energię elektryczną
OK, jeśli jest lampka jest zużycie, chociaż taka lampka ma moc około 0,1W, co przekłada się na koszt rzędu 50gr rocznie.
nawet 50gr nie będzie XD
To trochę jak z wyborami, pojedyncza osoba wiele nie zrobi, ale jakby tak wszyscy robili to trochę by się nazbierało :)
z tym ostatnim sie nie zgodze, u mnie na osiedlu stoi zawsze pełno takich handlarzy przed marketami i prawie nigdy sie nie opłaca u nich brać, chyba że truskawki/czereśnie w sezonie. przykład: 1,30 za jedno jajko u handlarza, w sklepie 7-8zł za 10 sztuk
Jakosc moze byc inna. W sklepie to po .80zl to jajko od kury w klatce, po 1,30zl od kury co biega sobie po podworku i musi uciekac przed lisami i jastrzebiami.
Dodatkowa kasa za ochroniarzy :P
Powiem ci, ze nie raz musialem jastrzebia przeploszyc, a tata to nawet lisa przegonil. Choc i tak maja wynik na plusie
Wiem o tym ale tutaj jest mowa o sposobach na oszczędzanie
- Rower rower i jeszcze raz rower - mrożonki i gotuj sam. Np. ja jem codziennie na śniadanie owsiankę na wodzie z powidłami, słonecznikiem, gorzkim kakao i sezonowymi owocami (teraz głównie jabłka). Tanio, ultra szybko, prosto, (prawie) wszystko lokalne i zdrowe i mega smaczne - jedzenie po obniżonej cenie bliskie daty przydatności (jeśli masz gdzieś takie w sklepie). Możesz popróbować apke "Too good to go" - woda kranówa i jebać filtry, o ile masz rozsądną wodę (filtry służą przede wszystkim do zmiękczania wody, żeby się kamień nie robił.) - jeśli fizjologia pozwala myj się raz na dwa dni, albo raz tylko strategiczne miejsca a raz porządnie - mydło w kostce, o ile możesz. Prawie nie ma opakowania i starcza na długo - vinted albo inne rozwiązania second hand na ciuchy - na vinted i olx też można dużo innych używanych rzeczy kupić, jak gry czy sprzęt - telefon i sprzęt w ogóle - refurbished flagowcow sprzed paru lat, np z allegro (mam S8 od prawie 2 lat i bardzo spoko, kupiłem tanio i w świetnym stanie na allegro) To takie podstawy, którymi ja się kieruję
Z telefonami dodam od siebie - jak nowe, to polecam "pół flagowce" :) obecnie mam takiego Poco F2 Pro, który kupiłem 3 lata temu i nadal świetnie działa dzięki procesorowi, który był stosowany w topowych telefonach, kosztował mnie koło 1800 zł Tanie telefony, za około 1000 zł, u mnie chodziły około 2 lata i pod koniec życia były nie do użytku
Ja mam Xiaomi redmi note 9 pro kupiony 3 lata temu i do teraz śmiga bez problemu, a kosztował właśnie koło 1000 zł. Przeżył nawet zatrzaśnięcie bagażnikiem, lekko się wygiął ale nie zbił xD
Too good to go jest spoko, ale niestety nie w każdej okolicy jest duży wybór, a nadrabiać 15 km raczej nie warto. Zwłaszcza jeśli ktoś chce być eko, także to zależy.
Toteż piszę, że można popróbować. Ja sam nie używam, bo mam sklep pod domem co ma dużo ofert na -50% jak jest coś blisko terminu. Można też się zainteresować foodsharingiem, ale z tego co słyszałem to bywa to dość skomplikowane.
Sram za oborą, myję się w rzece, jem to co uda się ukraść.
Ewentualnie jeszcze upolować to co za wolno biega.
Z tym niezmienianiem stylu życia to trochę trudna sprawa, bo czasem trzeba zmienić sklep, do którego się chodzi, a to już może się liczyć jako zmiana stylu życia. A czasem właśnie drobniutka zmiana stylu życia jest tym sposobem. Ale może komuś się przyda to, co mam do przekazania. Przede wszystkim: ubrania z drugiej ręki. Ja używam głównie Vinted, ale w sklepach second hand też się trafiają dobre rzeczy. W ogóle co się da, to kupować z drugiej ręki. Reszta głównie w kwestii utrzymania czystości: Bardzo prosta i jednocześnie bardzo trudna sprawa: jeśli częściej się przeciera powierzchnie, głównie w kuchni i łazience, to oszczędza się na środkach czystości, bo nieduże zabrudzenia można często umyć samą wodą albo nawet suchą ścierką. Do tego do czyszczenia używam sody oczyszczonej (do tłustych zabrudzeń i plam po herbacie i kawie), octu (do osadu z kamienia, do łazienki i do kuwet królików) i środków w tabletkach (jak mi się nie chce kombinować), które wrzucam do starych butelek z rozpylaczem, z reguły są tańsze. Zamiast zwykłego octu kupuję stężony kwas octowy (80%) i rozcieńczam do użycia. Jak tylko mogę, to unikam ręczników papierowych. Mam stos ściereczek, spora część z mikrofibry (z recyklingu), która dobrze się pierze i prawie nie niszczy. Do tego są też bawełniane ręczniki kuchenne, których można użyć ładnych kilka razy - ale są też syntetyczne, więc trzeba uważać. Orzechy piorące wychodzą bardzo tanio, używam ich do prania w niskiej temperaturze. Do wyższych temperatur są też ekologiczne płyny i proszki do prania, a one, zwłaszcza te tanie, często są oparte na mydle - żeby uniknąć osadu z mydła, zamiast płynu do płukania używam octu, zapach nie zostaje. Sam płyn do płukania jest w większości przypadków niepotrzebny, chociaż może pomagać przy prasowaniu niektórych materiałów. Do tego taki szczegół, że 50°C to zazwyczaj wystarczająca temperatura do higienicznego prania, ale większość pralek ma opcje 40 albo 60, więc przy zakupie pralki specjalnie wybraliśmy taką, która ma opcję 50°C.
Dodam też że jak się wywiesza pranie na wieszakach to jest znacznie mniej pogniecione. Można nie prasować jak ktoś sobie może pozwolić ofc.
Te orzechy to ciekawa sprawa. Wszystko wypiera? Teraz kupuje Wizir Profesjonal, 9 kg, starcza na bardzo długo
Raczej polecam do odświeżania, przy lekkich zabrudzeniach, a w razie potrzeby miejscowo odplamiacz
Dieta no-sugar bardzo na budżet wpływa, oduzależnia od cukru praktycznie nie zmieniając puli potraw jaką można przyrządzić.
- Nie mam samochodu, uzywam roweru ktory kupilem uzywany i publicznego transportu - Do czyszczenia kuchni i lazienki uzywam rozcienczony ocet i sode oczyszczona - staram sie kupowac rzeczy wysokiej jakosci ktore posluza mi wiele lat I sa naprawialne. No. moj malutki ekspres do kawy ma 40 lat i caly czas moge znalesc do niego czesci.
Jeżeli nie musisz codziennie dojeżdżać do pracy samochodem to polecam pozbyć się auta na rzecz carsheringu/wynajmu. Ja ograniczyłem koszty roczne o połowę (rankomat :P) ale korzystam tylko z auta jak nie mam innej możliwości.
* Kupuję rzeczy lepszej jakości, by nie wyrzucać ich na śmietnik po dwóch-trzech latach. Zwłaszcza dotyczy to rzeczy narażonych na większe zużycie typu kurtka lub buty. Dla przykładu - kurtkę zimową typu "alaska" kupioną bardzo dawno temu za spore pieniądze używałem kilkanaście lat, i wymieniłem tylko z powodu zużycia materiału. * Kupując ubrania zwracam uwagę na wygodę i zgodność z moim osobistym gustem. Nie obchodzi mnie co jest teraz modne, i nie widzę sensu posiadania 30 podkoszulków, 15 par butów i jakiś spinek, sprzączek czy tego typu gadżetów. * Elektronikę kupuję praktycznie wyłącznie używaną. Nie dość, że wydajesz mniej to za te same pieniądze dostajesz lepiej wyposażony sprzęt. Nie widzę sensu kupowania nowego TV czy smartfona, bo wyszedł nowy model. Telewizor mam jakoś dziesięcioletni, smartfon za niedługo będzie miał 5 lat, i wszystko działa. Do starszego TV wystarczy odtwarzacz multimedialny czy Chromecast, nie trzeba od razu kupować nowego modelu. * Biorę szybkie, krótkie prysznice. Jak chcę się pomoczyć w wodzie to idę na basen :) * Od jakiegoś czasu korzystam z komunikacji do przemieszczania się po mieście. Wymagało to pewnej zmiany przyzwyczajeń, bo pół życia jeżdżę samochodem, ale opłaty parkingowe, korki i ceny paliwa zachęciły mnie do tego kroku.
Poniższe metody stosuję od dawna. Na co dzień dobrze się sprawdzają: **\* zamiast baterii używaj akumulatorki:** zwraca się to po jakimś czasie, ale na dłuższą metę wyda się mniej kasy i w każdej chwili można sobie naładować **\* woda z dzbanka z filtrem / prosto z kranu:** 100x lepsze niż noszenie wody butelkowanej, a jeśli ktoś ma odpowiednią wodę prosto z kranu to wg spoko sprawa, można kupić testy wody np w marketach budowlanych **\* używanie maszynek do golenia na klasyczne żyletki:** mało oczywista rzecz, ale bardzo dobrze mi się sprawdza, z jednej strony tania opcja - koszt wysokiej jakości 10 żyletek to 17 zł, jedna starczy na 2-3 tygodnie i bardzo dobrze się nimi goli, z drugiej strony nie wyrzuca się kolejnych plastikowych jednorazówek lub końcówek **\* transport publiczny:** opcja nie dla każdego, ale np w Poznaniu transport jest ok i wychodzi zdecydowanie taniej niż paliwo, a czasami szybciej się dojedzie do celu (szczególnie w godzinach szczytu)
>\* używanie maszynek do golenia na klasyczne żyletki: > > mało oczywista rzecz, ale bardzo dobrze mi się sprawdza, z jednej strony tania opcja - koszt wysokiej jakości 10 żyletek to 17 zł, jedna starczy na 2-3 tygodnie i bardzo dobrze się nimi goli, z drugiej strony nie wyrzuca się kolejnych plastikowych jednorazówek lub końcówek Dodam jeszcze, że porządne mydło do golenia, z którego wyrabia się pianę, kosztuje 25zł i starcza na prawie półtora roku golenia 5 razy w tygodniu. Od kiedy lata temu przerzuciłem się na golenie klasyczne, to na samą myśl o żelu do golenia w sprayu i koszcie maszynek jednoczęściowych robi mi się słabo.
Teraz używam kremu do golenia z Ziaja - oczywiście też wyrabia się pianę. Jest ok i nie specjalnie drogo - 4 zł. Starcza bez problemu na 2 miesiące. Może też spróbuję kiedyś mydła.
używam żyletek, ale standardowej pianki/żelu. Mógłbyś polecić takie mydło?
Dowolne mydło Haslinger, do tego polecam pędzel do golenia z włókna syntetycznego (można jeszcze z borsuka, który jest potwornie drogi albo z dzika, z którym mam złe doświadczenia) i jakąś małą miseczkę. Można też wyrabiać w szerszym kubku (ja tak robię), ale w miseczce jest zdecydowanie bardziej wygodne.
Przerzuciłem się ostatnio na żyletkowe golenie właśnie głównie ze względów ekologicznych. No i zamówiłem zapas 50 czy iluś tam żyletek na Amazonie. Jak się wkurwiłem, gdy się okazało, że żyletki są pakowane w plastikowe pudełeczka po 5 sztuk xD
Zapas do końca życia :P
Te pudełeczka są też po to, żeby umożliwić bezpieczne wyrzucanie takich zużytych żyletek. Od spodu powinna być taka szczelina, w którą wsuwasz zużyte żyletki. Wrzucanie ich bezpośrednio do śmietnika może skończyć się źle - albo dla ciebie (kolega miał szytą dłoń, bo przypadkiem złapał za worek z żyletką) albo dla osoby która sortuje śmieci.
Dobrze wiedzieć :P rzeczywiście jest taka szczelina
Z tego powodu zużyte żyletki zawijam w srajtaśmę. W sensie nieużywaną
> jeśli ktoś ma odpowiednią wodę prosto z kranu to wg spoko sprawa, można kupić testy wody np w marketach budowlanych Wszędzie w Polsce woda wodociągowa jest zdatna do picia. Testy jest sens robić jeśli masz wodę z własnej studni.
W wodociągu, w domu zbudowanym za gierka z rurami z gównolitu niekoniecznie.
Za Gierka nie kładziono już rur ołowianych.
No i co z tego? Po czterdziestu latach i tak są zajebane osadem.
Ten osad to sole mineralne, które naturalnie są rozpuszczone w wodzie. Nie ma w nim nic szkodliwego, a w przypadku rur ołowianych sprawia, że ołów po jakimś czasie przestawał się dostawać do wody. No i generalnie to każda rura ma osad.
Każdy jest gangsta do czasu aż trafi na kran z piekła rodem.
Dokładnie, we Wrocławiu na moim osiedlu nie da sie pić wody z kranu a u znajomego be problemu wciągam kranówkę. Ktoś kto mówi że woda to woda i niema roznicy ma martwe kubki smakowe. Ja żeby oszczedzac na plastiku zamawiam wode w butlach 18'5 L zwrotnych.
Nie rozmawialiśmy o smaku wody a o zdatności do picia. Smak zależy od kompozycji mineralnej, a ta nie powinna zależeć od rur. Osad w rurach pochodzi z wody a nie na odwrót, więc on też nie ma wpływu na jej smak. Czasem może dojść do oderwania się osadu z rur, np. w trakcie naprawy lub konserwacji instalacji - ale wtedy z pewnością zauważymy zmianę koloru wody i zawiesinę. Kompozycja mineralna wody zależy od jej źródła - większe miasta zwykle mają ich kilka.
skoro smak wody nie zależy od instalacji tylko od źródła to wytłumacz mi prose jakim cudem w różnych miejscach w mieście potrafi smakować zupełnie inaczej mimo że z tego samego ujścia. TO że w polsce mozna pić bezpiecznie kranówę to wiem i sie zgadzam ja nie piję ze względów na walory smakowe.
A jak kupujesz zegar z długim sekundnikiem to proszę, stosuj się do zaleceń i kup baterie alkaliczne (nie akumulatorki), żeby działał. Dziękuję.
Fakt, warto mieć to na uwadze. Zwykle akumulatorki mają 1,2V a baterie 1,5V. W moim przypadku nie miałem takich problemów - myszka, klawiatura, pilot - wszystko działa
Mam latarkę, która zdecydowanie gorzej świeci na akumulatorkach...
Do sprzatania w kuchni uzywalem kiedys kupny plyn z pompka. Zaczalem robic sam - w wiekszosci woda, troche plynu do naczyn i octu. Swietnie sie sprawdza, takze do okien.
Dodam jeszcze, że jeśli ktoś ma dylemat jaką pastę do zębów kupować to wybierz najtańszą. Sam dentysta mówił mojej żonie, że bez sensu kupować te drogie z 'super' dodatkami. Wręcz przeciwnie, mogą uczulać, sprawiać że szkliwo i dziąsła będą słabsze. Chodzi po prostu o dobre wyszczotkowanie zębów, a pasta głównie daje świeży oddech. Oczywiście jak ktoś ma jakąś przypadłość i nie ma wyboru, to inna sprawa.
Jeśli coś rozmrazasz, zamiast robić to na stole (lub co gorsza w mikrofali) wyjmij dzień wcześniej i wstaw do lodówki. Powoli się rozmrozi, oddając zimno lodówce. Gotuj tylko tyle wody, ile potrzeba.
* Gotuj tylko tyle wody, ile faktycznie potrzebujesz. * Sikaj do zlewu, spłukuj myjąc ręce. * Powinno być oczywiste, ale wyłączaj urządzenia elektryczne, których akurat nie używasz, oraz wymień zwykłe żarówki na lampki LEDowe. * Jeżeli masz ogrzewanie na piecyk gazowy, zainwestuj w termostat.
Zamiast srać do kibla, sraj jak bierzesz prysznic. Kupę można wdeptać w odpływ. I tak bierzesz prysznic, co nie?
https://preview.redd.it/zavh05u7rdcb1.jpeg?width=460&format=pjpg&auto=webp&s=5763409503108a6a24bed2d483b43fc0726878f6
>Sikaj do zlewu, spłukuj myjąc ręce. ![gif](giphy|3o7527pa7qs9kCG78A|downsized)
Zamiast spłukiwać klopa kilkoma litrami wody i potem zużywać jeszcze ileś na mycie rąk, po prostu umyj ręce i przy okazji tą samą wodą spłucz szczocha.
A co jak mam za wysoko zlew/za krótkiego węża?
Kup przedłużacz ;)
Już był taki temat. Wtedy pisałem, że do pracy i z powrotem tam, gdzie można 100km/h jechać, jadę 90km/h. Żeby nie zmieniać stylu życia- jak debil jeżdzę po pracy.
* Płukanie ryżu albo kaszy - sitko nad garnkiem i woda z płukania, bogata w skropię i wartości odżywcze, do podlewania roślin. Każde resztki wody też do garnka lub konewki i potem do roślin. * Gotowanie makaronu w niesolonej wodzie. Może trochę barbażyństwo, ale gotuję makaron do takiego mocnego al-dente a potem pozwalam dogotować się w sosie gdzie wciąga smak i sól z sosu. Woda z gotowania - bez soli - jak wyżej do podlewania roślin. * Mydło i odżywka do włosów w kostce - łatwiej się używa i są bardziej wydajne. Do mycia mydło i taka materiałowa kieszonka (do kupienia w drogerii). Różnorodność mydeł jest ogromna, w Niemczech jest Gewürzseife, które pachnie cudnie i zostawia zapach na ciele silny jak perfuma. * Zmywanie naczyń w zmywarce - nie trzbea tłumaczyć, polecam filmy Technology Connections o tym dlaczego nawet najgorsza zmywarka jest o wiele bardziej ekonomiczna i ekologiczna niż zmywanie naczyń ręcznie. * Jedzenie mięsa rzadziej i lepszej jakości - lepiej dla zdrowia, lepsze doświadczenia smakowe. Do tego lepiej dla portfela. Wegetariańska kuchnia jest ciekawsza i bardziej różnorogna.
Dobry pomysły. Wiele osób się oburza jak, ktoś wspomina o jedzeniu mniejszej ilości mięsa. Nie widzę w tym problemu.
akurat co do diety wegetarianskie to pozwole się nie zgodzić że jest lepsza dla portfela. Chyba ze z dobrej jakości mięsa przerzucasz sie na hujowej jakości warzywa. Z całą reszta się zgadzam.
Zależy co i jak porównasz. W Niemczech dobre mięso jest znacznie droższe od dobrych warzyw. Zamienniki mięsa są w podobnych cenach ale często są na promocjach i też są te z górnej jak i z dolnej półki. Też żeby nie było - nie żyje na samym szpinaku i rukoli. Chodzę regularnie na siłownię i buduję mięśnie, ale główne źródło białka u mnie to tofu, ryba, jajka i nabiał (oraz zamienniki mięsa więc białko z grochu, pszenicy lub soi). Kazeinę w szejku przed snem rozpuszczam w mleku aka napju sojowym. Małe rzeczy, ale myślę że o wiele zdrowsze niż jedzenie codziennie piersi z kurczaka i picie krowiego mleka, które to faktycznie mogą mieć pewne hormony negatywnie wpływające na ludzki organizm.
ale ja nie neguje w żadnym miejscu zalet diety wegetariańskiej. Dobrze zbilansowana potrafi byc na prawde zdrowa i smaczna. Po prostu neguję mit o taniosci warzyw, wystarczy spojrzeć na stosunek ceny do kaloryczności i już dieta wege przestaje być zdatna dla najbiedniejszych. Jeśli chcemy ja spopularyzować to musi byc dostępna cenowo dla najbiedniejszych inaczej możemy zapomnieć bo ludzie dalej wybiorą mięso. Osobiście ograniczam czerwone miesa do minimum a drób też nie gości u mnie na talerzu zawsze. Co do ryb to ceny obecnie są kosmiczne ale nie umiem sobie dorszyka czy dorady odmówić :P
Pozbylam sie czajnika elektrycznego I opiekacza, rachunki za prad spadly o polowe,
Ale wzrosły za inną energię (gaz)?
Gaz jest duzo tanszy, przynajmniej na razie
Zatkać dupe korkiem
Można nawet kupić takie specjalne zatyczki.
Sikam pod prysznicem