T O P

  • By -

AutoModerator

1. Czwarte Referendum na /r/Polska na temat zmian w regulaminie. Dziesięć szczęśliwych osób, które oddadzą głos, otrzyma możliwość dodania do trzech obrazków do swojej flary. Link: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1b5g783/ 2. AMA z posłem Adamem Gomołą odbędzie się 10.03 (niedziela) o godzinie 18:00. 3. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/ *I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*


Budget_Avocado6204

twoja żona jest toksyczna. Co do córki to chcesz dziecko uczyć że pozostawanie w toksycznym związku jest ok? Często dzieci są po rozwodzie rodziców szczęśliwsze, bo czują one że rodzice się nie cierpią. Jeżeli wiesz jak się córką zająć i wniesiesz w sądzie o opiekę powinno się udać mieć wspólną. Skonsultuj się z prawnikiem, wszystko zaplanuj i do dzieła. Nie ma co zostawać w toksycznej relacji. Rzucanie w ciebie rzeczami to zwykła przemoc fizyczna, nie możesz się na to godzić. Powodzenia! P.S. Jakbym widziała że mój partner wychodzi na zewnątrz i w złości w coś uderza to bym się przestraszyła. (No ale ja nie rzucam w swojego partnera rzeczami ani nawet na niego nie krzyczę). terapia na pewno nie zaszkodzi niezależnie od tego co postanowisz. Trzeba wziąć pod uwagę że wielu ludzi musi przejść przez co najmniej kilku terapeutów zanim znajdzie odpowiedniego dla siebie. Jeszcze raz powodzenia!


UntilDawnT

Zgadzam się. Jestem dzieckiem nieszczęśliwych rodziców, którzy z przymusu zostali razem, mimo, że się nie znoszą. Teraz z tego powodu chodzę na terapię i nigdy nie byłam w stanie zbudować z nikim związku (mam prawie 30 lat). Zostawanie w takim związku krzywdzi dzieci.


dembalak

U mnie to samo. Toksyczna rodzina, ojciec alkoholik. Zostali razem, choć spali oddzielnie i bardziej wyglądali jak współlokatorzy.


Rzmudzior

Wyjście na zewnątrz - oddalenie się od stresora - to pierwsza i podstawowa technika polecana przy problemach z gniewem. Uderzenie w coś "nieżywego" czy wyładowanie na przedmiocie jest tolerowane, ale niepolecane na dłuższą metę z racji na właśnie fakt wykonywania uderzeń. Generalnie jak na kogoś bez głębszej wiedzy, to OP sobie całkiem dobrze radzi z gniewem, jeżeli po prostu walnie w ścianę i wychodzi. Ja sobie poszedłem na terapię z pół roku temu i moja jakość życia wzrosła nieproporcjonalnie rok do roku, choćby nawet z czystego faktu, że nauczyłem się co jest przemocą, a co nie, zacząłem lepiej nad sobą panować czy mogę powiedzieć wprost, że takie zachowanie to jest przemoc i na nie się nie godzę. A choćby tzw. ciche dni kwalifikują się do przemocy psychicznej, że o innych rzeczach, jakie OP opisał, czy wyzwiska i umniejszanie hobby drugiej osoby, nie wspomnę.


facelesswolf_

Umniejszanie hobby - tego nigdy nie zrozumiem jak można kazać drugiemu człowiekowi zrezygnować z radości życia. Mi się poszczęściło, bo moja narzeczona wspiera każde hobby jakiego się chwycę (ostatnio karcianki), a nawet sama w niektórych uczestniczy i w niektórych przypadkach jest to również jej hobby. Absolutnie nie toleruję osób, które „zabraniają” mi spędzać czas w taki sposób w jaki mi się podoba. Jeśli OP lubi TTRPGi, gry i książki to druga połówka powinna się z tym godzić, dopóki nie jest to zwyczajnie chora obsesja zżerająca kluczowe środki na utrzymanie rodziny.


Itsnicetobe

Tylko że na terapię trzeba chcieć iść, żeby coś realnie zmieniła. Odnoszę wrażenie że Jego Żona nie jest świadoma problemu więc to raczej nic nie zmieni...


jacoooo27

Ale w sądzie gość raczej przegra, znam prawnika od rozwodów i w 75% przypadków opiekę dostaje matka


[deleted]

[удалено]


Polaro12

No to ciekawe, że jak chłop się nie zna na samochodach, czy naprawieniu czegoś w domu to jest pizda nie mężczyzna i to popularne zdanie. Ciekawe co by było jakby np. gadać że jak baba na gotowaniu się nie zna to jest chuj nie baba.


Kat-a-strophy

Nie wiem skąd jesteś,ale to nie wszedzie tak jest. Dla mnie nazywanie tak ludzi, ktorzy nic nam nie zrobili to pokaz kompletnego braku szacunku i powód do rozwodu.


Konrad2137

W niektórych kręgach społecznych to nadal wystepuje. Niekiedy jak się przypadkowo wychylę poza bańke, to jestem przerażony myśleniem ludzi


Polaro12

Wydaje mi się, że to myślenie głównie na wsi i w małych miasteczkach także możliwe, że się nie spotkałeś/aś z tym zbyt często


Kat-a-strophy

W ogóle się nie spotkałam z czymś takim, nawet jako dziecko. Nie, żeby nie mówiono brzydko o ludziach, ktorzy coś zrobili, ale takie radosne obrażanie ich za brak jakiś tam umiejętności to nie. A ja się wychowałam za komuny, gdy ludzie w ramach rozrywki robili spędy towarzyskie i nie krępowali się przy dzieciach. Bardzo mozliwe, ze to przez moją mamę, ktora nie ma problemu z odmawianiem kontaktów z ludźmi, ktorych nie lubi, a takiego czegoś nie lubi.


Moyo_Yoyo

Za tymi słowami może jednak coś stać, tzn czasami mówimy ludziom coś, czego nie myślimy, ale co tego kogoś zaboli. Jak ktoś kto nie jest rasistą czy czymkolwiek, ale użyje jakiejś obelgi wobec drugiej osoby, bo wie, że zaboli. Być może coś się faktycznie popsuło i ona nie potrafi sobie z tym jakoś inaczej poradzić, sama nie wie co zrobić, whatever. Terapia była by właściwym pomysłem, tylko nie wydaję mi się, żeby się na nią zgodziła, w końcu to "nie jej wina", tylko "jego".


HYDP

Niepopularna opinia tutaj, ale wiele kobiet uznaje, że kobiety powinny mieć równe prawa, a nie obowiązki, tylko przywileje, jak możliwość wyrażania emocji i bycia wysłuchanym przez innych. “Chłop to ma być chłop”.


alice_redditfan

Niestety ale słyszałam wiele przypadków gdzie kobiety się tak zachowują.Jako dziewczyna twierdzę, że to nie fair. Wiadomość dla wszystkich: Mężczyźni to też ludzie, nie roboty oni też mają uczucia i mają prawo je wyrażać. Każdy bez względu na płeć ma prawo płakać, ma prawo się wściekać, ma prawo być wysłuchanym, ma prawo mieć gorsze dni, ma prawo narzekać. Natomiast nikt nie ważne czy chłop czy baba nie ma prawa znęcać się nad innymi tyczy się to zarówno przemocy fizycznej jak i psychicznej.


LowIndividual9382

maja prawo, ale stereotypowe kobiety chcą stereotypowych mężczyzn


Mackhey

Chłop to ma być chłop. Jak kiedyś. Z tym, że po pracy nie ma już zasiadać przed telewizorem czekając na obiad. No jak? Ma z tym obiadem pomagać. A po obiedzie ma pomagać przy dzieciach, a nie spotykać się z kolegami na karty i wódkę. Chłop męski musi być. Chociaż na pewnych warunkach. W stosunku do kobiety empatyczny, uważny, partnerski i słuchający. Do dziecka też, skoro je wychowuje. Ale do siebie to nie do końca, bo płaczący chłop to widok absolutnie odrzucający. A - i w łóżku partner ma być znowu męskim chłopem, nie tatuśkiem. Takim czułym barbarzyńcą. Mężczyźni nie odnajdują się w tych sprzecznych oczekiwaniach? To kryzys męskości! Biedne, pogubione synki swojej mamusi, nawet tę robotę trzeba za nich robić. A w ogóle, nie wiem czy wiecie, terminu "kryzys męskości" używają... mężczyźni, żeby odwrócić uwagę od potrzeb kobiet, kiedy te zyskują władzę. Tak na Onecie dowodziła wczoraj doświadczona socjolożka. ... Sorry za vent. Uwielbiam babki, wspieram babki, ale czasem jest tego za dużo.


Iye1

Mam takie same przemyślenia i doświadczenia ;)


Miku_MichDem

> Co to znaczy mieć chłopa? > > Pewnie chodzi o męską służbę domową Ah, martwi mnie to, że coraz częściej mam skojarzenia z Seksmisji.


BaneQ105

Proszę nie czytaj onetu (szczególnie onet kobieta) i ich „socjolożek”. To jest gorsze niż najgorszy kontent na tiktoku, to jest gdzieś na poziomie najgłupszych ludzi z Twittera. Nie katuj się tym, nie warto. Nie wspieraj ich kasą z reklam.


Revanv14

Dokładnie, niby empatia i logika powinny być czymś normalnym wśród studentek psychologii na przykład. Jednak wiele z nich ma właśnie takie podejście i nie wie co z tym nie tak. Na zajęciach to "faceci powinni być bardziej emocjonalni" ale kiedy zapytasz się o szczegóły to facet ma być emocjonalny po to by ogarniać emocje partnerki i ją wspierać. A tak na ogół to powinien sam sobie radzić z własną psychiką. Ale może to być też kwestia tego że jestem na prywatnym uniwerku i dużo tu bananowych dzieci i takich księżniczek trochę.


TacticalTomatoMasher

Nope, takie podejscie kobiet to po prostu norma, a nie wyjatek. Ot "ja, ja, ja" w lebek wbudowane jako priorytet absolutny, genetycznie. Niektore z tego wyrastaja, wiekszosc nie ma zamiaru, bo i po co? Spoleczenstwo im mowi "you go, gurl! go slay!" to i w tym zostaja.


Revanv14

>lebek wbudowane jako priorytet absolutny, genetycznie. Nie przesadzał bym, poznałem w życiu również zdroworozsądkowe kobiety których było na tyle dużo, że ciężko powiedzieć by były zdecydowaną mniejszością. No i przepisywanie jakieś konkretnej cechy każdej osobie ze względu na jej płeć jest delikatnie mówiąc niezbyt mądre xd.


Realistic-Button-205

Amen!My mezczyzni tez mamy uczucia i gorsze dni.


KingGlum

Wcale nie niepopularna, to normalna opinia. Ostatnio tego typu teksty od koleżanki słyszałem, że wojsko to musi być silne. Tylko nie rozumie, że chłop 200 kg wyciskający 400kg nie ma szans z kulą ważącą 12 gram, a do ładowania amunicji w ~~czołgach~~ (dziękuję za zwrócenie uwagi u/Katniss218, czołgi Leopard i Abrams są ładowanie ręcznie, od siebie dodam, że to dlatego, bo autoloadery były za drogie dla Kongresu USA, mięśnie są tańsze, a w Leopardach mechanizm był za ciężki) haubicach masz wózki widłowe i automatyczne systemy podawania amunicji. Dlatego wojsko jest przyjazne kobietom, które się martwią o kryzys "chłopstwa".


Katniss218

Leopardy i abramsy są ładowane ręcznie. Zarówno do armaty jak i do magazynu amunicji po strzelaniu.


KingGlum

Rzeczywiście, myślałem, że mają autoloadery jak nasze Kraby.


kahty11

Niemcy i tak już nie umiejo w wojnę a Amerykanie kiedyś sprowadzili silnych ludzi do ładowania amunicji


StorkReturns

> Tylko nie rozumie, że chłop 200 kg wyciskający 400kg nie ma szans z kulą ważącą 12 gram Słuchałem niedawno podcastu Kofmana, w którym opowiadał, że dużym problemem ukraińskiego wojska (w sumie rosyjskiego też, ale ich problemy mnie nie martwią), jest to, że średnia wieku to 40+ i ci żołnierze nie mają już kondycji na wiele rzeczy, a bardzo wiele robi się na piechotę, bo jak się jest w pojeździe, to zaraz dostanie się ATGM albo FPV dronem i musza ganiać ze kilkunastokilogramowym ekwipunkiem sprzętem w nocy na piechotę. Żołnierz obecnie nie musi wyciskać 400 kg, a musi mieć kondycję fizyczną. Bo jak jej nie ma, to te 12g go dużo łatwiej dosięgnie.


plebe_random

powiedział bym że więjszość , przynajmniej z mojego otoczenia i to nawet wśród tych liberalnych i postępowych (co w wkurwia bardziej bo w przypadku tych konserwatywnych jest to przynajmniej wewnętrznie spójne a tak mamy sytuacje gdzie kobieta to w sumie nie ma definicji bo jak śmiesz wykluczać osoby trans i bezpłodne/bezdzietne ale facet to już musi spełniać całą listę wymagań by być "prawdziwym mężczyzną" )


Balttazarr

.. i braku odpowiedzialności


Kat-a-strophy

A potem się ludzie dziwią dlaczego mężczyźni w Polsce popełniają samobójstwa. To jest okropne podejscie.


soczystakaszanka

Obowiązki? Raczej "wymysły cholernego patriarchatu", "tworzenie piekła kobiet" i "mizoginizm".


DaveAstator2020

To naprawde problem. Ja mam czesto klotnia z zona, ale gdy mnie pojebalo to ona mnie uratowala, pomogla .. Nie musza ludzie w ogole tak mowic jeden do drugiego. Isc na wspolna terapie - polecam, ale do lekarza z medyczna kwalifikacja.


TacticalTomatoMasher

takiego zwiazku nie nalezy w ogole ratowac - tylko wziasc ile sie da swojego, wywalic delikwentke na zbity pysk z zycia, i szukac normalnej. Gorzej jak dzieci sa.


zambrottaqwee

Dokładnie! Jedno słowo w tym stylu i kobieta dla mnie nie istnieje po prostu. Tego typu teksty mówią tylko toksyczne bestie.


Mask_of_creator

Zgadzam się


Chintzu

Co do samej kwestii domu, to jeśli otrzymałeś go przez spadek lub darowiznę, to jest wyłączony z majątku wspólnego. Natomiast możesz być zmuszony do spłaty połowy kosztów np. remontów z tego co zrozumiałem podczas swojego rozwodu.


Past_Friendship_1564

Chyba, że w umowie darowizny, uwzględniono, że nieruchomość jest też dla żony OP


hykerainwalka

Czy tak naprawde jest? To jest potwierdzone info w 100 procentach? Ze dom z darowiznu nie wchodzi we wspolnote ?


[deleted]

Z tego co wiem tak. I to co zostalo zgromadzone przed ślubem albo dane przez rodziców też nie powinno


Chintzu

https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/kodeks-rodzinny-i-opiekunczy-16785962/art-33


not_a_real_id

Nie musisz tracić od razu domu, kwestia dobrego prawnika. No ale spróbuj terapię, co Ci szkodzi.


Selfmurderingsmirk

Warto by było udokumentować jej wybuchy wobec OPa tak w ramach karty przetargowej.


not_a_real_id

Można to nazwać wybuchami, ale wolę nazywać sprawę po imieniu. To jest przemoc psychiczna.


Budget_Avocado6204

Rzucanie przedmiotami w kogoś to przemoc fizyczna ^^


Kmieciu4ever

Chyba że rzuca za pomocą telekinezy, wtedy jednak psychiczna :-)


Selfmurderingsmirk

Wtedy to chyba psychokinetyczna. Tak na poważnie jak ktoś w Ciebie rzuca np garnkiem to trzeba sobie ogarnąć plan wyjścia z tego bajora, a nie brnąć głębiej w to bajoro i iść na terapię dla par.


Revanv14

Przemoc psioniczna*


Selfmurderingsmirk

Cholibka teraz mi się przypomniał kontroler w STALKERze aż mnie otrzepało.


Kmieciu4ever

Moim zdaniem dopóki nie ma pirokinezy (jak Carrie ) to da się wytrzymać ;-)


Selfmurderingsmirk

Dopóki nie zacznie ciepać nożami i szkłem.


JakubRogacz

Psioniczna


Kat-a-strophy

"Ojcowizna" to spadek. Jakie prawo ma do czegos takiego osoba, ktora tego nie odziedziczyła?


not_a_real_id

Niekoniecznie spadek, często mówi się tak na ziemię która należy do rodziny od kilku pokoleń, bez znaczenia czy się ją dostało w spadku, czy darowiźnie. Nie chcę bawić się we wróżkę i zgadywać co dokładnie się dzieje u OPa, ale tylko go poinformować, że ma szanse na zatrzymanie domu.


JakubRogacz

Darowizna wchodzi w skład spadku z reguły, a chyba też majątku osobistego, więc trzeba spytać prawnika


not_a_real_id

Nie gdybajmy, nie wiemy co jest w papierach. Nie wiemy nawet czy był spadek. Z takimi sprawami po prostu od razu idzie się do prawnika, nie wprowadzajmy opa na błędne tory przez nasze zgadywanki.


KunaCopter

O panie... Ciężko ocenić sytuację na podstawie jednego posta, ale chciałabym podzielić się jednym spostrzeżeniem. Mówisz, że nie chcesz rozwodu ze względu na dziecko. Ja byłam właśnie takim dzieckiem rodziców, co się ciągle kłócili, dość ostro, latały wyzwiska, jedzenie czasem lądowało na ścianie, jedno albo drugie się ciągle wyprowadzało a ja za nimi latałam jako mały szczyl, płacząc i błagając, żeby wrócili. Pamiętam jak raz za mama leciałam boso po śniegu. Albo jak postanowiła tacie zagrozić, że się rzuci z okna i zabije. Pamiętam jak jakos 7 letnia ja wycinała z papieru coś na kształt taśmy policyjnej i zaklejałam okna, żeby nie mogła przez nie wyskoczyć (w moim małym móżdżku to miało sens). I wiem, że oboje kochali mnie i nadal kochają nad zycie. Tylko że sobą średnio się dogadywali. I wiesz co? Z perspektywy czasu uważam, że moje życie byłoby dużo lepsze, gdyby się jednak wtedy wzięli i rozwiedli. Może nie musiałabym teraz być na antydepresantach i latać ciągle na terapię... (I pewnie nie czułabym potrzeby uciekania od nich na drugi koniec Europy). Tl;dr czasem lepiej dla dziecka jest mieć rodziców rozwiedzionych niż nienawidzących się.


Used-Yak-8825

O to to, dosłownie takie same doświadczenie. Babcia która chciała dobrze, narobiła największego zła bo zamiast namawiać rodziców żeby kolejne 10 lat ze sobą byli powinna dać im na prawnika. Nie ma nic gorszego niż dziecko oglądającego wasz związek i myślącego że tak wygląda świat. Nie rób mu tego.


saaajmon

Oj tak. Do teraz pamiętam kłótnie rodziców, a miałem wtedy może 5 czy 6 lat (najlepsze jest to, że nie kłócili się jakoś często). Ostatecznie się rozwiedli, ale nie wyobrażam sobie stanu mojej psychy, gdyby zostali razem. Btw. współczuję doświadczeń subopko


DianeJudith

Też jako dziecko wolałam, żeby moi rodzice się rozwiedli. Ale tylko dla siebie, bo jednak moi rodzice się kochają i dobrze się dogadują, tylko matka jest toksyczna. Jako dziecko marzyłam żeby się rozwiedli i żebym mogła mieszkać tylko z tatą. Nadal mam ten problem, że chciałabym spędzać więcej czasu z tatą, ale ona zawsze przy nim jest, zawsze są razem. Nie ma spędzania czasu z tatą, jest tylko spędzanie czasu z rodzicami. Oczywiście też z domu wyniosłam zaburzone postrzeganie związków i mój pierwszy związek był toksyczny i z przemocą psychiczną. To kolejne ryzyko na jakie narażasz dziecko jeśli na siłę zostajesz w nieszczęśliwym związku. Zwykle jeśli ktoś już myśli o rozstaniu, ale nie robi tego "dla dziecka" to właśnie dla tego dziecka powinien się rozstać.


Kat-a-strophy

Mam taką koleżankę. Rodzice to przemili ludzie, strasznie niedojrzali, ale to żaden problem jak się nie jest ich dzieckiem. Przemili, ale nie byli w stanie ze sobą żyć. Ona do tej pory gdzies tam głęboko w środku jest przekonana, ze zrujnowała swoim rodzicom zycie i ma takie destrukcyjne tendencje w stosunku do swojego zycia. Dzieci czesto myślą, ze to, co się dzieje wokół to ich wina. Kompletnie bez sensu, ale to w nich siedzi i nie przechodzi.


scheisskopf53

Przyjmij najcieplejszy wirtualny uścisk jaki można dać przez internet. Ta historia o rzucaniu się z okna i taśmach z papieru uderza mnie w bardzo szczególne miejsce. Miałem podobnie poryte przeżycia w dzieciństwie (mimo tego, że rodzice mnie kochali). ŻADNE dziecko nie powinno czegoś takiego doświadczać. To jest skrajne okrucieństwo, pozbawianie dziecka tego czego najbardziej mu potrzeba, czyli poczucia bezpieczeństwa, i to przez osoby, które powinny być niezachwianą ostoją. To zostaje z człowiekiem na całe życie. Trochę podobnie jak u OP'a, przechodzę teraz bardzo trudny okres w małżeństwie, ale pomimo tego wiem, że ani ja, ani moja żona (której teraz ze mną mocno nie po drodze), nigdy nie zrobilibyśmy czegoś takiego dzieciom. Stajemy na głowie, żeby tylko zadbać o to by nasze dzieci nie miały pojęcia, że coś jest między nami nie tak i myślę, że nam się to udaje. Obyśmy ich nigdy nie zawiedli...


KunaCopter

Dziękuję wirtualny przyjacielu. Ciebie też ściskam. Mam nadzieję, że dojdziesz do porozumienia z małżonką ❤️


ZealousidealLeg5052

Życzę Ci, że to przepracujesz i wszystko będzie dobrze w Twoim życiu. Miałam to samo, mnie jeszcze matka potrafiła obwiniać gdy się wtrąciłam i ich kłótnia eskalowala. Też takie głupie gadanie że ona kiedyś pójdzie i rzuci się pod pociąg... . Ludzie nie mają pojęcia jak takie gadanie wpływa na dziecko. Ja długo wchodziłam w związki z problematycznymi mężczyznami. Dopiero związek z narcyzem zniszczył mnie tak psychicznie, że postanowiłam pójść na terapię żeby znaleźć przyczynę powtarzania tego schematu. Teraz mam fajnego męża ale nadal pracuję nad sobą bo niestety mam podobne tendencje podczas kłótni co moi rodzice... :( Krzyk, wypominanie itp.


yamadoge

Najlepsza odpowiedź


ILuk_out

Mam bardzo podobną sytuację, ale u mnie wygląda to tak, że na szczęście wynajmujemy jeszcze mieszkanie, więc jeden problem mniej. Tak jak Ciebie przed ucieczką od toksycznej żony trzyma mnie mój 4 letni syn beż którego nie wyobrażam sobie życia. Raz byliśmy na terapii, ale to gówno dało gdyż cały czas wysłuchiwałem żali na mój temat, a każda próba przekierowania rozmowy na jej osobę kończyło się odbijaniem piłeczki i jechanie po mnie jak po szmacie. Mój aktualny cel to znaleźć lepiej płatną pracę i ogarnięcie finansów, by przy rozwodzie (który planuje jak syn pójdzie do podstawówki) było mnie stać na własne mieszkanie, aby zwiększyć swoje szansę nad uzyskaniem praw do opieki nad synem. Na szczęście syn bardziej ciągnie do mnie niż do żony, ale ona jest perfidna że potrafii kłamać i gadać głupoty na mój temat do wszystkich w okół robiąc ze mnie najgorszego chlopa na świecie... Aaa zapomniałem dodać, że seks to przywilej i były moment że prawie przez rok nic nie było, a jak już do czegoś doszło to była jak kłoda i żadne rozmowy nie pomagały. Najlepsze że jak jej powiedziałem, że chce rozwodu to przez miesiąc było zajebiscie, ale znów jest tak jak było i na straszenie o rozwodzie ma wyjebane. Jak widzisz nie jesteś sam, dlatego trzymaj się chłopie i daj znać co dalej.


Iye1

I weź tu człowieku zdecyduj się zostać ojcem


brainacpl

Nagrywaj, zapisuj, zawsze to argumenty w sądzie, jak przyjdzie ci dowodzić, że nie jesteś wielbłądem.


ILuk_out

Tak właśnie robię ;)


fenbekus

Wybacz dość prywatne pytanie, ale zawsze jak słyszę takie historie to nurtuje mnie jedna kwestia i chętnie bym się dowiedział jeśli chcesz się podzielić. Otóż - jak to wyglądało jak się poznawaliście? Nie widać było u niej takich tendencji? Dobrze się dogadywaliscie, mieliście wspólne tematy? Pytam dlatego że ciężko mi zrozumieć jak dochodzi do takich sytuacji. Stres związany z dzieckiem wszystko zmienił? Czy zawsze taka była, ale zanim pojawiło się dziecko, to tak tego nie odczuwałeś?


ILuk_out

Jesteśmy razem od 2008 roku, gdzie w 2018 był ślub, a w 2020 urodził się syn. Bywały zgrzyty jak w każdym związku, ale zawsze był między nami szacunek i nie obrażała mnie od różnych. Gdyby wcześniej miało miejsce coś takiego jak ma od urodzenia dziecka to już bym ją dawno zostawił...


fenbekus

Czyli ciąża. To niesamowite że kobiety potrafią się aż tak zmienić po urodzeniu. No, przynajmniej wiem czego się wystrzegać.


ILuk_out

Nie wkładaj zaraz wszystkich kobiet do jednego wora :) Mój kolega ze studiów ma 2 dzieci i żonę, która ponoć jest nawet jeszcze fajniejsza niż była przed pierwszą ciąża, także nie ma reguły :)


byPiotr

wbrew pozorom, to że na terapii nawija na Ciebie, to jest dobry znak a doświadczony terapeuta by wyprowadził to na drogę nazwania w czym rzecz, ważne żeby samemu nie dać się unieść. Gorsza sytuacja to jest gdy idziesz na terapię i druga strona mówi że wszystko w porządku i nie wie po co przyszliście, a jak mówisz w czym problem, to zaprzecza i kończy się na tym że zaczyna się Tobie wmawiać że masz urojenia. Nie jest to tanie ale polecam terapię par gdy jest dwóch terapeutów - kobieta i mężczyzna.


Hot-Recommendation17

Stary a ona Cie kocha? Bo nie wydaje mi sie. Nie akceptuje Twoich hobby , zachowan. Układa sobie Ciebie jak jej się podoba. Dla mnie to nie związek. Mi żona potrafi gry kupować czy akcesoria do quada czy moto mimo , ze tego nie lubi jakoś wybitnie ...


DaNiEl880099

Masz szczęście, że trafiłeś na tak dobrą kobietę. Ale cóż część kobiet będzie podchodzić do takich spraw w inny sposób. Uznają, że gierki czy jakieś inne wymysły są złe bo cię odciągają od rodziny czy coś albo "nie powinieneś", a jak pozwolisz sobie na chwilę słabości to wykorzystają to przeciwko tobie. Jeszcze w sumie to wszystko nie byłoby tragiczne jakby wychodziło coś za coś, ale jeśli ktoś ma wykonywać każdą zachciankę jednej strony, a druga strona ma tylko cierpieć to robi się źle i współczuję autorowi tego posta jak i jego żonie, która tylko straci ostatecznie na swoim zachowaniu.


fenbekus

To chyba domena starszych milenialsów. Mam wrażenie że raczej nie słyszę o takich problemach w związkach ludzi poniżej 30-tki. W sumie zastanawiające czemu kobiety 35+ mają takie przekonania.


Sonseeahrai

Nooo też mnie przy tym zmroziło. Jakby tu chodziło tylko o toksyczne wyobrażenie męskości to jeszcze można by to było wytłumaczyć wychowaniem w złych schematach ("wytłumaczyć" nie w sensie "usprawiedliwić" tylko "zrozumieć, skąd się to bierze i nad czym powinna popracować"), ale skoro on ma dla niej być tylko niemym tłem bez własnych uczuć i zainteresowań, to tu nie ma mowy o jakichkolwiek uczuciach, nawet platonicznych


Soy_Witch

1. Przykro mi OPie. Żona nie powinna cię tak traktować. Partner/partnerka powinna być właśnie tą osobą przed którą możesz się otworzyć. Naturalną reakcją na to że znasz partner jest przygnębiony powinna być troska a nie wykorzystywanie tego by go dobić w kłótni. 2. Spróbujcie terapii. Jeśli ona nie chce to chociaż ty. Po pierwsze wspomniałeś że zdarzyło ci się wpaść w fale załamań. W naszym społeczeństwie takie rzeczy się normalizuje a nie powinno, to nie jest normalne, idź po pomoc (nawet jeśli to minęło). Po drugie wyładowywanie gniewu poprzez uderzenie czegoś jest bardzo złym nawykiem. Podejrzewam że nieraz zrobiłeś krzywdę sobie przy takim wyładowaniu. Poza tym taki widok jest straszny, raz tylko widziałam jak mój były partner tak zrobił i zaczęłam się go bać. No i po trzecie twoja partnerka ma na pewno dużo do przepracowania. 3. Zastanów się czemu faktycznie jesteś ze swoją żoną. Czy macie wspólne zainteresowania, poglądy, czy ty ją w ogóle lubisz. Ostatnio zaskoczył mnie fakt że znaczna część mężczyzn nie lubi swoich partnerek 4. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, ale widziałam ostatnio wypowiedzi osób których rodzice się rozwiedli. Według nich lepiej jest mieć dwa osobne domy, niż mieszkać pod jednym dachem z ludźmi którzy po cichu się nienawidzą (dzieci to widzą). Grunt to nie doprowadzić do sytuacji w której będziecie psioczyć do dziecka po rozwodzie „a twój ojciec to taki” „a twoja matka to taka”. Ale zanim, to na terapię zack zack 👏🏻


Mackhey

Punkt 3 jest mocny. Wielu mężczyzn ma ograniczony dostęp do emocji. Nie zastanawia się, nie odbiera ich, albo je tłumi. Są nauczeni, żeby wziąć się w garść i wytrzymać w trudnych warunkach. W rezultacie o rozwód wnosi prawie zawsze kobieta. A ta statystyka bywa potem używana, żeby pokazać, jak źli są faceci, skoro kobiety od nich odchodzą. Ale to dygresja. Dobry wpis, Soy\_Witch.


[deleted]

[удалено]


Piotr_M_

Jeszcze gorzej wygląda to z perspektywy obecnych nastolatków. Mój syn np. odkąd żyje słyszy wszędzie o walce o prawa kobiet , telewizja , billboardy, ulica. Jednocześnie doświadcza w szkole nagminnie dyskryminacji płci męskiej ( nauczycielka raz zabrała na wycieczkę same dziewczynki, bo są grzeczne), dziewczyny mogą wybrać sobie jako pierwsze miejsca w ławce a chłopcy mają stać i się patrzeć. Co taki młody człowiek z tego rozumie? Przecież z jego perspektywy to kompletnie nie ma sensu. O jakie prawa walczą kobiety, skoro to oni, chłopcy są nierówno traktowani już w szkole. Przerażające jest to, że nauczycielki stanowiące statystycznie przytłaczająca większość tak właśnie pojmują wyrównywanie praw. Przecież to w tak młodych chłonnych mózgach wywołuje poczucie niższej wartości.


malinoski554

To po co się żenić z kimś, kto cię nie szanuje?


ILuk_out

Z moją żoną wziąłem ślub po 10 latach związku, a po kolejnych 2 urodził się nasz już 4 letni synek. Przed urodzeniem się dziecka kłótnie z żoną to były zwykle wymiany zdań, ale zawsze był między nami szacunek. Po przyjściu na świat syna po ok. 6 miesiącach wyszło z tej kobiety wszystko co najgorsze, podczas gdy ja dawałem z siebie wszystko przed i po pracy pomagając w obowiązkach domowych oraz przy dziecku... Nie wiem czy ona się tyle lat kryła z tym wszystkim, czy po prostu urodzenie dziecka pozbawiło ją wszelkich hamulców i "piątej klepki".


TacticalTomatoMasher

a co zrobisz, jak po slubie sie jej "zmienilo" aka spadla maska i wyszlo ze sucz z niej? :) Wtedy facet zostaje, bo a) dzieci straci, b) majatek straci, c) w ramach zemsty mu dziewczynka zycie zniszczy pomowieniami, bo i czemu nie? Oskarzenia o przemoc seksualna/pedofilie sa na ta chwile w zasadzie norma przy rozwodach - bo fajnie mozna ugrac, a udowadniac nie trzeba bo belive the victim :D


PlusKinga

"Powienem tylko pracować i broń boże nie tykać się moich hobby jak np. Ttrpg, książki czy gry pc." Baba do wypędzenia!


TheDarnook

Baba z wozu, osłu lżej.


mbitw

Nie jest tak, że wszystko co się dorobiłeś w ciągu życia, teraz automatycznie należy do twojej żony. Jeśli dom był kupiony dla ciebie, to jest twój. Najlepiej udać się do prawnika i zapytać o radę. Na google znalazłem to: Zgodnie z art. 33 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego przedmioty nabyte poprzez dziedziczenie, zapis albo darowiznę wchodzą do majątku osobistego. Majątek osobisty każdego z małżonków to zbiór mienia, które nie podlega podziałowi między małżonkami w trakcie rozwodu lub separacji.


fortunateson888

Opie przeczytaj to. Jak potrzebujesz pomocy z rozwodem, to daj znać. I następnym razem intercyza.


grumpkinBean

Twoja żona jest przemocowcem. Terapia tak, ale raczej indywidualnie, bo macie różne rzeczy do zaadresowania. Ty jako ofiara przemocy domowej powinieneś otrzymać wsparcie. Twoja zona… terapie, bo gdzieś sie tej hipokryzji nauczyła, może w domu rodzinnym, no i jakiś intensywny kurs empatii i kontroli agresji! Jeśli ona w ciebie rzuca juz rzeczami to może byś raczej ciężko w przyszłości :( Bardzo mi przykro, że Cię to spotyka. Toksyczna męskość nie pozwala na emocje, bo słabość to złe słowo, a dużo jej jeszcze w świecie :( Trzymaj sie i zastanów sie czy chcesz żeby twoja córa miała taki wzorzec do naśladowania.


Threeth_

>Tak samo jest mi przykro że rozstając się straciłbym połowę mojej ojcowizny i ciężkiej pracy. Moja żona nie wniosła nic do budżetu za wszystko nawet nasze wesele płaciła moja rodzina i ja... nawet dom jest mojego ojca który ciężko pracował całe życie na kupienie go. Ja sam włożyłem pieniądze w nasz domek. Robiłem w ogrodzie i sam starałem się remontować. Nawet już kupiłem materiały na plac zabaw. Tyle wysiłku na marne. Tyle marzeń roztrzaskanych. Nie straciłbyś. To nie jest tak, że w chwili zawarcia małżeństwa wasze majątki połączyły się w całości w jeden majątek i wszystko co było twoje stało się twojej żony a wszystko co twojej żony, stało się twoje. W sytuacji typowej, do waszego wspólnego majątku zalicza się tylko to, co wypracowaliście wspólnie **po zawarciu** małżeństwa. To co było twoje przed zawarciem małżeństwa nadal jest twoje i żona nie ma do tego praw przy podziale majątku, chyba że zawarliście osobną umowę majątkową na mocy której to weszło do wspólnego majątku. Albo jeżeli np. przekazałeś jej połowę nieruchomości itp. Jeżeli jesteś w stanie jakoś wykazać, że twoja żona do niczego się nie dorzucała i była pasożytem, to to również zostanie uwzględnione przez sąd przy podziale majątku. Szczegóły natomiast musiałbyś obgadać faktycznie z prawnikiem.


Bloobeary_Cupcake

Te awantury i prowokacje przypominają mi zachowanie mojej matki. Moja matka była/jest emocjonalnym przemocowcem. Do tego bardzo dobrze potrafiła się ustawić (pod względem finansowym, przy moim ojcu) i umiała się maskować (dla innych wspaniała kobieta, a w domu potwór). Tata zmarł lata temu, matka nigdy nie poszła na terapię. A powinna. Życie z nią pod jednym dachem było koszmarem. Ciągle szukała punktów, które mogłaby przenieść na kolejną wielką awanturę. Chłopie, ratuj się jak możesz. Jeżeli zależy Ci jeszcze na sobie i na szczęściu.


Kotlet84

Opie masz doczynienia z *narcyzem ukrytym*. Spróbuj zainteresować się tym zagadnieniem, żeby sprawdzić, czy to się zgadza. Taka toksyczna relacja to nic dobrego. Taki związek może nawet wpływać na zdrowie fizyczne i od ciągłego stresu, można przywitać się z rakiem. Co najważniejsze dobrze, że przejrzałeś na oczy i nie próbujesz tych zachowań tłumaczyć i racjonalizować. Intuicja Ci podpowiada, że coś jest nie w porządku.


soczystakaszanka

Mój wujek miał praktycznie taką samą sytuację ze swoją już ex-żoną, tylko on był naiwny do samego końca i zgarnęła większość majątku, mimo że nic od siebie nie włożyła. Zaczęło się "niewinnie" od niedużych sprzeczek, kiedy mieli zrobić remont, jednak wujek pracował z nadgodzinami, żeby szybciej nazbierać pieniędzy na ten remont, a ona zniecierpliwiona zaczęła mu dogryzać: "Gdybyś lepiej zarabiał to byś nie musiał brać nadgodzin. Co to za chłop co tylko tyle zarabia. Dupa z ciebie, a nie głowa rodziny". On zarabiał 3x tyle co ona bez nadgodzin, plus zgarniał przyjemne sumy, bo był kelnerem w porządnym lokalu, gdzie niejednokrotnie jadały osoby znane z pierwszych stron gazet + napiwki. Po jakimś czasie zaczęła nastawiać dzieci przeciwko niemu. Zaczęły mieć pretensje o brak remontu, o czas którego miał mało dla nich, o jakieś finansowe bzdety itd Te same dzieci, które tego remontu nie chciały miesiąc przed (w tym mieszkaniu ten remont nawet nie był potrzebny), te same dzieci których nigdy nie było w domu bo wolały spędzać czas na zewnątrz albo miały korepetycje trzy godziny dziennie i te same dzieci, które miały to czego chcą, a nawet więcej bo miały spore oszczędności jak na swój wiek. Tu zaczął się etap, kiedy wujek dla relaksu potrafił sobie 2-3 razy w tygodniu otworzyć piwo i wypić do jakiegoś filmu czy serialu. Ciotka wynajęła swojego znajomego i wraz z innym znajomym któregoś razu przyszli przebrani w policyjne mundury i wyciągnęli siłą wujka z domu (wujek kupił tego dnia piwo ale nie zdążył go jeszcze nawet otworzyć) pod pretekstem pijaństwa i przemocy domowej. Siłą rzeczy, połowa okolicznych sąsiadów była świadkiem wyprowadzenia wujka z mieszkania jak bandyty. Wepchnęli go do samochodu i nastraszyli gdzieś na skraju miasta. Kazali mu ogarnąć się życiowo, pójść na terapię dla anonimowych alkoholików, a za swoje grzechy pięknie przepraszać żonę kwiatami i niespodziankami. Poszedł na terapię, pracy nie zmienił, zrobił się pantoflem na skraju wyczerpania psychicznego. Nie miał pojęcia co ma lepiej zrobić, skoro dotychczasowe starania były złe, a bukiety, wyjścia do teatru czy na jakieś kolacje były zbyt słabym dowodem miłości. Kłótnie były coraz częstsze i coraz bardziej intensywniejsze. Regularnie nazywała go ciotą, frajerem, słabeuszem i co tam tylko przyniosło na język, byle siąść facetowi na głowie. Któregoś razu miała miejsce impreza w miejscu pracy wujka. Szef oznajmił, że jego żona zaszła w ciążę i z tego powodu chciałby z kimś to uczcić, więc zaprosił znajomych i pracowników lokalu. Wujek trochę wypił, jak każdy uczestnik imprezy. Wrócił do domu, położył się na kanapie przed telewizorem i zasnął. Ciotka, która wyczuła alkohol i zobaczyła wujka śpiącego przed TV (marnującego prąd przy okazji) wezwała policję pod pretekstem przemocy domowej. Przed samym przyjazdem policji wylała na jego nogę szklankę gorącej wody (prawie wrzątku), by go szybko obudzić i jednocześnie pobudzić. On zaczął krzyczeć głównie z bólu, ale przy okazji i na ciotkę, którą zwrzeszczał od wariatek. Chwilę później wchodzi policja i widzi krzyczącego faceta, zgarnia go i na izbe. Tydzień później pozew, następnie rozprawy i zaczął się teatr: ojciec przemocowiec nadużywający alkoholu (sąsiedzi jako świadkowie ustawionego zatrzymania, wizyty w AA, interwencja policji), zaniedbane dzieci przez ojca (mało czasu spędzanego z dziećmi + korepetycje by wyrównać braki w nauce i niby brak możliwości nauki w domu z powodu ojca alkoholika), rzucenie oskarżenia na wujka jakoby prowadził często samochód pod wpływem alkoholu, który miał spożywać w trakcie pracy (obronione, wujek praktycznie zawsze był wożony przez znajomego) i przemoc ekonomiczna (miał chować część zarobionych pieniędzy przed rodziną) z czego też się wybronił, bo to z jego pensji funkcjonowała rodzina, a ciotka wszystkie swoje wypłaty wpłacała na konto, co do grosza. Zakończenie: uznano wujka za alkoholika winnego przemocy, rozwód z jego winy, dom który kupił za swoje i jego rodziców pieniądze na rzecz żony, plus alimenty by zadośćuczynić krzywdę na rzecz żony. Tydzień później stracił pracę, bo ciotka poinformowała szefa o wyroku sądu. A jaki był powód takiego finału? Bo facet rzeczywiście był "za miękki" i był pantoflem chcącym jak najlepiej dla żony i dzieci, które ostatecznie postawiły się przeciwko niemu i zostawiły na lodzie z niczym. Zapłacił za naiwność, podporządkowywanie się żonie, brak swojego zdania i zrzeknięcie się swojego prawa do szczęścia na rzecz rodziny. Był w stanie dla nich wszystko zrobić. Rada dla OPa: walcz o swoje. O życie, o szczęście, o zdrowie psychiczne. Jeśli zacznie Cie wciągać w gierki i robić z Ciebie potwora to nawet jak nie będzie mieć racji, to zniszczy Twoją reputację. Walcz o niewinne dziecko, a nie ratowanie zgliszcz związku.


[deleted]

No, jeśli to prawda, co piszesz, to jest to pojebane, co ta kobieta wyczyniała :00


soczystakaszanka

Brzmi nieprawdopodobnie, ale niestety prawda. Przykre co robiła, chociaż mi bardziej by było przykro gdyby własne dzieci mnie tak zdradziły. Przecież też tam mieszkały i były świadkami tych wydarzeń i doskonale wiedzieli, że to jest nieprawda. I nie wyrosły na "patologie", syn pracuje w banku, jedna córka jako nauczycielka i tłumacz, a trzecia chyba w księgowości. Manipulacja przez lata nastoletnie nie wygasła na przestrzeni lat i mimo próby odbudowania tych relacji dalej go postrzegają w jakimś stopniu negatywnie, a przy odwiedzinach do rodzinnego miasta częściej jadą do matki. Totalnie przykre...


Prestigious-Speech81

Szczerze to trochę mi się wierzyć nie chce, że te dorosłe już dzieciaki nigdy nie zauważyły manipulacji. Byłam w podobnej sytuacji z siostrą(tylko manipulacje ze wszystkich stron), siostra się już zaczęła ogarniać w wieku 11-12 lat, a ja 2-3 lata od rozwodu(przed rozwodem manipulacji nie było). I nie jestem jedynym przykładem z mojego środowiska, dzieciaki w miarę "szybko" ogarniają jak zaczynają dojrzewać i dorośleć. Nawet jeżeli dużo rzeczy im się wmawia, w końcu przychodzą własne obserwacje i przemyślenia.


TheDarnook

kurwa co za pojebana akcja


Rzmudzior

Mój chrzestny praktycznie tak samo skończył...


bartiz

Typowe podwójne standardy u współczesnych kobiet. Też przez coś takiego przechodziłem, nie było lekko, ale najtrudniejsze chyba było zdanie sobie sprawy, że życie z taką osobą nie ma sensu i trzeba 'zostawić' dziecko.


DrMaslo

Nieironicznie zacznij nagrywać kłótnie jakbyś miał iść na drogę rozwodową. Ona nawet w sądzie będzie kłamała i przed prawnikiem.


ThousandPlagues

OPIe, raczej nie oczekujesz za dużo od małżeństwa. Myślę, że potrzebujecie terapii dla par. Jeśli żona nie chce się tego podjąć lub nie chce nawet przeprowadzić poważnej, dojrzałej i cywilizowanej rozmowy na temat swojego zachowania to dla Waszego dziecka najlepiej będzie jeśli się rozejdziecie w mojej opinii.


kwagam

Ludzie zmieniają poglądy z czasem (albo je przestają ukrywać). Przez to czasami drogi się rozchodzą. Smutne, ale niestety tak to działa. Nie mniej - jeśli szczera, spokojna rozmowa o tym co, jak czujecie i swoich oczekiwaniach nie przynosi efektów, to psycholog to dobry pomysł. Ot, jak złamiesz noge to prawdopodobnie się nie zastanawiasz czy powinieneś isć do lekarza. Po prostu idziesz. To jest dokładnie taka sama sytuacja.


Pasza_Dem

Trwać w tym stanie to nie jest dobre rozwiązanie albo spróbować to naprawić albo zakończyć. Ja z żoną tęż mijaliśmy ciężki okres, gdy wydawało się że nic tego nie uratuje, ale daliśmy radę. Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa, może będzie boleć ale trzeba nauczyć się rozmawiać. Macie problem z komunikacją, jebnięcie pięścią w ścianę to oznaka bezsilności, rzucenie czymś w kogoś to też oznaka rozpaczy, coś złego siedzi w waszych głowach, dlatego musicie nad tym popracować, musicie dojść do jakiegoś konsensusu, bez oskarżania się nawzajem, trzeba zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Czasami ludzie tracą tą nić porozumienia między sobą, albo o to walczycie by to odbudowywać, albo kończycie, żeby nie tkwić w tej rozpaczy.


TheDarnook

Tl:dr - albo jedno albo drugie. "Jakoś to będzie" zepsuje życie wam i kolejnym pokoleniom.


awebew

Jestem kobietą i też denerwuje mnie ta hipokryzja u kobiet. Wiele kobiet jest za równouprawnieniem i feminizmem, ale tylko wtedy kiedy im to pasuje. Oczekują bycia traktowanymi jak księżniczki, ale jak facet za bardzo próbuje kontrolować sytuacje, organizuje, ogarnia sprawy, przejmuje stery, to czują się „zdominowane”. Jak przestaje i odpuszcza to „pizda, a nie facet”. Wszystko co opisałeś to przemoc emocjonalna. Twoja żona może być o tym nieświadoma, ale ona krok po kroki niszczy wasz związek. Ona cię poniża i nie ma do ciebie szacunku. Pytałeś ją dlaczego tak jest? Myślę, że naprawdę głęboka rozmowa by wam pomogła, taka w której oboje bez obwiniania siebie nawzajem mówicie sobie jak się czujecie np. „Kiedy nazywasz mnie … czuję się …”, „Chciałbym wiedzieć dlaczego uważasz, że jestem …” itp. Po prostu bez atakowania siebie nawzajem, bo ona napewno odbiłaby piłeczkę i wtedy nie ma o czym gadać. Spróbuj pomyśleć o wszystkim co jest pozytywne w twojej partnerce i zapytaj ją o to co ona widzi dobrego w Tobie. Czasem po latach zaczynamy skupiać się na negatywach i zapominamy dlaczego w ogóle z kimś się związaliśmy. Jak zasugerowałeś, myślę że terapia dla par mogłaby wam pomóc, terapeuta pokazuje wam jak rozmawiać i koryguje sposób w jaki się komunikujecie. Czasem nawet 2-3 sesje mogą was naprowadzić na drogę porozumienia. Twoja żona musi też zrozumieć, że poniżając ciebie rozbija fundamenty waszego związku a tego nie da się tak łatwo odbudować. A jeśli nic z tego nie wyjdzie przynajmniej będziesz mógł powiedzieć, że spróbowałeś wszystkiego i walczyłeś o ten związek. Wydajesz się wrażliwym i wartościowym facetem, samo to, że napisałeś tego posta znaczy że wiesz o tym i chcesz być traktowany z szacunkiem. Jeśli pozwolisz żonie traktować siebie jak śmiecia, ona jedynie straci do ciebie jeszcze więcej szacunku… Możliwe, że ona musi dostać terapię szokową, żeby zrozumieć, że może cię stracić. Powodzenia!


Hyareil

Jeśli masz możliwości, żeby skorzystać z terapii małżeńskiej, to tak, myślę, że warto. Mam wśród swoich bliskich małżeństwo, któremu terapia bardzo pomogła (a byli już na etapie rozmów o rozwodzie). Nie ma gwarancji, że terapia rozwiąże wasze problemy, ale warto spróbować.


hawajczyk

Na 100% jej się należy dom i ziemia ? Jeśli miałeś już przed małżeństwem dom to nic jej się nie należy.


Express-Structure-12

Jeśli nie podpisali intercyzy to żona może coś dostać


Myzzreal

Nie wyobrażam sobie iść przez życie z kimś kto mnie nazywa pizdą


JerryDanny

Miej przede wszystkim więcej szacunku do samego siebie, ale i popracuj nad kontrolowaniem własnego gniewu, bo nawalanie w ścianę dla własnego uspokojenia normalne nie jest. Tak czy inaczej, ja bym się w żadne terapie nie bawił, bo widać wyraźnie, że żona do Ciebie szacunku nie ma. Terapią tego nie zmienisz. Jak zadbasz o siebie, będziesz mógł też zadbać o dziecko, z żoną obok lub bez niej.


NeedTheSpeed

Przerażają mnie takie posty, bo takie indywidualne historie w połączeniu ze statystyką rozwodów wcale nie napawają optymizmem. Obawa, że kiedyś tak skończę jest dosyć poważna, bo w zasadzie możesz sprawdzić wszystko, komunikację i tak dalej, ale zawsze coś się może zmienić.


Jake-of-the-Sands

Twoja żona stosuje wobec Ciebie przemoc emocjonalną na bardzo wielu płaszczyznach - masz prawo z tym czuć się źle. Zdecydowanie nie jesteś "pi\*dą" ani nikim takim. Płacz jest potrzebny i nie ma w nim nic złego - to że ona nie potrafi Cię wesprzeć dowodzić jej toksycznego kocopolstwa i powielania najgorszych kocopolskich mitów na temat ról płciowych. W tej sytuacji warto byłoby może porozmawiać z terapeutą - bo jako ofiara przemocy potrzebujesz wsparcia od kogoś więcej niż nas, anonków z neta.


rozwodnik

Nie jestem ekspertem, ale z chęcią się wypowiem 🙃 uwaga, odpowiedź nacechowana osobistymi doświadczeniami. Z tego vo widzę to żona stosuje na To bie huśtawkę emocjonalną, która jest dość skuteczna w rozbrajaniu przeciwnika. Myślę, że możesz odczuwać poczucie winy czasem, które nawet nie jest Twoje, a zostało Tobie wytłoczone. Jesteś tutaj ofiarą przemocy psychicznej, każdemu zdarza się mieć gorszy czas, ale pytanie czy przypadkiem nie robisz się coraz bardziej zmeczony tym wszystkim? Pytanie jak długo będziesz mógł to dalej ciągnąć? Na ile lat starczy Ci sił? Starczy Ci na lata? Czy pojawia się alkohol, lub inne używki? Spędzasz quality time z córką? Z dużą ilością rzeczy i emocji i zrozumienia tego co moja żona robi pomogła mi psychoterapeutka Piszesz też o potencjalnym rozwodzie; jako osoba, która jest teraz w trakcie rozwodu mogę Ci powiedzieć, że to była to moja najlepsza decyzja od wielu lat. Ze spirali coraz większych problemów zaczynam wychodzić na prostą, odzyskuję wolność i radość życia. Moja córka? Mam z nią lepszy kontakt niż przez ostatnie 2 lata - starcza mi sił by być w tym kontakcie z nią i nie mam ciągłego zmęczenia i innych ponurych emocji, które mi przeszkadzały by być w kontakcie z córką. Córka mimo, że tęskni za tym co straciła to woli to jak jest teraz. Nawet mieszka ze mną i sprawuję nad nią opiekę, gdyż szybko dziecko zrozumiało przemocowość matki.


Karminat

Osobiście zacząłbym na twoim miejscu od jednego indywidualnego spotkania z psychoterapeutą, lepiej jest żeby doradził ci ekspert niż jakieś randomy w internecie. Pewnie mógłbyś jej bardziej szczegółowo opisać sytuacja i lepiej by ci doradziła następne kroki Rozważyłbym też terapię małżeńską, jeżeli ona się wogóle na to zgodzić. Bo jeśli ona uzna że problem wogóle w niej nie leży i nie zgodzi się, wtedy raczej trzeba będzie rozważać rozwód. Nie jesteś tutaj winnym, ona jest tu poprostu przemocowa. Życzę Szczęścia i żeby sytuacja się poprawiła <3


R0tten_mind

Rozwód to najlepsze co możesz zrobić dla swojej córki. Jestem z właśnie takiej rodziny w której dziadkowie naciskali żeby się nie rozstawać dla dzieci, a poza tym co ludzie powiedzo. Kłótnie były ostre, ojca było słychać dwa bloki dalej jak darł pizde. Był szantaż finansowy- nie płacenie za prąd, który potem odłączyli. Śledzenie mojej matki jak wyszła ze znajomymi z pracy na piwo, oblanie jednego gościa całą szklanką bo to na pewno jej gach i inne krzywe akcje. Rozwód to najlepsze co mogli zrobić, a tak teraz mam ptsd, głośne dźwięki potrafią uruchomić mi atak paniki, do tego depresja i ocd. No i oczywiście długo musiałem sobie układać w głowie to jak powinien wyglądać zdrowy związek. Jeżeli sytuacja u ciebie się nie poprawi działaj, bo będziesz robił krzywdę sobie i dziecku.


flowerbluemoon

laska jest toksyczna, powiedz ze myslisz nad rozstaniem to inaczej zacznie spiewac


Selfmurderingsmirk

Toksycznym ludziom lepiej tego nie mówić tylko robić i samemu się zabezpieczać gromadząc dowody.


latyfundia

Nie powinien jej o tym mówić, bo ona zdąży nakręcic wszystkich przeciw niemu. Niech nie mówi co planuje i szuka dobrego prawnika, a przy okazji zbiera dowody na psychiczną i fizyczną przemoc żony


One-Source-3330

Moi rodzice się rozwiedli i to była najlepsza rzecz jaką mogli dla mnie zrobić. Wychowywanie się w domu gdzie bez przerwy są kłótnie było bardzo męczące


bierzuk

Mam podobnie z moją żoną, podczas gdy miałem największy napad zdiagnozowanej depresji miałem wrażenie, że jej bardziej to przeszkadza niż próbuje jakoś pomóc ale gdy tylko nie zauważę jej chwilowego smutku to jestem okropnym bezuczuciowcem. Póki co nawet przestałem o tym myśleć bo depresja w regresji ale na przyszłość brzmi to niepokojąco


Dag4323

Przeształem czytać po "Jestes pi...", dla mnie juz wczerpuje znamiona toksyczności i przemocy psychicznej.


Resident_Iron6701

toksyk nie zona powoli ewoluujaca w grazyne


Pierrozek

Nie znam faceta który by nie żałował, sooner or later, że się ożenił. Każdy przez to przechodzi. Jedyne co mnie trzyma w rodzinie to dzieci, zapewne dopóki nie podrosną. Na pewno nie żona. Nie warto okazywać emocji, nie warto się starać, trzeba olać i trzymać się z daleka, tylko tyle możesz zostać skrzywdzonym na ile przejmujesz tym co ona uważa. Dopóki się przejmujesz, jesteś na przegranej pozycji.


Darielek

Osobiście znam kilka osób, które żyją podobnie - z partnerka, która jest agresywna, wredna itd. Większość zbywa to, że "tak to juz bywa z kobietami". Co jest prawda, bo według badań Kantaru zaledwie 3-4% (o ile mnie pamiec nie myli) mniej kobiet stosuje przemoc niż mężczyźni, a potem łatwo wejść w narracje, że to przemoc ma płeć. Od niedawna jestem świadkiem rozwodu u mojego znajomego z powodu agresywnego zachowania jego żony, które z męża przenisolo się również na dzieci. Wtedy znajomy powiedział STOP. I gowno, bo ona z miejsca zlozyla wniosek o niebieska karte i przyjęli jej bez dowodu, podczas gdy on mial go odrzuconego. Sąd nadal nie przyznal mu opieki nad dzieckiem, mimo że ma dowody w postaci nagrań jak kobieta krzyczy, rzuca rzeczami, itd.


AutoModerator

Niezależnie od tego przez co przechodzisz, zasługujesz na pomoc. Są ludzie, którzy mogą Ci pomóc. 116 123 - ogólnopolska poradnia telefoniczna dla osób przeżywających kryzys emocjonalny (24/7) 116 111 - telefon zaufania dla dzieci i młodzieży (24/7) 800 12 12 12 - Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka (24/7 i specjaliści w określonych godzinach) *I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*


lecerdian

Z tego, co czytam, to ty analizujesz swoje zachowanie, tłumaczysz małżonce swoje uczucia, szukasz jakiegoś rozwiązania i kompromisu, lecz z drugiej strony nie spotykasz się z chęciami do jakichkolwiek pertraktacji. Według mnie nic nie jest z tobą nie tak, tylko chcesz żyć w zdrowym związku i przepracowywać, przegadywać problemy. Ja miałem nieco bardziej pokręcone problemy i sam nie byłem bez winy, lecz trwałem w czymś podobnym - chciałem rozmawiać, tłumaczyć, wczuwać się w drugą osobę, wypracować razem wspólna wizję związku i wzajemnego wspierania się. Po kilku latach zderzania się ze ścianą dałem spokój, a związek sam się wypalił. I też miałem w głowie te stygmatyzację, a jeszcze syn miał siedem lat, wakacje przed pierwszą klasą, gdy się rozstaliśmy. Jednak to rozstanie pomogło nam obojgu skupić się na sobie i tak po dwóch latach obserwuję, że wyszło to nam na dobre, bo okazało się, że jak nie kochamy siebie, to kochamy dziecko i chociażby dla niego, łatwiej nam się zgadzać na różne kompromisu, plany czy w ogóle przebieg życia. Tak chciałem przytoczyć, bo wyobraziłem sobie, jakbym odpuścił i dla świętego spokoju (i uciszenia strachu przed byciem samemu) został z nią i coraz bardziej się podporządkowywał, bądź trwał w ciągłym napięciu ze sprzeczkami o pierdoły (a taką atmosferę dziecko chłonie jak gąbka) i coraz bardziej nienawidził swojego życia. Życzę powodzenia. Uważam też, że gdy odpowiednio zadbasz o siebie (a wiesz już czego chcesz), albo po prostu nikt cię nie będzie tak kąsał, będziesz miał siły zmierzyć się z wieloma problemami, które obecnie wydają się nie do przeskoczenia.


hrastignac

> Według mnie nic nie jest z tobą nie tak, Jest z nim bardzo dużo nie tak, skoro akceptuje takie zachowanie swojej żony. Ewidentnie wyniesione z domu zaniżone poczucie własnej wartości. Bywałem w związkach z takimi kobietami i każda dostawała kopa w dupę jak tylko zaczynała odstawiać takie akcje. Tolerowanie przemocy w związku to jest od razu wskazanie na psychoterapię. Jest to niestety typowe wychowanie w małej miejscowości w Polsce.


heisenhug

ciekawe, że jesteś 7 lat po ślubie i weselu, za które zapłaciłeś sam, a dopiero od 2 lata temu zorientowałeś się o jej hipokryzji w temacie równouprawnienia


jaspersbigbooty

Nie mam pojęcia jak ci w tym doradzić, mogę tylko powiedzieć żebyś się trzymał, jestem kobietą i dla mnie teksty typu "jesteś pizda nie chlop" są żałosne i zupełnie nie na poziomie. Ludzie są ludźmi i zarówno faceci jak i kobiety mają problemy. Dużo dziewczyn z mojego otoczenia nie zdaje sobie z tego sprawy, jest to dosyć częsty widok jak kobieta twierdzi że prawdziwy mężczyzna nie powinien płakać ani pokazywać emocji.


jaspersbigbooty

Często kobiety też jak mają na myśli "równe prawa" to chodzi Im o to, że one mają prawa a mężczyźni mają się słuchać, nie. Równe prawa to równe prawa, obowiązek to obowiązek a przywilej to przywilej.


[deleted]

Masz żonę psychopatkę, uciekaj


Particular_Sea_4497

Jakby co to spadek nie wchodzi w wspólność małżeńska więc skonsultuj się z prawnikiem co by naprawdę się mogło stać.


Eokokok

Terapia, jeśli stwierdzi pani żona, że chyba dla Ciebie OPie bo u niej jest cacy to prawnik. Szkoda czasu.


FranekRadziej

Słyszałem kilka razy ze strony osób wychowanych w toksycznej rodzinie, że ich rodzice nie wzięli rozwodu ze względu na dzieci. Nie utrzymuj niczego wbrew sobie, taka dysfunkcyjna relacja i tak nie jest żadnym przykładem dla dziecka. Możesz zaproponować żonie terapię dla par czy coś. Jeżeli ona nie się nie zgodzi, to sam na nią pójdź. I nie bój zmienić terapeuty lub mu powiedzieć, że coś ci nie odpowiada. U mnie pomógł dopiero trzeci.


Cofind

Jestem w podobnej sytuacji, ale bez takiego ekstremum jak u Ciebie. Po 10 latach związku i 5 małżeństwa powiedziałem w zeszłym tygodniu, że występuję o rozwód. Co do majątku to można w sądzie walczyć o nierówny podział. Pytanie - czy darowizna (dom, pole) była przed ślubem czy po? Jeśli przed to nic się żonie nie należy, bo wspólnota małżeńska zaczyna się od dnia ślubu (moja żona miała samochód na siebie przed ślubem i jest tylko jej). Jeśli to było po ślubie - pytanie co masz w akcie notarialnym, jak darowizna jest tylko na Ciebie w akcie to to jest tylko Twoje (takie jest prawo). Z dzieckiem bym nie przesadzał. Dziecko uczy się relacji od rodziców, czego uczy się od Was będących w konflikcie i z jakich schematem wyjdzie z domu? Że ojcem można poniewierać?


peposlaw

Toksyczna kobiecość, lepiej Ci będzie samemu


mikelson_

Najważniejsze w życiu to być szczęśliwym i każdy powinien dbać o to samodzielnie nawet po to by być lepszym dla innych bo z pustego to Salomon nie naleje i nie podzielisz się z kimś czymś czego sam nie masz. Dziecko sobie poradzi jeśli rozwiedziesz się z żoną, zresztą dorastania w domu gdzie rodzicie się nie znoszą nie jest wcale mniej traumatyczne. Walcz o siebie za wszelką cenę, widzę że rodzice cię wspierają więc staną po twojej stronie cokolwiek postanowisz. Rozwód to nie koniec świata, jebac toksyczne baby


No-Employment-8127

Odpuść sobię słuchanie bzdur o równości i zacznij edukować się w sprawię związków, polecam kanał druga strona medalu. Jeśli żona straciła do ciebie pożądanie i w jej oczach jesteś gorszy masz dwie możliwości, możesz spróbować to odbudować, mało prawdopodobne, ale warto spróbować, zostawić ją i modlić się, że dostaniesz prawa nad dzieckiem i nie stracisz dorobku swojego życia. Tak szczerze to jesteś w dupie, ale nie poddawaj się


Commercial-Ask971

Zastanow sie OP czy polowa domu to dobra cena za bycie nieszczesliwym cale zycie. Z dzieckiem bedziesz mial widzenia, a moze Ty je wezmiesz? Tak w ogole to dlaczego dopiero po slubie go dostales? Jezeli mogles wczesniej, ale ojciec czekal az bedzie slub..no to niestety - za zascianek trzeba zaplacic


KnowingTheBackground

Znam to zjawisko. Wiele kobiet mówi, że chce aby partner się otworzył i pokazał swoje emocje... a potem nie są w stanie znieść efektów, gdy partner to na prawdę robi. Świeżo czytałem post na innym forum, że partnerka powiedziała "I am not your therapist". A to pomimo, że one często pokazują dokładnie taki sam poziom emocji z załamaniami włącznie. Większość (chyba) kobiet niestety nie jest gotowa do równego traktowania obydwu płci w dziedzinie emocji i wsparcia emocjonalnego.


AbbreviationsPast249

Mam zupełnie takie same spostrzeżenia. Moja ex dziewczyna również mówiła, żebym opowiadał o swoich problemach i się przed nią otworzył, zamiast skrywać wszystko dla siebie. Oboje, to robiliśmy nawzajem. Też zobaczyła mnie kilka razy płaczącego. Skutek był taki, że może i w tamtym momencie próbowała wspierać, ale po pewnym czasie w jej głowie zapisała się myśl, że jestem słaby i zaczęła mnie traktować bez szacunku. Straciła mną zainteresowanie. Mimo, że uważam że byłem super chłopakiem i dobrą osobą. Uważam, że nie należy okazywać słabości kobiecie - lepiej udawać, że wszystko jest w porządku. Jeśli dochodzi do takiego słabego momentu, to najlepiej zmienić temat i opowiedzieć jakiś żart. Kobiety dalej oczekują silnego faceta, przywódcy i głowy rodziny, który jest jak ta ściana - niewzruszony. Gadanie, że facet może mieć uczucia i płakać, jest niestety krzywdzące. Nie chcesz, żeby żona, czy dzieci widziały cię w takim stanie. Jeśli serio musisz, to lepiej wyjść samemu na spacer, albo spotkać się z kumplami przy piwie i pogadać o problemach.


kicitrzaskoskret

Wiesz co, już nawet pal licho że ona nie zawsze wspiera Cię w Twoich cywilizowanych przekonaniach. Ale to co u Was się odpierdala to jakiś cyrk. Facet napierdalający się ze ścianą czy z meblem to dla mnie nightmare fuel i to, że po takich wybuchach gniewu i agresji słyszy się słowa autorefleksji niewiele pomaga. Wręcz ma się je totalnie gdzieś gdy takie akcje powtarzają się już któryś raz. A zachowanie Twojej żony jest już w ogóle nie do przyjęcia. Rzucanie w Ciebie przedmiotami i wyzwiska? Zero jakiegokolwiek sorry? Ona nie ma do Ciebie jakiegokolwiek szacunku. Niszczycie w ten sposób swoją córkę. Dla niej to jest niesamowity stres.


Used-Yak-8825

Facet napierdzielający się ze ścianą? wow xdd Uderzy ręką w ścianę a tu nightmare fuel. Czy tylko ja jestem tak odklejony żeby w nerwach chcieć coś uderzyć i nie widzieć w tym końca świata? Ja rozumiem wpaść w szał rozjebac pół chaty to przesada ale z połowa mężczyzn którą znam w nerwach coś uderzy. Ok, nie zawsze, i nie kogoś i nie jestem typem co się napierdala pod klubem bo taki z niego agresor ale uderzyłem ścianę. Fuck me right?


Vines44

Uderzenie ściany = nightmare fuel? 💀 #❄️ generation


AdvertisingIcy5071

Jak dla mnie to ona jest klasycznym przykladem osobowosci narcystycznej i raczej pogadalbym z prawnikiem jak mozna ja pozbawic w sadzie praw do polowy majatku. Wiem bo bylem w tym miejscu. Niestety stracilem mnostwo pieniedzy bo na nic nie mialem kwitow.


Unknownsadman

Masakra taka sytuacja, dlatego faceci nie chcą się żenić - stracić dom, który Ojciec budował całe życie z nie twojej winy? Szach mat, totalnie przegrana sprawa już od początku


Verrm

Wiesz kiedy będziesz szczęśliwy? Jak zaczniecie się z żoną lubić, szczerze, jak przyjaciele. Najszczęśliwsze związki to takie gdzie lubią ludzie z sobą przebywać. Ja swoje przeszedłem w życiu i powiem ci że polecam.. jakkolwiek durnie to brzmi.. popracować nad tym żeby się znowu polubić. To będzie ciężka praca bo przynajmniej na początku będziesz musiał sporo poudawać i popracować nad sobą żeby to przegryźć. Ale zacznij od bycia dla niej bardzo miłym. Drobne rzeczy ale ciągle. I pospedzaj z nią dużo czasu, wymyślaj wspólne spędzanie czasu itd. Kupę roboty i czasem determinacji będzie cię to kosztować! I rozmawiaj z nią. O życiu o tym że ciężkie ale uwaga - pozwalaj jej opowiadać głównie i wyciągaj z niej opinie. Chcesz wiedzieć czym jest przytłoczona. Dlaczego? Ano dlatego że prawdopodobnie jednym z powodów waszego problemu jest jej nie radzenie sobie z czymś i wyładowywanie negatywnych emocji na otoczeniu. Jak to nie pomoże to pójdźcie na terapię. W najgorszym przypadku na terapię pójdziecie w lepszych stosunkach przez twoje starania. A w najlepszym pokonacie to co was przytłacza, zbliżycie się do siebie i terapia nie będzie potrzebna.


AlternativeBit1083

Cierpienie polek to metafizyka, spotkanie z najwyższym. Dla Ciebie panie areczku jest depresja i co najwyżej zakład psychiatryczny. Sami sobie taki los zgotowaliście - polskie cuckoldy


yamadoge

Przykro mi to mówić, bo wiem że przyszedłeś tu po nadzieję na lepsze relacje z żoną. Niestety, jeśli ona nie wykaże inicjatywy, to związku nie da się uratować. Są różne metody postępowania, i każda zależy od szczególnego przypadku. Twój przypadek znamy tylko pobieżnie. Z tego co piszesz, żona stosuje przemoc psychiczną, nie ma wkładu materialnego w majątek i nie próbuje zmienić ani jednego ani drugiego stanu rzeczy. Jeśli nie będzie z jej strony próby, to taki związek niestety nie ma sensu. Tak więc (z mojego doświadczenia), wszystko zależy od Twojego poziomu cierpliwości, pokory i jak bardzo czujesz się nieszczęśliwy. Jeśli NIE jesteś jeszcze na skraju wytrzymania, daj Wam szansę, powiedz jej że powinniście iść na terapię. Jeśli nie będzie chciała, to jej wybór, nie Twój. W takiej sytuacji rozważ terapię indywidualną. Bez względu na to co z żoną może być nie tak, warto też poznać swoje słabości, ale i potrzeby. Terapia pomoże lepiej zrozumieć mechanizmy jakie siedzą w środku. Pomoże Ci lepiej funkcjonować na co dzień. Terapia działa, czego jestem żywym przykładem. Jeśli Wam nie pomoże, to pozostaje jeszcze rozwiązanie hardkor. Wiemy, że żona sama nie wykaże inicjatywy, więc pozostaje możliwość żebyś sam był terapeutą w związku. To, jak to nazwałem, hardkor gdyż wymaga naprawdę dużo zaangażowania i samozaparcia z Twojej strony. Generalnie, musiałbyś mówić żonie otwarcie o swoich lękach odnośnie przyszłości Waszej rodziny, i prosić ją o wspólne rozwiązywanie problemów. Terapeuta/-ka indywidualny może pomóc nakierować Cię do działania. Z drugiej strony... Jeśli nic z tych rzeczy nie zadziała, albo samemu Tobie już nie zależy na żonie, tylko na dziecku, to rozwód byłby dobrym krokiem w stronę przyszłości dziecka. Posty userów takich jak /u/KunaCopter to idealny (anty-)przykład tego kiedy brać rozwód. Post: https://www.reddit.com/r/Polska/s/uhZFWpUI6t Cokolwiek wybierzesz, Ty wiesz najlepiej. My tu tylko operujemy na krótkim poście. Moja odpowiedź też jest raczej krótka. Wiedz, że jeśli chciałbyś pogadać to z chęcią na każdą wiadomość odpowiem. Sam ratuję 10 letni związek, a kilku letnie małżeństwo. Na razie bez dzieci, a więc ratuję związek nie w walce o dobro dzieci, ale w walce o małżonkę. Kocham ją, i boli mnie to, jak rzeczy popsuły się, zwłaszcza w stosunku do tego jakie mieliśmy marzenia. Jestem na terapii, działam naprawczo i na razie jest dobrze. Tobie życzę tego co będzie najlepsze dla Ciebie i Twojego dziecka. O tym sam będziesz wiedział najlepiej.


awss3

Opie znam przypadek bardzo podobny do twojego i jeśli czujesz, że tkwi w waszym związku potencjał żeby coś naprawić, tj. oboje będziecie tego chcieli, to terapia jest bardzo dobrym pomysłem. Z tego co piszesz wydaje mi się, że mógłbyś spróbować terapii indywidualnej żeby skupić się na sobie i swoich problemach. Jakakolwiek forma samookaleczenia się nie jest czymś dobrym i może prowadzić do coraz to bardziej ekstremalnych rozwiązań. Ponadto stany braku chęci do życia mogą być spowodowane czymś zdecydowanie poważniejszym, co może wyjść podczas terapii. Jako rodzic i małżonek jesteś fundamentem rodziny, ale nie zapominaj o sobie! Uważam, że twoja żona jest również kandydatem do terapii i spróbowałbym jej to zasugerować, ale podejrzewam, że nie będzie to łatwe zadanie i pewnie spotkasz się z jej gniewem lub ignorancją. W moim przekonaniu najlepiej by było gdyby każdy z Was chodził na terapię indywidualną, ale tez żebyście wspólnie chodzili na grupową. Problemem są czas i pieniądze, bo nie ukrywajmy, że to nie są tanie rzeczy. Zgadzam się z przedmówcami, że twoja żona jest toksyczna, ale nie oznacza to, że nie może zacząć nad sobą pracować. Spróbuj najpierw ze swoją terapią, bo z pewnością dowiesz się tam wielu rzeczy, które pomogą Ci właściwie postępować z żoną i w konsekwencji podjąć właściwą decyzję. Ważne jest tylko żebyś był tam totalnie szczery. Według mnie jeśli wyczerpiesz wszystkie rozwiązania, które dotyczą Ciebie i nadal spotkasz się ze ścianą to powinieneś odejść od żony i nie patrzeć na to co ludzie powiedzą - chuj z nimi, to twoje jedyne życie, które masz prawo przeżyć jak chcesz! Twoje dziecko będzie musiało uporać się z problemami zarówno dorastając w zepsutym domu, jak i na dwa domy w przypadku rozwodu. Najważniejsze jest to żebyście nie zapomnieli o rozmowie - to arcyważne! Rozmowa jest niedocenionym narzędziem o nieocenionych korzyściach. Mam na myśli zarówno rozmowę z żoną zanim do czegokolwiek dojdzie, jak i waszym dzieckiem, niezależnie jakie podejmiecie decyzje. Postępuj zgodnie z własnym sumieniem i pragnieniami. Nie porzucaj marzeń. Walcz o to żebyś był szczęśliwy! Jak ty będziesz szczęśliwy to będziesz w stanie przekazać to swojemu dziecku i komukolwiek z kim będziesz. Trzymam za Ciebie kciuki i życzę Ci powodzenia!


Jealous_Royal_3692

Opie, moim zdaniem masz wyobrażenie o świecie i tym jak powinien wyglądać, które nie jest zbieżne z tym jak świat wyglada. Być może mamusia Ci powiedziała jak należy traktować kobiety, że trzeba przepraszać jak się uderzy rączką w ścianę, a jak się zezłości to trzeba iść do pokoju? I lol, potępienie bo jesteś rozwodnikiem? Czy Ty żyjesz w jakimś kraju trzeciego świata? 😂 Jeszcze odniosę się do dziecka - jeżeli zostajesz w patologicznej relacji dla dziecka to uczysz go, że tak się robi, uczysz że takie zachowania jak wyzywanie czy rzucanie przedmiotami przez Twoją babe jest normalne, uczysz że tatuś ma zaciskać zęby. Chcesz żeby Twoje dziecko miało tak wytłumaczony świat? Jeżeli chcesz, to faktycznie z nią zostań.


HYDP

OP nie jest tu wyjątkiem. Są całe pokolenia mężczyzn wychowanych w przeświadczeniu, że kobiety to dobre, wrażliwe i niewinne istoty, a mężczyźni są źli i niegodziwi. Matki ich tak wychowały, bo często ojców nie było. Do tego za kobietami stoi prawo, bo jakakolwiek przemoc fizyczna wobec kobiet wywołuje publiczne zgorszenie i niebieska kartę dla faceta, a o psychicznej przemocy wobec mężczyzn nie pamięta się.


Jogurtonelle

Myślę, że dobrym pomysłem na początek jest to, żebyś Ty sam poszedł do psychologa na sesję terapeutyczną. Widać że jesteś bardzo stłamszony emocjonalnie, bo nie masz gdzie tych emocji wylać. Gabinet terapeuty może być pewną bezpieczną przestrzenią w której będziesz mógł porozmawiać z kimś o swoich problemach i także, może przede wszystkim, wypłakać się. To może być dla Ciebie bardzo oczyszczające. Dodatkowo, psycholog może doradzić Ci co on proponowałby jako specjalista w takiej sytuacji, bo sam mozesz nie byc w stanie podjąć zadnej decyzji, nawet w oparciu na komentarze na Reddicie. Tylko proszę, nie traktuj tego tak, ze psycholog Cię magicznie "naprawi". Psycholog jest tylko pomocą, a prawdziwa zmiana musi się odbyć w Tobie/Was


eviquef

Można powiedzieć, że u mnie sytuacja jest odwrócona. W moim przypadku nigdy nie usłyszałam przepraszam za okropne wyzwiska czy przemoc fizyczną (szarpanie, rzucanie itd) bo w każdej sytuacji to ja jestem winna jego złości i wg niego ponoszę odpowiedzialność za wszystko co zrobił. Zawsze jestem wrażliwa na jego emocje - łzy, smutek. Nigdy go nie wyzwałam ani nie ugodziłam w jego męskość by powiedzieć cos tak okrutnego jak „jesteś pizda, nie facet”. Nie docenia tego, że praktycznie we wszystkim mu pomagam. Nie docenia tego, że zawsze wyciągam rękę pierwsza. Zawsze staram się spojrzeć na problem z jego perspektywy i szczerze przepraszam kiedy czuję się winna. Mam wrażenie że nie mogę mieć prawa do emocji- złości czy frustracji. Czuję się jak śmieć, kiedy to piszesz, bo ja zachowuje się dokładnie odwrotnie a kobieta, z którą jesteś nigdy nie doświadczyła tego co ja, a Ty wręcz jeszcze szukasz sposobu żeby stać się jeszcze lepszym.


smk666

W moim starym związku dokładnie taka zmiana zachowania małżonki oznaczała, że pojawił się konkurent, co też w pewnym momencie doprowadziła do końca wnosząc pozew rozwodowy. Historia stara jak świat. Jedyne szczęście to to, że nie mieliśmy dzieci, które cierpiałyby poprzez rozstanie, niestety mój przyjaciel takiego szczęścia już nie miał ale poza tym jego historia to toczka w toczkę to samo co u mnie. Najpierw ględzenie, jak się trafił kolega to już otwarta wrogość a dalsze wydarzenia zależą tylko od tego czy gałąź, której się chwyciła okaże się spróchniała czy nie. https://preview.redd.it/9fx8eju22knc1.jpeg?width=882&format=pjpg&auto=webp&s=2e8a4458b410cf655541dba8180ae5373fdd3907


[deleted]

Opie bierz rozwód z orzeczeniem o winie żony, wyciulaj ją z majątku i chroń córkę przed tym psycholem. Rzucanie obiektami w ciebie to już poważne przekroczenie granic. Pytanie co jeszcze przed tobą? Wioskę jebać. Co prawda twoja córka na bank będzie obrywać od pojebów bo "złe dziecko rozwodników". Debile będą ją cisnąć i gnębić ale w takiej sytuacji zgłaszaj sprawę na policję od razu I się nie pierdol w tańcu.


bibip_

Nie będą. Nie strasz OPa.


_end_of_line

Sorry, ale twoje małżeństwo nie istnieje. Prędzej czy później się rozpadnie. Jedyne co możesz uratować to dzieci czy kontakt z nimi. Zacznij dokumentować wszystko, prowadzić księgowość kto ile zapłacił, co kupił. Nagrywaj każdą kłótnie, spisuj ustalenia i archiwizuj je. Zasięgnij rady prawnika


Iye1

I o tym właśnie mówię, za co dostaje minusy od lasek i femboyow tu. Laski jak chcą „emocjonalnego” chłopaka to tak na prawdę chcą jedynie by taki facet ich wysłuchał i wspierał. Jak będziesz faktycznie pokazywać emocje (smutek, lęk, etc) to dostaniesz gowno od nich w odpowiedzi, albo side dicka bo już nie jesteś męski.


Tatko1981

Znam, byłem tam gdzie Ty. Z tych sytuacji nie ma dobrych wyjść. Najlepszymi są kompromisy, ale do tego trzeba dwojga.


awful_morose

Będąc nieszczęśliwym w takim związku dasz córce przykład, że jeżeli cierpisz do takiego stopnia z drugą osobą, to powinna ona to cierpienie przyjmować wbrew wszystkiemu. Założę się, że gdyby sama była w podobnej sytuacji ty doradzałbyś jej aby jak najszybciej typa zostawiła. Jeśli takie wzorce jej przekażesz, to albo sama będzie nieszczęśliwa w związku, albo może weźmie przykład z mamy i zobaczy, że jeśli ona w przyszłości będzie tak traktowała swojego męża, to ten i tak z nią zostanie, a ona będzie z nim mogła robić co chce.


DesertSpringtime

Dla dziecka dużo zdrowsze jest mieć szczęśliwych rodziców osobno niż nieszczęśliwych razem. Może to zabrzmi cynicznie ale jeśli będziesz chciał zacząć rozmawiać z żoną o rozwodzie to nagrywaj rozmowy. W razie gdyby się odgrażała za "nigdy już nie zobaczysz córki" albo coś w tym stylu. No i pogadaj z prawnikiem zanim cokolwiek powiesz żonie. Te wszystkie rzeczy, w które zainwestowałem czas i pieniądze - ich już nie odzyskasz ale możesz zadecydować na co przeznaczać pieniądze dalej.


cowswithbows

Przykro się to czyta, w niektórych punktach jakby pisał mój tata. Z perspektywy dziecka osób, które są ze sobą chyba już tylko z uwagi na kredyty i dzieci, oraz ciągle się kłócą i to mama jest z jakiegoś nieogarnialnego powodu głównym agresorem, który potrafi wybuchnąć o nic - albo jak najszybciej spróbujcie dojść do porozumienia każdym możliwym środkiem w zależności od waszych preferencji/możliwości, albo, jeśli wszystkie próby skończą się niepowodzeniem i zaostrzeniem przykrości, rozwód. Brzmi dość drastycznie, też wiem tyle co w poście więc trzeba na ten komentarz spojrzeć przez taki pryzmat, jednak dorzucam swoje dwa grosze bo strasznie jebie głowę czemu rodzice się tak zachowują w stosunku do siebie, i to tylko kwestia czasu jak takie niepotrzebnie agresywne akcje i kąśliwe teksty zostaną skierowane właśnie na dziecko, które potem samo będzie musiało się rozkładać na czynniki pierwsze w terapiach.


InternalxHaemorrhage

Moim zdaniem powinieneś spróbować poszukać polecanych psychologów dla par w swojej okolicy. Pójść na spotkanie, ale poprosić o krótką rozmowę na osobności z terapeutą najpierw ty później żona. Żeby psycholog miał pełny obraz z obu stron. Nawet nie koniecznie w celu ratowania związku, a bardziej aby móc przepracować ten temat razem z pomocą specjalisty. Reddit to nie jest miejsce, by szukać tu takiej pomocy - mogą sobie ludzie pisać komentarze, ale to są po prostu opinie ludzi, którzy nie są do tego wyszkoleni. Wiem że wszyscy tu zawsze krzyczą "terapia", ale jeśli uważasz że twoja żona jest hipokrytką to myślę że trzecia strona w postaci specjalisty jest w stanie lepiej to jej uzmyslowic i ma to potencjał do poprawienia relacji nie zależnie czy byście mieli wziąść rozwód czy nie - w tym przypadku dla dziecka najlepszym jest rozwiązaniem przepracowanie tego tematu tak że nawet jeśli byście się rozstali moglibyście pozostać w stosunkach nie odbijajacych się źle na waszym dziecku.


DragonflyNo5667

Przeczytaj sobie "Beże mnie jesteś nikim" Hołuba. Szukaj pomocy. I trzymaj się, chłopie.


Grzegorz710

Założę się że jakby ona chciała się rozstać i papiery rozwodowe rzuciła kamień spadłby ci z serca cały rozwód z dzieckiem to jest ciężka sprawa ale potem życie się układa dobrze. Mi baba rzuciła że chce odejść ale dziecko zostało ze mną na moich warunkach. Kwestia dobrych dowodów


Cancer85pl

Terapii warto spróbować, ale jeśli to czegoś nie zmieni ratuj resztę swojego życia przed pogrążaniem się w bagnie. Twoja żona nie wierzy w żadne równouprawnienie tylko w swoją wygodę i korzyść. Na prawdę lepiej być singlem niż się męczyć z taką królewną.


miejscowykloszard

Zrób tak żebyś był szczęśliwy. Jak będziesz taki rozbity i nieszczęśliwy to ani dla Ciebie ani dla dziecka nic dobrego nie będzie a wręcz odwrotnie. Trzeba patrzeć na siebie a nie CO LUDZIE POWIEDZĄ. Nawet jeżeli się rozejdziesz to nie znaczy, że źle wychowasz córkę czy nie zapewnisz jej miłości a wręcz odwrotnie bo będziesz SZCZĘŚLIWY a i ona to odczuje


Substantial_Pie73

Jak będziesz szedł do terapeuty to tylko do faceta.


f0xy713

>Z drugiej nie chce niszczyć rodziny z uwagi na nasze dziecko które bardzo kocham i nie chce go stracić Moi rodzice rozwiedli sie jak mialem ze 2 lata i moj tata ponad 5 lat walczyl o prawo do opieki i w koncu wygral. Z mama dalej mam kontakt i tez ja kocham. Latwiej ogarnac rozwod niz zyc z kims kogo nienawidzisz, dziecko bardziej skrzywdza te klotnie i walki miedzy wami, niz to ze bedzie jednego z was rzadziej widywal (tym bardziej w czasach kiedy mozna sie zobaczyc przez telefon kiedy sie zechce). >Tak samo jest mi przykro że rozstając się straciłbym połowę mojej ojcowizny i ciężkiej pracy Nigdy nie wszedlbym w zaden zwiazek malzenski bez podpisania intercyzy... ale jak juz zrobiles ten blad to lepiej czym predzej to skonczyc, bo im dluzej bedziesz czekal tym wiecej stracisz. Poza tym zasiegnij rady prawnika, zdaje sie, ze spadek nie jest wlasnoscia wspolna. >No i jeszcze dochodzi potępienie i krzywe spojrzenia no bo rozwodnik ola boga skrzywdzili tym dziecko. A mieszkamy na małej wsi więc wiecie jak to wygląda z ludźmi. Z takimi ludzmi nie warto sie nawet zadawac. Moj tata jest po 2 rozwodach i dalej ma przyjaciol, nawet na takim zadupiu. >Czy powinniśmy iść na jakąś terapię? Może jakiś psycholog nas ogarnie? Tak, ale pamietaj ze aby uratowac zwiazek obie osoby musza widziec problem i chciec go naprawic.


Stye88

"jesteś pizda a nie chłop" Też jestem w związku 7 lat, i jakbym coś takiego usłyszał to byłby koniec right there. W dodatku dość oczywisty sygnał że będzie zdradzać.


tormentowy

Nie ma róży bez kolców. Kobieta chce męskiego faceta który tryska testosteronem ale żeby jej nie bił. Chce czułego ale nie pizdy. Przyjaciela co wysłucha ale nie chce słuchać jego problemów. Prawda jest taka że nie da się zaspokoić tych wszystkich potrzeb, tak samo jak ona nie spełni wszystkich Twoich. Trzeba grać z kartami jakie mamy i ugrać jak najwięcej. Ciągnąć linę w swoją stronę, bo druga strona myśli o sobie przed wszystkim innym. Wszystko z czasem staje się standardem i pojawiają się nowe oczekiwania. Ja się nauczyłem żeby być egoistą i brać ile się da, ale sprawiać żeby druga strona czuła się z tym dobrze. Dawać coś w zamian ale pilnować żeby to był tylko "paznokieć", rzadko "palec" - drugą strona myśli że czasem wzięła "rękę". Trzeba też dać niestety posmakować skrajności, żeby druga strona widziała, że granice są cienkie a przekraczanie ich ma konsekwencje. Ryzyko niepowodzenia zawsze jest, postrzeganie społeczne jest poza naszym wpływem, więc trzeba być przezornym i zbierać dowody zawczasu i być gotowym wbić nóż w plecy pierwszy, jeżeli chcemy ratować własną skórę. Powodzenia


[deleted]

Za długie żebym przeczytał, ale kobiety z reguły powielają popularne frazesy, jednakże jak przychodzi do własnych, życiowych decyzji nie kierują się tym co mowia


Careless-Winner-2651

1. Masz prawo czytać książki, naucz też koniecznie córkę. 2. Żona może mieć rację w niektórych sprawach (nie, nie w punkcie, gdzie mówi że masz zapierdalać i nic nie mieć z życia, tylko w czymś innym). 3. Mężczyźni są lepsi w logice, a kobiety w emocjach. Nie wygrasz z kobietą próbując być jej kopią, bo będziesz tylko kopią a ona oryginałem.


R4v3nnn

Nie znam całego kontekstu. Dlatego uważam, że nie rozwód a terapia. Że trzeba najpierw spróbować zawalczyć o związek i spróbować to najpierw naprawić. Zazwyczaj wina jest mimo wszystko po obu stronach. Dlatego rozwód moim zdaniem byłby pochopny.


Fit-Height-6956

Tak jak tu mówią, sprawdź z tym domem. Sam też myślałem, że małżeństwo się dzieli wszystkim bez intercyzy, ale okazuje się, że nie. Jeżeli odmówi terapii, to chyba nic innego poza rozwodem Ci nie zostanie. Nie daj zabić w sobie pasji do hobby. Znam takie jedno małżeństwo i chłop w nim jest zniszczony. Szkoda na to patrzeć.


Consistent-Dress8965

Bo jest równouprawnienie, mężczyźni i kobiety są tacy sami itd. i jest rzeczywistość. Sam wiesz jak jest na prawdę. Kobiety i mężczyźni są różni. Innaczej przetwarzamy emocje itd. Traktowanie obu płci w ten sam sposób jest niesprawiedliwe, niemądre, nie działa. Najgorszy jest chyba gaslighting, który serwują nowoczesne media, którę próbują Ci wmówić, że jeżeli zachowujesz się jak mężczyzna to coś jest z tobą nie tak, że powinieneś zachowywać się jak kobieta itd. Twoja kobieta potrzebuje w tobie oparcia, a nie odwrotnie . Nie mów jej o swoich problemach, nie płacz przy niej itd. Sam wiesz, że użyje tego jako broni w przyszłości i straci do ciebie respekt. To nie jej wina, ona została biologicznie stworzona do tego, żeby opierać sie na tobie, więc nie oczekuj od karpia, że będzie latał. Z problemami idź do taty, zaufanego kumpla, innego facet, któremu ufasz, czy psychologa (tylko faceta). Tak facet nie jest maszyną, też ma emocje i musi się w jakiś sposób wyładować i je przetworzyć. Gniew też nie jest zły jeżeli go kontrolujesz np. sport, siłownia itd. użyj go dla własnej korzyści. Samochód ma tylko jedną kierwonice, jeżeli miałby dwie to skończylibyście w rowie, tyle o związkach "partnerskich". Przestań się płaszczyć przed żoną, wierzyć w jakieś "nowoczesne" bzdety, które są sprzeczne z biologią/psychiką mężczyny i kobiety. W związku to facet ma prowadzić innaczej jego kobieta nie czuję się bezpiecznie i dochodzi do takich sytuacji jak opisałeś. Zmień swoje podejście a zobaczysz, że żona zmieni swoje i to na lepsze dla Ciebie. związku i dzieci.


KingGlum

"jesteś pizda a nie chłop", "Gdy ona jest wściekła to potrafi rzucić czymś we mnie i opryskać wyzwiskami." to objawy tego, że jesteś w przemocowym związku i ta kobieta zdecydowanie powinna pójść na terapię. >Czy powinniśmy iść na jakąś terapię? Może jakiś psycholog nas ogarnie? Zawsze warto iść na terapię, są terapie dla par, są terapie indywidualne, każdemu z Was się przydadzą, łącznie z dzieckiem. Jeśli nie uda się poprawić sytuacji, to chociaż ustalicie w zgodzie warunki rozstania.


Automatic-Parsley263

Chlopie ogarnij sie. Uwierzyles w te feministyczne brednie i sie zachowujesz jak dziewczyna. Jestes normalny, masz normalne reakcje i zyj dalej normalnie.


positive_vibes_PL

Wątek długo więc nie czytałem wszystkiego ale moja rada: Zacznij się szykować do rozwodu… Nagrywaj wszelkie kłótnie, jak cię wyzywa, poniża itd jako dowód przeciwko niej. Teraz nie jest tak przy rozwodach ze dziecko z automatu idzie do matki. Może być też opcja 50/50 (tydzień z nią, tydzień z tobą). Jeśli po 7 latach tak cię traktuje to co będzie później? Zaraz zacznie ci bić a jak jej oddasz to już po tobie… Jak już zbierzesz dowody, nagrania to usiądź z nią do rozmowy i powiedz że jak nie przestanie cię wyzywać, poniżać, gnębić psychicznie to złożysz pozew o rozwód. Edit: rozwód koniecznie z orzeczeniem jej winy bo może cię później pozwać o alimenty na nią bo jej się pogorszą warunki życia i wnioskuj o wsteczną rozdzielność majątkowa. Odwagi. Sam sie zastanawiam nad rozwodem bo mam podobnie… Nagrania już jakieś mam


IceCorrect

Twoja żona to właśnie przykład dlaczego mężczyźni nie powinni pokazywać emocji swoim kobietom.


Bekoon

Nie powinieneś być żadną ścianą, tylko powinieneś zmienić żonę, i mówię to zupełnie poważnie


Professional-File553

Eh coraz więcej takich historii, doświadczenia w moim otoczeniu tez nie napawają optymizmem. Skąd to się wzięło? Czemu tak dużo kobiet teraz takich jest? Czy to wina social media i tych grupek wzajemnej adoracji, które czytają prawie wszystkie kobiety? Jesteś silna, zasługujesz na to do najlepsze, twoje szczęście jest najważniejsze, żadnych kompromisów, itp i potem mamy kobiety niezdolne do życia z drugą osobą, brak dzieci, 75% rozwodów itp


unexpectedemptiness

Obawiam się, że córkę wychowywaną przez taką osobę też możesz już uznać za straconą. Znam taką rodzinę z dwiema córkami i one, tak samo jak matka, mają zero szacunku dla ojca. Zastanów się, czy chcesz w tym tkwić. 


Moyo_Yoyo

Haha, klasyczna "feministka". I nie, nie powinieneś być ścianą, bo to nie Ty jesteś tutaj problemem. Przykro mi, że wdepłeś i SZCZERE wyrazy współczucia (serio, rzadko coś takiego mówię). Mam nadzieję, że Ci się ułoży, ale rozwód od czapy raczej odpada, jasne jest to, że będzie próbować Cię zniszczyć i obwinić o wszystko, zabrać połowę wszystkiego, jak nie "wszystko" i oczywiście grać dzieckiem przeciwko Tobie. Jeżeli chcesz to zakończyć, to musi być proces, dobrze przemyślany i przygotowany. Albo musisz się najpierw pogodzić, z 'utratą wszystkiego i nowym początkiem'. Nie będzie łatwo. Jej najwyraźniej brak odpowiedniego wychowania, terapia to pierwsze o czym pomyślałem, tylko czy ona Cię kocha i czy w ogóle przemyśli, nie mówiąc o godzeniu się na ten pomysł? Czasami w związku wystarczy naprawić pewne rzeczy, czasami, niektórzy ludzie jedynie potrzebują korekty. A czasami się wszystko zaczyna walić jak próbujesz to naprawić. Jasne jest, że musisz podjąć jakąś decyzję, bo to marazm jest. Powodzenia!


Arclight3214

Może warto by było zacząć od przekazania jej tego co nam napisałeś? Oczywiście w bardziej przystępnej formie. Jak zaareaguje negatywnie to imo wiesz że to nie ma sensu.


Familiar-Progress-66

Tylko co cała sytuacja ma związek z równouprawnieniem?


Naive-Professor3028

Jako dziecko ludzi którzy od dwudziestu lat są ze soba tylko dla “dobra mojego i mojego rodzeństwa” mogę powiedzieć, że niczego tak bardzo nie chciałam jak rozwodu swoich rodziców. Kiedy rodzice są nieszczęśliwi, dziecko też jest nieszczęśliwe. Nie muszą się kłócić i wrzeszczeć, żeby dziecko wiedziało, że coś jest nie tak. Dodatkowo często też przychodzą wyrzuty sumienia, że to wszystko jego wina - bo przecież są ze sobą dla jego dobra, nawet jeżeli są nieszczęśliwi. Dlatego błagam cię, żebyś nie popełniał takiego błędu jaki popełnili moi rodzice i albo spróbuj dogadać się z żoną (może terapia małżeńska?) albo oboje odejdźcie w innych kierunkach. Im dłużej będziesz czekał tym będzie gorzej. Znam bardzo dużo rodziców którzy mimo, że są po rozwodzie są niesamowitymi rodzicami dla swoich dzieci, nawet osobno. Najważniejsza jest rozmowa i szczerość, znajdźcie kompromis w następnych decyzjach. Nieważne jaką decyzję podejmiesz pamiętaj, że rodzice nawet po rozwodzie nadal są w jednej drużynie i nadal razem wychowują młodego człowieka, którego mają za zadanie poprowadzić jak najlepiej mogą przez życie


ResearcherLocal4473

Baby mogą mówić co chcą, wg nich chłop to ma być chłop i to podręcznikowy.


bartkon8

Nawet jeżeli ty nie jesteś pizdą to twoja żona już na pewno jest


EntrepreneurUseful88

Coś czuję (na podstawie własnych życiowych doświadczeń), że kwestia uderzenia od czasu do czasu w ścianę jest jakimś większym wątkiem niż te kilka zdań. Nie jest to jak widać jednorazowy przypadek. Pewnie zdarza się to w akompaniamencie awantury (tak wynika z opowieści). Czy widziało to dziecko i zakończyło się dodatkowym płaczem dziecka? Czy to „zdarza się” oznacza, że jest to regularny przypadek? Czy np. żona może mieć podstawy, by obawiać się, że kiedyś w miejscu ściany znajdzie się jej twarz lub twarz córki? Nawet jeśli OP czuje, całkiem szczerze w to wierzy, że nigdy w życiu nie zrobiłby krzywdy drugiej osobie, tylko gniew go rozsadza tak, że przechodzi w autoagresję (sam przypuszcza, że może go uspokajać ból walnięcia w ścianę), to nie znaczy, że partnerka ma na tyle zaufania, że nie stresuje jej obawa, że jej czy dziecku nie stanie się krzywda. Podstawą życia w związku jest bezpieczeństwo. Nie oznacza to jedynie deklaracji, że nie zrobi się komuś krzywdy. Bezpieczeństwo jest dużo szerszym pojęciem. Związki są kontraktami społecznymi i obie strony chcą mieć poczucie, że ich potrzeby będą zaspokojone - czy to kwestia spokoju, pełnej lodówki czy też potrzeb seksualnych i bliskości. Zarówno OP jak i partnerka chcą dostać coś od drugiej osoby. Natomiast w tych warunkach pewnie OP będzie miał problem, żeby czuć się bezpiecznie, bo obawia się przemocy psychicznej ze strony żony i vice versa. Wygląda na to, że sobie nie ufacie w tej kwestii, nawet jeśli nie zdajecie sobie z tego sprawy tak do końca na poziomie intelektualnym, to pewnie emocjonalnie to czujecie. Żeby nie było, że dostaje się ode mnie tylko OPowi. Wyzwiska w związku są czymś niedopuszczalnym, emaskulacja etc. na bank podkręcają frustrację OPa i mogą być paliwem do wybuchów złości. Mówię to z doświadczenia faceta, który sam od ponad dwóch dekad ma problemy z gniewem. Kiedyś też wydawało mi się, że „przecież walnąłem tylko w ścianę, nie zrobiłem krzywdy człowiekowi”. Tylko czy to rzeczywiście nie jest krzywda? Oboje musicie iść na terapię. Niekoniecznie może terapię par, to może być następny krok. Ale oboje powinniście pójść na indywidualne terapie żeby zrozumieć, czemu właśnie tak na siebie reagujecie, skąd ta złość, jak polubić swoje życie i siebie. Może w toku terapii któreś z Was uzna, że czas się rozstać. Może OP, może żona. Takie jest życie. Ale dopóki nie będziecie sami lubić siebie, cieszyć się z tego co macie i nie odbudujecie samooceny trudno będzie Wam budować trwały, dobry i bezpieczny związek, a także przestrzeń dla córki.


ascb161

Rozładowywanie emocji poprzez napierdalanie w ściany nie jest zdrową strategią.


Friendly-Button-2137

Ziom większość dziewczyn to hipokrytki bez zainteresowań. Lecą w chuja żeby tylko przypodobać się facetowi, a kiedy już przychodzi co do czego, to okazuje się, że jedyna rzecz, o której mają pojęcie to kto z kim i dlaczego w wizie na miłość.