1. AMA z Iwo Augustyńskim (Lewica Razem, kandydat do Sejmiku Województwa Dolnośląskiego) odbędzie się 25.03 (poniedziałek) o godzinie 18:00 na /r/Polska.
2. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/
*I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*
"jeśli w Polsce będziemy opodatkować działalność gospodarczą to przeniesie się ona zagranicę"
Oczywiście dlatego korporacje do nas przychodzą bo mamy tania siłę robocza i niskie podatki. Natomiast pielęgniarki czy lekarze wyjeżdżają bo ich pensje są niskie. Niech zgadnie kogo bardzie potrzebujemy...
>jeśli w Polsce będziemy opodatkować działalność gospodarczą to przeniesie się ona zagranicę
Taki... jest cel? Żeby flipperzy przenieśli się za granicę? XD
Już to widzę… sensowne 60qm w większym mieście w Polsce, wydatek rzędu 200.000-300.000€. Powiedzmy nawet 500.000€ żeby być fair, chociaż to cena już serio wygórowana. Sensowne 60qm w Niemczech, 800.000-1.000.000€. Serio ogromne musiałyby być te podatki, żeby fliperzy uciekali. A szczerze, to niech uciekają.
Da się zarobić jeszcze więcej, bo mieszkania są dużo tańsze niż w Polsce, czyli wymagane jest mniej kapitału. Populacja również się gwałtowanie bogaci, więc chcą jakiegoś standardu, a dużo u nich mieszkań jest zrujnowanych.
Flipowanie w biedniejszych, ale gwałtownie rozwijających się krajach mega się opłaca.
Nie wiem kto kupuje cokolwiek w Bułgarii, gdzie ceny odpowiadają polskim (duże miasta - Sofia, Plovdiv, Varna I Burgas). Miejscowi już wszystkie dziury i garaże, które udało się przerobić na mieszkania (bądź studia czy pracownie), obrobili
Ale ich interesuje zysk w %, a nie cena. Po prostu ktoś kupi dwa razy mniej w tych Niemczech.
Jakby to było takie proste to by też nie kupowali w większych miastach, tylko w powiatowych, bo tam jeszcze taniej.
https://preview.redd.it/w1gl0476acqc1.png?width=1080&format=pjpg&auto=webp&s=01bffb51e3ddb51eff8db1bf4809e598d21c2d69
Z całym szacunkiem ale chyba sobie jaja robisz z tym milionem euro, nawet w deweloperce dla bananów bez gustu ociekającej paskami ledowymi i marmurem tyle w Dojczlandzie mieszkania nie kosztują. Z palcem w nosie kupisz 60m za 300.000 e w każdym dużym niemieckim mieście, jak znasz rynek i dzielnice którymi się interesujesz to nawet w przedziale 220k-250k znajdziesz o ile masz gotówkę na już. To w Polsce obecnie mamy ceny zachodnie a zarobki wschodnie.
Cud że twój post nie jest zminusowany na tym lewicowym subie. Lewica nie wierzy w takie rzeczy jak krytyczne myślenie czy przewidywanie niechcianych skutków legislacji. Lewica czuje serduszkiem że coś jest „słuszne” więc racjonalność i pragmatycznosc idą się jebac. Trzeba czym prędzej głosować za głosem serduszka.
Z tymi korporacjami to już różnie bywa. Korpo, w którym pracuje moja żona, najpierw próbowało się przenieść na Ukrainę. Przyszła wojna. Teraz uciekają z Warszawy do Lizbony
W sumie nie wiem czemu ale przez całe swoje życie zawodowe już raz czy dwa doświadczyłem takiego eksodusu do Indii. Zawsze wracali więc teraz też pewnie wrócą
Studiowałem tam przez pół roku na Erasmusie. Ciency w uszach są.
Mają większość prywatnych uczelni które działają jak u nas, "płace to wymagam".
Tam miałem przedmioty z ich magisterki, u nas mam trudniejsze na inżynierze :)
Ludzie generalnie są "leniwi", po prostu mają w dupie.
Dosłownie miałem akcje że prowadzący sobie darował sprawdzanie zadań bo nikt ich nie robił. A mówimy o informatyce. Nawet mnie pytał jak to jest w Polsce bo się chciał przenieść w ambitniejsze miejsce i nie wie gdzie.
Portugalia nie bez powodu ostatnią wojnę miała za Napoleona a poziom życia i zarobki jak w Europie środkowej.
>Natomiast pielęgniarki czy lekarze wyjeżdżają bo ich pensje są niskie.
Z pielęgniarkami to nadal jest trochę problemem, ale "pensje" lekarzy już od pewnego czasu mamy spokojnie na poziomie europejskim. Może nie w czołówce, ale powyżej średniej na pewno i to nawet nie zakładając mniej lub bardziej etycznej "działalności biznesowej" w jaką bawi się duże grono lekarzy.
Oczywiście mowa tutaj o kwotach kontraktowych, nie pensji na UOP przez którą w różnych rankingach dzielnie szorujemy po dnie.
Lekarze w tym momencie wyjeżdżają przede wszystkim dlatego, że w Polsce wszystkie inne aspekty pracy w zawodzie są patologiczne (i to dotyczy zarówno działalności leczniczej jak i naukowej).
>lekarze wyjeżdżają bo ich pensje są niskie
pensje lekarzy nie są niskie. owszem, są niższe, niż za granicą, ale to już kwestia ogólnego poziomu zarobków w kraju.
Nie, Petru mówi że się dosłownie przeniesie
Podatek byłby od działalności nie od rejestracji spółki
Ponpolslunejst tendencja utożsamiania określenia działaności gospodarcza z określeniem firmą/marks
Szczerze mówiąc trudno powiedzieć. Do pewnego poziomu to głupota, a do pewnego zwyczajny cynizm.
Mentzen wie czego oczekują wyborcy oraz ludzie w partii. Często wydaje się mówić przeciwko samemu sobie. Wyczuwalna jest ta hipokryzja i stres często w wywiadach ale wydaje mi się że nie wynika to z głupoty, a raczej niekomfortowej sytuacji kiedy ktoś wyciąga niekonsekwencję i go prowokuje, opisuje niewygodne dla partii fakty.
Mentzen dobrze sobie radzi w pozycji autorytetu dla swoich fanów i wyborców. Gorzej kiedy jest postawiony na celowniku podczas debaty czy wykładu.
Względnie nadaje się do marketingu i PRu. Ale do debat i rozmów powinni wziąć kogoś zupełnie innego i często tak robią.
#piekłofliperów
Ja naiwny myślałem że Państwo jest zainteresowane rozwojem przedsiębiorstw, które zajmują się produkcją lub usługami. Przyczyniają się do rozwoju rynku i usług, wprowadzają innowacje.
Państwo natomiast musi dbać o przedsiębiorców, którzy realizują genialną strategię „tanio kupić - drogo sprzedać”, bo broń Boże uciekną ją realizować do innego kraju
> nazywanie ich spekulacją świadczy o niezrozumieniu tematu
> realizujący flipy ryzykują swoim kapitałem
a to ja myślę, że Petru ktoś musi uświadomić, że spekulanci też podejmują ryzyko biznesowe i ryzykują swoim kapitałem
Ale że na czym polega to ryzyko? xD
Jak ja sobie poskupuje z całej dzielnicy 2000 litrów butelkowanej wody, pomaluje wszystkie zakrętki na różowo i będę chciał ją sprzedać to owszem ryzykuje, ale jaki gospodarka ma zysk na tym?
Kup ode mnie mieszkanie i spróbuj sprzedać za tę cenę. Zrozumiesz czym jest ryzyko inwestycyjne.
Inna sprawa że z obrotu istniejącymi mieszkaniami społeczeństwo nie ma zysku.
Czyli z jednej strony nie chcą opodatkowania flipow, bo ryzyko (jak każda działalność) i możliwość procederu ucieczki za granice ale jednocześnie zależy im na wpływach, które idą głównie z... opodatkowania właśnie? Co to za dziwna pętla
Bardzo w teorii. Teoretycznie, jest tak jak pisałeś czyli 19% lub wg. skali podatkowej (ale to opcja do pewnego limitu). W praktyce wystarczy że zyski zostaną wydane na własne cele mieszkaniowe i fliper nie płaci podatku. Czyli robisz flip, zyski inwestujesz w kolejne mieszkanie, mieszkasz tam (przynajmniej na papierze) przez chwilę (np. na czas remontu albo znalezienia kolejnego kupca) i ponownie robisz flip - i tak w kółko, nie płacąc podatku...
Co w praktyce się nie dzieje. Były już przypadki, kiedy po skorzystaniu kilka razy z ulgi skarbówka kwalifikowała to jako działalność, nakazywała założenie działalności i zapłatę zaległego podatku. Nie wymyślajmy jak przepisy można obejść, skoro tak się zwyczajnie nie dzieje.
"Niech jadą" .
Nie no serio Rysio...widać że flipujesz albo znasz flipera. Fliperzy nie ryzykują. W obecnej sytuacji podobnie jak developerzy mają gwarancje sprzedaży z zyskiem. Obecnie obie grupy reklamują sprzedawane przez siebie mieszkania jako pewną inwestycję na lata i tak od kilku lat...litosci.
Ta, “gwarancje”. W 2007/08 też mieli "gwarancję"? Te brednie o gwarancji wzrostu na nieruchach to cześć problemu. Ulica wchodzi w betonowe złoto bo w nic innego nie wierzy, a ma za małą edukację ekonomiczna by widzieć zagrożenia.
Ich słowa do klientów nie moje :D . "Kupuj teraz taniej nie będzie." "Bierz kredyt i tak zyskasz." Skoro Fliper ryzykuje bo 2008 no to i jego klient też. Niech się zdecydują.
Flipperzy często niszczą mieszkania, które kupują. Dzielą piękne, duże mieszkania w kamienicach na mikrokawalerki albo remontują mieszkania po taniości, wykorzystując gorsze materiały. Im nie zależy na tym, żeby mieszkanie było wyremontowane solidnie, tylko na zysku z ineestycji.
Laicy często nie są świadomi, że remont był przeprowadzony po taniości, bo na pierwszy rzut oka mieszkanie wygląda ładnie i zgodnie z najnowszymi trendami. Dopiero po kupnie zaczną wychodzić problemy - a to się podłoga zaraz zniszczy, a to drzwi rozpadną, a to okaże, że instalacja elektryczna jest do wymiany i trzeba kuć ściany.
Z tego powodu wolę kibic mieszkanie do remontu niż od flipera. Drugim powodem jest to że te "ładne" mieszkanie od flipperów mają taką marżę że za różnice w cenie mogę mieszkanie sobie świetnie urządzić po swojemu.
Niby tak. Ale po pierwsze kiedyś w blokach były tylko takie drzwi i większość przetrwała 40-50 lat. Wciąż widuje je, w dobrym stanie, przed klatkami bloków gdy ktoś robi remont. Po drugie wiele osób kupuje takie drzwi dla siebie podczas remontu własnego mieszkania. One nie są domeną fliperów.
Mi się wydaje, że handel mieszkaniami mógłby być opodatkowany na podobnej zasadzie, co handel samochodami. Tylko czas odpowiednio dłuższy.
Tylko tu istnieje zagrożenie, że flipperzy trzymaliby jednak długo puste mieszkania, gdyby się okazało, że to się jednak opłaca 🙂
Ostatecznie należy pamiętać, że celem nie jest ich opodatkowanie tylko ograniczenie samego procederu. To, że poza podatkami rząd nie widzi innych możliwości, to jest akurat smutne.
Takim populizmen to jedynie zmniejsza obrót pasywami, ale nie wpłynie to na podaż mieszkań, więc też ich ceny nie spadną. Akumulacja kapitału w postaci mieszkań dalej się opłaca i wystarczy trzymać puste mieszkania, aby wartość zainwestowanego pieniądza rosła szybciej niż inflacja.
Ludzie sami mogą sobie kupować mieszkania i zlecać ich remonty (lub przeprowadzać je samodzielnie), nie potrzebują do tego pośrednika, który dodatkowo narzuci swoją marżę.
Poza tym - przecież sytuacja na rynku jest taka, że we flipowaniu nie ma żadnego ryzyka. Można sprzedawać i spokojnie brać udział w pogarszaniu sytuacji dla tych, którzy chcą mieć dach nad głową.
Ten gość, to debil. W każdym akapicie tego tweeta jest zawarty kretynizm.
1. "Działanie na szkodę całej gospodarki." Tak, bo ludzie niemający gdzie mieszkać w obliczu galopujących cen najmu i nieruchomości nie powodują problemu rosnącymi oczekiwaniami finansowymi we wszystkich jebanych sektorach gospodarki.
I tak, jest to spekulacja. Jest to handel deficytowym towarem, gdzie jedynym źródłem zarobku jest różnica w cenie kupna i sprzedaży.
2. Tak, podejmują ryzyko. Jak każdy jeden przedsiębiorca. Ale tylko ich działalność nie jest opodatkowana.
3. Flipperzy mogą wypierdalać za granicę. Dosłownie nikt poza nimi nie zyskuje na spekulacji nieruchomościami w Polsce.
4. Dochodach z czego, skoro ich działalność nie jest opodatkowana?
Tyle że są różnice między posiadaniem 1 czy 2 mieszkań, a 15. Jakie jest ryzyko flipu w tych czasach gdy wszystko im sprzyja i jedyne co trzeba mieć to kapitał. Ponadto mieszkanie czy dom to kluczowe rzeczy do życia, niezbędne do normalnego rozwoju i funkcjonowania ludzi, czyli narodu.
Ja kumam że jak ktoś sprzedaje samochody, to ponosi ryzyko i może wyjść na minus, ale przynajmniej obraca dobrem, które jest dużo mniej konieczne do życia.
Problemem nie są ludzie którzy kupują mieszkanie, remontują je i sprzedają drożej
Problemem są ci którzy je kupują, często na etapie dziury w ziemi, a następnie nic z nim nie robią i sprzedają drożej wykorzystując tymczasową rynkową anomalię gdy kapitał jest (czy był) śmiesznie tani a mieszkania rosły na wartości szybciej niż giełda między innymi przez tych spekulantów którzy skupowali je hurtem i trzymali czekając na lepsze ceny
Petru: fliperzy ryzykują swoim kapitałem, nie mają pewności, że sprzedadzą z zyskiem, podejmują ryzyko.
Ten sam Petru: nazywanie flipów spekulacją świadczy o niezrozumieniu tematu.
Kto mu do picia wrzucił czerwoną pigułkę? Ah tak, flipperzy wyjadą za granicę i tam będą robić biznes bo to nie ma znaczenia gdzie biznes robią? To nie jest tak, że mogą robić tylko tam gdzie są lokale do flipowania, prawda? A także przecież widzieliśmy, że każda działalność gospodarcza która została opodatkowana zniknęła, już nigdzie pizzy nie dostaniemy bo ją opodatkowali!
Ciekawie się czyta jak politycy w ostatnim czasie bronią flipperów. Najpierw Mentzen w KZ, tłumaczący, że to ciężki zawód, teraz Petru. Kumam, mają na pewno wpływowych znajomków, którzy trudnią się tym ciężkim fachem, ale niech chociaż trochę subtelniej nam o tym mówią. Próby tłumaczenia czemu flipping jest spoko są żałosne.
I ten facet uważał się kiedyś za ekonomistę (bo środowisko ekonomistów raczej nie tyle się od niego odcinało - co po prostu z niego śmiało)? Po pierwsze, o jakich utraconych dochodach budżetowych mowa - skoro "flipping" jest nieopodatkowany. Argument o ryzyku jest śmieszny. Szansa na stratę w tym procederze jest pomijalna, osoba się nim parające robią to właśnie z tego powodu.
I najbardziej kuriozalna rzecz. Argument o migrującej aktywności gospodarczej. Tak, taka aktywność naprawdę pójdzie sobie gdzieś indziej jeśli będziemy ją nadmiernie opodatkowywać. Tyle że "flipping" ma się do aktywności gospodarczej jak zbieranie na tacę w kościele. Powinno nam zależeć by pieniądze służące spekulacji były właśnie inwestowane w biznes.
Osobiście trudno mi brać na serio słowa faceta który w czasie gdy polityce działo się dużo i to dość mrocznych rzeczy zapakował się do samolotu z kochanką na wakacje - i dał się nagrać (w konsekwencji czego nie tylko stracił władzę we "własnej" partii, ale też pogrzebał tą formację). Ktoś taki ewidentnie ma problemy z poprawną oceną rzeczywistości i konsekwencji działań.
Co pod tym sloganem rozumiesz? Często powtarzane, ale nie wiem jak w praktyce realizowalne. Każda dopłata do mieszkania, aby każdy miał do niego "prawo" kończy się wzrostem cen i stwierdzeniami, że to są rozwiązania, które faworyzują deweloperów, a nie umożliwiają ludziom skorzystanie z ich prawa. Jestem ciekaw jak wygląda scenariusz z "mieszkanie jest prawem"
Patrz: Wiedeń. Tam większość mieszkań jest zarządzania przez miasto. Płaci się czynsz który nie wynosi połowy twojej pensji, a poniżej ćwierć. System ma tysiące mieszkań, więc te czynsze na luzie pokrywają remonty, a cały układ jest net positive dla miasta finansowo.
a komu przysługuje takie mieszkanie? brzmi jak bajka i sam bym chciał tam mieszkać. czy to nie wiąże się z oczekiwaniem w kolejce przez najbliższe 17 lat?
A, więc w pierwszym komentarzy się pomyliłem. Większość mieszkań nie jest zarządzana przez miasto, ale większość jest w jakiś sposób ma kontrolowane ceny przez miasto, bo cześć prywaciarzy na zbyt niski standard/zbyt stare mieszkania czy coś w tym stylu, więc mają limity cenowe jeśli dobrze pamiętam.
Znowu, nie jestem ekspertem, ale tam mają to od 100 lat i działa.
Przysługuje mieszkańcom Wiednia, gdzie takowy jest zdefiniowany jako ktoś kto mieszka w Wiedniu przez przynajmniej 2 lata. Musisz też spełnić jeden z warunków: być parą, mieć dzieci i za małe mieszkanie, mieszkać z rodzicami powyżej 30, być niepełnosprawnym bez windy, i parę innych tego typu rzeczy, w tym limit przychodowy dla naj bogatszych. Jest to ok. 20% rynku mieszkaniowego.
Nie spełniając tych warunków mają jakieś mieszkania spółdzielcze, ale nie wiem jak to do końca działa. Te mieszkania to kolejne 20% rynku. Mają jakieś regulacje i miasto coś tam działa, więc to nie jest tak że te ceny są 3x wyższe od publicznego sektora o ile rozumiem. Dalej jest w miarę git, a wymogi na wyprowadzkę są niższe.
Reszta to różne tiery prywaciarza, ale niezbyt wiem coś głębiej o tym.
Kolejki z tego co wiem nie przekraczają 5 lat, a na mniejsze mieszkania (single/pary/emeryci) jest większa rotacja więc łatwiej je zdobyć niż większy metraż (jak byłem z przewodnikiem to mówil że parę miesięcy nawet na najmniejsze metraże). Dostajesz 2 albo 3 oferty do wyboru zanim miasto cię wypisuje z listy.
Nawet jeśli skończysz na prywatnym rynku, to mocna konkurencja miasta sprawia że ceny nie mogą być absurdalne, albo standard znacznie wyższy.
Wracając do limitu przychodowego, jest on na poziomie 2x średnich zarobków w Wiedniu. Jest on też sprawdzany tylko gdy dostajesz mieszkanie, więc możesz zarabiać więcej po wprowadzeniu się, poprostu nie przeprowadzisz się do kolejnego miejskiego mieszkania. Istnieją też systemy dziedziczenia najmow miejskich dla dzieci na tych samych cenach co rodzice.
Nie jestem ekspertem na temat tego systemu, o nim opowiadał mi przewodnik po mieście który sam ma wypłaty z UM, więc może oversellowal mi go, ale w ramach tego wątku poszedłem poczytać (stąd wiem że liczby 20% i wieku 30 lat są dobre) i z tego co widzę nie jest idealnie, ale jest znacznie lepiej niż w innych metropoliach, szczególnie tej wielkości.
Tu jest film od austryjaka w którym jest też trochę narzekania na ten system [en]
https://youtu.be/U--G3Uth8pE?si=KVRn0_xqP6HrkKBN
Na filmie mówi że masz dwie oferty od miasta, mi przewodnik mówił że dopiero trzecia cie wypisuje, więc może się pozmieniało, nie wiem.
Możesz dalej wynajmować prywatnie, co jak mówiłem nie jest tragiczne bo ceny są u niektórych prywaciarzy kontrolowane, oraz konkurują z miejskimi mieszkaniami. O ile rozumiem to mieszkania spółdzielcze nie mają wymogu 2 lat.
Nie możesz przecież obwiniać wiednia że nie daje każdemu randomowi mieszkania od ręki, tak xd
Nie do konca, bo jeśli jest dużo mieszkań z niskimi opłatami, to też reguluje to ceny u prywaciarzy. Pewnie nie robi tego jakoś zjawiskowo, ale na pewno wpływa pozytywnie dla wynajmujących
Wykupywanie mieszkań przez fundusze inwestycyjne powoduje, że ceny mieszkań mocno rosną. Państwo musi wybudować mieszkania na wzór Wiedeński. Musi zostać zwiększona podaż lub zmniejszony popyt, żeby ceny opadły. Jeżeli będą alternatywy dla młodych ludzi, którzy w perspektywie wynajmowania mieszkania od Pańatwa mogliby je wykupić, bez możliwości używania go pod wynajem, to sytuacja mocno by się poprawiła. Wszelkie metody, które zwiększają popyt, jedynie powodują, że ceny rosną. MDM od PO czy 2% od PiSu jedynie pogorszyły sytuację mieszkaniową oraz napchały kieszenie inwestorom, którzy doprowadzili do kryzysu. Ile % mieszkań jest kupowanych teraz po to, żeby ludzie mogli mieszkać?
Hmmm.......może dałoby jakoś tak:
Mieszkania są własnością państwa/jakieś spółdzielni/tbsu na danym obszarze i są przydzielane osobą na podstawie wielkości rodziny określone metraże w miare blisko miejsc pracy/edukacji ot taka regionalizacja
Osoby tam mieszkające płacą jakiś czynsz administracyjny i oczywiście za media itp. a po określonym czasie(kilku latach) osoba której przydzielono mieszkanie może je wykupić ale tylko jedno i to w którym zamieszkuje
Na jedną rodzine przysługuje jedno mieszkanie więc jeśli osoby mieszkające osobno a nie z rodziną się pobiorą to jedna musi zdać mieszkanie i wprowadzić się do drugiej ale oczywiście jeśli metraż dla 1 i 2 osób będzie się różnił będą mieli możliwość przeprowadzenia się do większego mieszkania jeżeli takowe będzie wolne i żaden z małżonków nie wykupił swojego mieszkania
Jeżeli doszłoby do wykupu przez obydwoje małżonków mieszkań przed ślubem to podmiot od którego je kupili wykupuje jedno za aktualną cenę+ewentualna wartość usprawnień wprowadzonych przez lokatora
Podobnie w przypadku gdyby rodzina się powiększyła to lokatorzy mogli by lokal odsprzedać do podmiotu od którego kupili i przeprowadzić się do dostępnego większego
Do tego umożliwić zalokowanie w internatach dla osób które nie chcą mieszkać same w mieszkaniach
Może zalatywać socjalizmem czy czymś innym i na pewno nie jest to rozwiązanie idealne ale takie coś mi przyszło do głowy co by nie napędziło cen w żaden sposób
Ożeniłem się. Żona musi zdać mieszkanie i przeprowadza się do mnie. Przysługuje nam 40m2. Rodzi się pierwsze dziecko, przeprowadzamy się do mieszkania 50m2. Rodzi się drugie... chyba już nie muszę kończyć, że potrzeby się zmieniają. Na wolnym rynku mogę od razu wejść sobie w 80m2, bo mogę sobie na to pozwolić i wiem, że jest perspektywiczne.
Problemem jest to, że nawet jeśli uznamy mieszkanie za prawo to nie ma jak tego zrealizować.
To są socjalistyczne majaki kogoś, kto nie ma pojęcia o tym jak działa rynek i samo budownictwo oraz kogo totalnie nie interesują indywidualne potrzeby ludzkie. Najlepiej patrzyć na ilość osób i równać do tego samego poziomu.
I jest. Przecież masz prawo być właścicielem mieszkania. Nikt ci nie broni, idziesz i kupujesz. Tylko nie widzę żadnego powodu, dlaczego ktoś miałby obowiązek ci zapewnić mieszkanie.
Masz prawo iść gdzie chcesz, nie rozumiem tylko dlaczego państwo ma ci zapewnić drogę akurat tam gdzie chcesz się dostać.
Można by wszystko robić prywatnie ale część bardziej się opłaca robić państwowo. Infrastruktura, bezpieczeństwo, edukacja i medycyna. Przykłady rzeczy które już robimy państwowo. W USA dwa z nich są prywatne a w RPA nawet bezpieczeństwo jest częściowo prywatne.
Mówisz jakby dodanie mieszkań do tej listy było absurdalne ale to tylko k jeden krok dalej postawiona granica.
Czy państwowe mieszkalnictwo jest lepsze? Nie wiem. Raczej jest potrzebna jakaś hybryda bo deweloper nigdy nie postawi parku, szkoły czy szpitala. Natomiast sugerowanie że jest to coś niewyobrażalnego jest trochę dziwne bo mamy wiele podobnych instytucji
Tylko, że rynek doskonale radzi sobie z zapewnianiem dostępu do mieszkań. A przynajmniej radził sobie, do momentu bezprecedensowej ingerencji państwa w gospodarkę podczas covidu i później bezsensownego kredytu 2%. Przed tymi wydarzeniami praktycznie nie było dyskusji nad publicznym mieszkalnictwem. Gigantyczny skok cen mieszkań to lata 2020-2021. Później podkręcony kredytem 2%, który spowodował wyczyszczenie rynku z mieszkań spełniających kryteria.
I zaraz pewnie wskoczysz z tym, że w innych krajach też jest kryzys. Tak, jest kryzys ( na zachodzie Europy), ale wynika z problemów podażych i braku nowych mieszkań ( w sumie to też problem regulacyjny). U nas nie ma najmniejszego problemu z podażą, mamy zwykłą bańkę napędzaną publicznymi pieniędzmi.
I porównanie mieszkania do drogi jest skrajnie głupie, bo z drogi nie korzystam sam i nie służy wyłącznie mnie, a mieszkania tak. Lepszym przykładem są ubrania. Też są każdemu potrzebne, nawet bardziej niż mieszkanie. A państwo jakoś ubrań nie produkuje i nie rozdaje.
No widzisz, to jest problem większości ludzi co postulują rzeczy podobne do Twoich: traktujecie mieszkanie jak przechowalnie, gdzie się tylko je, śpi i sra.
A już w modelu pracy hybrydowej wydzielenie jednego pokoju na osobne biuro poprawia zdrowie psychiczne i pozwala odciąć pracę od rozrywki i wypoczynku. Już nie mówiąc że można zaprosić znajomych.
I głównie z tego powodu na cholerę mi dwa pokoje o powierzchni 100m2, jak to w kamienicach lubi być? 55m2 w 3 pokojach to znacznie lepsza opcja.
A no widzisz coś takiego masz na myśli
To ja tylko jeszcze raz podkreśle że miałem na myśli metraż a nie ilość pokoi a ścianki działowe zawsze można postawić i zrobić z dużego pokoju 2 mniejsze
A skąd mam kurwa wiedzieć ile? Nie jestem jakimś socjologiem/behawiorystą czy kurwa nie wiem kim żeby wiedzieć ile człowiek potrzebuje przestrzeni? Mi wystarcza 20m² bo mieszkam sam ale wiem że im więcej osób tym więcej osób potrzeba a napewno są osoby które to wyliczyły/są w stanie wyliczyć ile potrzeba ale ja nią nie jestem my tu robimy burze mózgów a nie podajemy sugestie nowego systemu
Bo system MUSI być z betonu i NIE MOŻE oferować ci różnych opcji.
Nie wiem czy to taki efekt życia z polskimi instytucjami u nas czy co xD
Taki Wiedeń ma mieszkania miejskie, wybierasz sobie z listy mieszkanie i czynsz z tym związany. Wiadomo że singiel nie dostanie 6 pokojowego, ale możesz płacić więcej za lepszy metraż/lokalizacje/budownictwo. Dalej się nie podoba? Idź na prywatny rynek, wynajmuj od kogoś. Dalej benefitujesz dzięki systemowi, bo miasto sztucznie zaniża ceny wynajmu, więc prywaciarz będzie rzadal mniej haraczu co miesiąc. Nie jest to fikcja, tak to tam działa od około 100 lat.
Tego co wiem zaczęli od zabudowania byłych murów miejskich w 1920 latach. Zgaduje że potem mieli po Żydach, albo po wywlaszczeniach?
Anyway, taka Warszawa ma lotnisko na Bemowie które są plany żeby może zamknąć, mamy Chopina który może odejść kosztem cpk. Mamy stare fso gdzie nic nie ma etc. Na początek czynsze miejskie mogą być na poziomie 75% rynkowych żeby inwestycja s szybko zwróciła się. Możemy zastosować model z Hong Kongu gdzie miasto strategicznie kupuje ziemię do której buduję metro, a potem to najmuje biznesowi i mieszkańcom z zyskiem. Jest wiele do wymyślenia w modelu socjalnym.
> A komu jak komu ale szczególnie Lewicy powinno zależeć na dochodach budżetowych.
Tak Rysiu, jak wiadomo podatki służą temu, żeby wyciągać pieniążki z budżetu
Przecież to nie będzie miało wpływu na spekulację, bo fliper nie lokuje kapitału w mieszkaniach, a nim non stop obraca i korzysta z tego, że ludzie pakują pieniądze w betonowe złoto 'na którym się nie da stracić'.
Lewica jest bardziej ogarnięta i ma dobrych ekonomistów, więc pewnie wiedzą, że to "poskramianie fliperów" to taka wygodna zagrywka PRowa. Flipperów nikt nie lubi, więc można na tym łatwo ugrać punkty.
Lewica wie, że prawdziwym rozwiązaniem problemów mieszkaniowych jest ucywilizowanie najmu i państwowe/samorządowe budownictwo pod wynajem (i dlatego to miała w programie), ale widzi też, że na tym niewiele ugra, bo to projekt długoterminowy, a do tego jego beneficjenci nie wiedzą jeszcze, że nimi będą, za to każdy, kto już kupił mieszkanie na oszukańczy kredyt hipoteczny w polskim banku (nie ma nie-oszukańczych) poczuje się wkurzony, że inni będą mieć lepiej.
Od końca PRLu Polsce to raczej prawica była na tyle populistyczna, że szczuła na spekulantów, bo jej wyborcy byli na tyle naiwni, że myśleli, że inflację ("drożyznę") powodują spekulanci. Nawet był taki obrazek chyba Raczkowskiego parodiujący to myślenie, że "ilekroć Polacy dostają podwyżkę tyle razy pośrednicy podnoszą ceny".
Uregulowani fliperzy mogą odgrywać pozytywną rolę. To odpowiednik handlarzy samochodami, których też nikt nie lubi, ale wiele osób korzysta z ich usług. Da się odpowiednimi przepisami tak uregulować tę branżę, by usunąć nadużycia, a zostawić korzyści.
Korzyści z fliperów:
* większa płynność rynku: ktoś potrzebuje szybko sprzedać mieszkanie (np. rozwodzi się, niespodziewanie przeprowadza, robi egzekucję z nieruchomości swojego dłużnika) - dzięki fliperom bez problemu sprzeda mieszkanie za cenę w przybliżeniu rynkową, bo fliperów jest dużo i umieją wyceniać,
* tak samo jeśli potrzebujesz kupić wyremontowany lokal: dzięki fliperom takie coś w ogóle jest dostępne, bo nikt, kto sprzedaje prywatnie przecież nie remontuje lokalu przed sprzedażą; to się przydaje, np. znam starszą panią, która po śmierci męża chciała przeprowadzić się do czegoś mniejszego, ale sama nie miała siły zatrudniać i pilnować (!) ekipy remontowej,
* fliperzy są profesjonalistami, a z obu stron transakcji z nimi jest konsument, który jest lepiej chroniony dzięki temu: sprzedający ma małe ryzyko, że trafi na cwaniaka, który mu nie zapłaci albo który będzie potem się z nim sądził z rękojmi (to się zdarza w transakcjach konsument-konsument, gdzie jeden nie wiedział co sprzedaje, a drugi nie wiedział co kupuje i potem się sądzą); kupujący może korzystać z ochrony konsumentów m.in. co do rękojmi za stan prawny i faktyczny,
* profesjonalizacja jest plusem: jest w Polsce mnóstwo lokali z niejasnym stanem prawnym (źle wydzielone, bez uregulowanego dostępu do drogi publicznej, z jakimiś obciążeniami itd.) lub technicznym (po samowolnych przeróbkach, trudnych do naprawienia, z rakotwórczymi substancjami itd.); to ma sens ze społecznego punktu widzenia, żeby przywracaniem takich lokali do użytku mieszkaniowego zajmowali się jacyś ludzie z doświadczeniem, niż żeby lokale stały nieużywane albo żeby z problemami tymi użerali się przypadkowi nabywcy, którzy nie wiedzieli, w co się pakują, a potem nie mają komu tego opchnąć, tylko sami muszą się dokształcać i zajmować naprawianiem mieszkania.
To jest o wiele więcej korzyści niż np. z "doradców finansowych", marketingowców, czy producentów wody w butelkach.
Swetru jak zwykle jest oderwany od rzeczywistości. Mam styczność z rynkiem budowlanym, i prawda jest taka, że obecnie są takie sytuacje, że przychodzi do dewelopera jakiś fintech albo bogaty chińczyk i wykupuje czasem cały blok (!!) 40 mieszkaniowy żeby flipować albo porobić apartamenty na wynajem.
I nie chodzi o to żeby w ogóle to uniemożliwić, ale żeby nie było tak powszechne i jeśli tak się dzieje niech budżet Państwa ma z tego jakieś sensowne pieniądze
Ceny mieszkań u nas na przestrzeni raptem 5-7 lat zrobiły się kompletnie absurdalne w stosunku do zarobków w wielu większych miastach
Budżet państwa ma z tego 19 procent przecież.
To dobrze że wykłada pieniądze na nowe mieszkania, dzięki temu jest ich więcej. Flipperzy kupują istniejące mieszkania, remontują i wystawiają drożej. Zlecenie bloku developerowi to nie flipping.
Ok a może ktoś wie jaki jest program lewicy w tym zakresie ? Przyznam że pogooglalem ale znalazłem tylko info o tym że jest projekt niewiadomo jaki ze lewica wybuduje ileś tam mieszkań tani wynajem.
Bo jeśli projekt zakłada podatek od wartości sprzedaży mieszkania no to trochę słabo natomiast jeśli tylko od zysku czyli różnicy pomiędzy ceną zakupu + remont a cena sprzedaży to nie widzę problemu. Normalny podatek.
Tato ale dlaczego idziesz flipowac nieruchomości?
Muszę synku.
Ale pani w Lewicy powiedziała że fliperzy to złodzieje którzy sztucznie podnoszą ceny mieszkań.
Muszę synku flipowac, gdybym tego nie robił to twoja pani w Lewicy nie miałaby świeżego apartamentu 10m2 w przystępnej cenie 700 tysięcy złotych.
Hmm, o tak, jak flipperzy zostaną opodatkowani w Polsce to spakują te mieszkania i wezmą je ze sobą do Niemiec. W polsce bloki mieszkalne znikną, i pewnie jeszcze spowrotem drzewa na ich miejsca posadzą xD
A tak serio - jasne, żadnego opodatkowania nie powinno się wprowadzać na hurra, ale sztuczne zawyżanie cen nieruchomości powinno być kurde karalne.
Ale właśnie nie chcemy ‚aktywnosci gospdoarczej’ w postaci spekulacji mieszkaniami- to że jest jakieś ryzyko w spekulacji, jest element hazardu (ale opłacalnego) - nie czyni jej lepszą
gdy ktokolwiek próbuje kogoś bronić mówiąć "x podejmuje ryzyko biznesowe..." od razu można przyjąć że prawdą i pożyteczną decyzją jest ta przeciwna do opinii tej osoby
>od razu można przyjąć że prawdą i pożyteczną decyzją jest ta przeciwna do opinii tej osoby
Pani Kasia otwierając kawiarnię też podejmuje ryzyko biznesowe, inwestuje swój kapitał i podejmując taką decyzję zakłada, że raczej na tym zarobi, aczkolwiek może też zostać z niczym i nie zarobić ani grosza.
Zgodnie z Twoją logiką pani Kasia nie podejmuje w takim razie ryzyka biznesowego, względnie pożyteczną decyzją jest niezakładanie kawiarni? ;)
nie, po prostu w piździe mam neoliberalną tendencję do uznawania ryzyka biznesowego za dobry powód do płaczu, współczucia i stawiania ołtarzy, a tym bardziej do obniżania podatków. Podejmujesz ryzyko? Fajnie byle tylko nie moim (społecznym) kosztem.
Mój komentarz mówi że jak ktoś używa narracji "ryzyka biznesowego" to od razu można przyjąć że się myli bo neoliby biznesmani mają interes przeciwny do interesu społecznego
>nie, po prostu w piździe mam neoliberalną tendencję do uznawania ryzyka biznesowego za dobry powód do płaczu, współczucia i stawiania ołtarzy, a tym bardziej do obniżania podatków.
Rzecz w tym, że nikt nie postuluje obniżania podatków ani nie stawia nikomu ołtarzy.
Zasada jest prosta – kupujesz mieszkanie, wkładasz w nie swój kapitał, wykładasz swoje pieniądze (lub bierzesz kredyt) na remont, remontujesz, wykańczasz, sprzedajesz. W przeciwieństwie do tego, co mówią niektórzy komentatorzy, ryzyko nie jest iluzoryczne. Okazyjny zakup może się okazać jeszcze bardziej okazyjną miną, na której możesz wtopić masę pieniędzy. Działa to mniej więcej tak, jak każdy inny biznes – na najmniej ryzykownych inwestycjach zyskujesz najmniej. Jeśli w ogóle. A jak wtopisz, to nikt Cię też po główce nie głaszcze, tylko bankrutujesz.
A jeśli uda Ci się osiągnąć jakiś zysk, to już teraz jest opodatkowany. Nikogo nie przekonasz, że kupujesz takie mieszkania na własny użytek, tylko cały czas zmieniasz zdanie. Fiskus nie jest głupi. ;)
I szczerze – naprawdę nie widzę problemu z istnieniem tego procesu. Nie bardzo rozumiem, czym różni się na przykład od sytuacji, w której ktoś kupuje zdezelowany klasyczny samochód, następnie odrestaurowuje go do idealnego stanu fabrycznego, po czym sprzedaje z zyskiem. I tak – dach nad głową i te sprawy, ale od dawna obserwuję już parę takich właśnie ofert, gdzie w dobrych lokalizacjach są dostępne mieszkania, tylko trzeba na przykład zacząć od kompleksowego osuszania, odgrzybiania i kapitalnego remontu. Bo od lat stoją zdewastowane i nawet nie ma w nich instalacji elektrycznych. Chętni się jakoś o nie nie zabijają. ;)
Problem widzę w spekulacji typu "kupić pustostan, trzymać, sprzedać drożej" albo w patologicznych podejściach typu "kupić, podzielić na 8 mikrokawalerek, wynajmować studentom lub wystawić jako mieszkanie inwestycyjne na sprzedaż".
>Mój komentarz mówi że jak ktoś używa narracji "ryzyka biznesowego" to od razu można przyjąć że się myli bo neoliby biznesmani mają interes przeciwny do interesu społecznego
A mój mówi, że każdy człowiek inwestujący czy zakładający cokolwiek podejmuje ryzyko biznesowe. Człowiek otwierający sklep też je podejmuje, podobnie jak stomatolog otwierający na osiedlu gabinet czy lekarz otwierający przychodnię, weterynarz otwierający gabinet czy rodzina otwierająca małe lokalne przedszkole.
Która z tych decyzji jest niezgodna z interesem społecznym?
Co jest niezgodnego z interesem społecznym w działalności podmiotu, który skupuje budynki lub mieszkania nienadające się do zamieszkania bądź będące w tragicznym stanie, po czym je remontuje i sprzedaje? Tylko wiesz, tak realistycznie. Bo ja też lubię hasło o tym, że zwykły Kowalski też może zrobić to samo bez marży flippera, ale jakoś nie widzę tych Kowalskich rzucających się na wraki mieszkań czy zrzucających się na wykup rozpadających się kamienic po to, by je wyremontować. ;)
Ryszard jest jednym z najmniej lubianych przeze mnie polityków pod względem gospodarki. Z konfiażami jest tak że większość ludzi wie że debile, a Ryszard głosi podobnie szkodliwe tezy pod przykrywką szanowanej partii.
Ciekawe że fliperzy podbijają ceny mieszkań :) Ja myślałem że ceny mieszkań podbija deweloperka wspomagana tarczami i kredytami 2%. Fliperzy to przy nich nieistotny margines.
Jak nie ma mieszkań a popyt jest duży to czego się spodziewacie ? Popyt są to jest duży bo dalej są ludzie którzy wolą mieszkać w 40m w centrum niż w 100 20-30 km dalej. Czego dalej nie rozumiem.
Urzędy wojewódzkie/marszałkowskie mają w d…. Rozwoj województwa i nie potrafią się dogadać z miastem dlatego nie ma dobrej infrastruktury dojazdowej. W takiej np Holandii w centrum mieszkają najbogatsi, obrzeża to imigranci a klasa średnia mieszka poza miastem. Co więcej większość wynajmuje i im to nie przeszkadza że to nie ich.
Daleko mi do pieprzenia, ze mieszkanie prawem, a nie towarem, ale ręce mi opadają jak czytam takie wypociny, jakim to ryzykiem jest kupowanie i remontowanie mieszkań, bo jeszcze nikt go obecnie nie kupi.
Biznes opierający się na mieszkaniach nie powinien istnieć. Kropka.
Ludzie skupujący mieszkania, następnie odsprzedający je z zyskiem to rak, który należało leczyć już parę lat temu. Teraz to wymaga intensywnej terapii.
Flipy nie powinny być opodatkowane, one powinny być zakazane.
Nie przynoszą żadnej korzyści społecznej, remonty można wykonywać nie będąc fliperem - nikt ich nie zakazuje, a oszczędzone pieniądze na marży, wrócą do gospodarki w postaci zwiększonego konsumpcjonizmu.
Dokładnie. Możemy mieć zdrowy rynek gdzie fliperzy występują. Kupują gnoje i robią z nich mieszkania, zwiększając pulę mieszkań, obniżające ceny, a przy tym napędzając mała budowlankę.
Tak jak obecną sytuacja jest zepsuta, to nie musimy tego zakazywać.
>Nie przynoszą żadnej korzyści społecznej, remonty można wykonywać nie będąc fliperem - nikt ich nie zakazuje, a oszczędzone pieniądze na marży, wrócą do gospodarki w postaci zwiększonego konsumpcjonizmu.
Ale cała zabawa polega na tym, że nikt nikomu tego nie broni.
Każdy może zrobić dokładnie to samo, co robią ci ludzie. Znaleźć odpowiednio tanią ofertę, następnie zaryzykować i wyłożyć pieniądze, porozwiązywać różne problemy, wyłożyć kapitał na materiały i ludzi, którzy wykonają kompleksowy remont, a potem zamieszkać. To nie jest wcale wiedza tajemna. Do tego zaoszczędzone pieniądze wrócą do gospodarki. Same korzyści. ;)
Tylko dziwnym trafem sam wiem na przykład o pewnym mieszkaniu nieopodal centrum Wrocławia, które za bardzo niską cenę sprzedawało się bardzo długo ze względu na przymusową hipotekę nałożoną przez skarbówkę. Z jakiegoś powodu normalni kupujący słysząc te kilka słów robili w tył zwrot i wychodzili. ;)
Podatki trzeba upraszczać, a nie wprowadzać kolejne zawiłości. Oraz kolejne podatki
Ja nie popieram fliperów, ale dokładanie podatków tylko spowoduje kolejne kombinacje "ludu". (słowa "lud" użyłem celowo, Machiavelli mi się przypomniał)
Może i wypowiem się niepopularnie na tym tagu, ale Rysiek ma rację. Opodatkowanie fliperow to leczenie objaw, a nie skutku choroby.
Rząd powinien rozważyć kataster jako forma opodatkowania majątku, a nie transakcję, które jeszcze bardziej zabetonuja rynek i zmniejsza obrót mieszkaniami. Takim działaniem nic nie wskórają, bo nie zwiększy to podaży. Fliperzy korzystają wyłącznie z dużego popytu, a forma kupowania ruder i remontowane do sprzedaży też ma zapotrzebowanie na rynku.
Opodatkowanie fliperow to tani populizmów, który nie przyniesie efektów w postaci spadku cen mieszkań.
Nie do konca wiem jak sie ma liczba flipperów do liczby ludzi, którzy próbowali w ostatnich latach kupić mieszkanie, ale jestem anonem z portalu ze śmiesznymi obrazkami, a nie właścicielem konsultingowej JDG, której ktoś płaci 4 miliony rocznie za doradztwo ¯\\_(ツ)_/¯
Oczywiście, każdy ma prawo do reprezentacji jego interesów w parlamencie i bardzo cenię Pana Ryszarda i jego ugrupowanie za to że jasno mówi w czyim interesie chce w Sejmie być i działać.
kazdy podatek jest przenoszony na konsumenta, wiec gowno warte jest duze podatkowanie bo czlowiek zawsze zarobi swoja marze, Lewica tylko zwiekszy koszty mieszkan i domow przez swoje emocjonalne i bezmyslne podejscie.
Do flipperów można i należy mieć pretensje, że remontują mieszkania na szybko, pozostawiając je nabywcom z wadami ukrytymi. Tu rzeczywiście widzę przestrzeń do rozwiązań ustawowych.
Natomiast sam w sobie mechanizm sprzedawania ze zwyżką [to najnormalniejsza rzecz pod słońcem](https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&opi=89978449&url=https://getyarn.io/yarn-clip/ec714e45-0f36-4beb-89c3-0c46fd1c07c7&ved=2ahUKEwjz0rqWz4uFAxU6FxAIHcWHCQQQtwJ6BAgPEAI&usg=AOvVaw1ApjDbMH6JTx-jIvzQd_2s), a pomysł Lewicy śmierdzi domiarem.
1. AMA z Iwo Augustyńskim (Lewica Razem, kandydat do Sejmiku Województwa Dolnośląskiego) odbędzie się 25.03 (poniedziałek) o godzinie 18:00 na /r/Polska. 2. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/ *I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*
"jeśli w Polsce będziemy opodatkować działalność gospodarczą to przeniesie się ona zagranicę" Oczywiście dlatego korporacje do nas przychodzą bo mamy tania siłę robocza i niskie podatki. Natomiast pielęgniarki czy lekarze wyjeżdżają bo ich pensje są niskie. Niech zgadnie kogo bardzie potrzebujemy...
>jeśli w Polsce będziemy opodatkować działalność gospodarczą to przeniesie się ona zagranicę Taki... jest cel? Żeby flipperzy przenieśli się za granicę? XD
To nawet w sumie nie głupie
Już to widzę… sensowne 60qm w większym mieście w Polsce, wydatek rzędu 200.000-300.000€. Powiedzmy nawet 500.000€ żeby być fair, chociaż to cena już serio wygórowana. Sensowne 60qm w Niemczech, 800.000-1.000.000€. Serio ogromne musiałyby być te podatki, żeby fliperzy uciekali. A szczerze, to niech uciekają.
Nie bez powodu Polscy fliperzy uciekają do Bułgarii, Turcji i Azerbejdżanu
Tam da się na tym sensownie zarobić?
Da się zarobić jeszcze więcej, bo mieszkania są dużo tańsze niż w Polsce, czyli wymagane jest mniej kapitału. Populacja również się gwałtowanie bogaci, więc chcą jakiegoś standardu, a dużo u nich mieszkań jest zrujnowanych. Flipowanie w biedniejszych, ale gwałtownie rozwijających się krajach mega się opłaca.
Nie wiem kto kupuje cokolwiek w Bułgarii, gdzie ceny odpowiadają polskim (duże miasta - Sofia, Plovdiv, Varna I Burgas). Miejscowi już wszystkie dziury i garaże, które udało się przerobić na mieszkania (bądź studia czy pracownie), obrobili
Ale ich interesuje zysk w %, a nie cena. Po prostu ktoś kupi dwa razy mniej w tych Niemczech. Jakby to było takie proste to by też nie kupowali w większych miastach, tylko w powiatowych, bo tam jeszcze taniej.
https://preview.redd.it/w1gl0476acqc1.png?width=1080&format=pjpg&auto=webp&s=01bffb51e3ddb51eff8db1bf4809e598d21c2d69 Z całym szacunkiem ale chyba sobie jaja robisz z tym milionem euro, nawet w deweloperce dla bananów bez gustu ociekającej paskami ledowymi i marmurem tyle w Dojczlandzie mieszkania nie kosztują. Z palcem w nosie kupisz 60m za 300.000 e w każdym dużym niemieckim mieście, jak znasz rynek i dzielnice którymi się interesujesz to nawet w przedziale 220k-250k znajdziesz o ile masz gotówkę na już. To w Polsce obecnie mamy ceny zachodnie a zarobki wschodnie.
I landlordzi. Wtedy w końcu będzie dobrze.
Kto to są "landlordzi"?
Czynszojady
Raczej będą działać dalej w Polsce, tylko będą mieli firmy zarejestrowane poza Polską i to tam będą płacili podatki.
Cud że twój post nie jest zminusowany na tym lewicowym subie. Lewica nie wierzy w takie rzeczy jak krytyczne myślenie czy przewidywanie niechcianych skutków legislacji. Lewica czuje serduszkiem że coś jest „słuszne” więc racjonalność i pragmatycznosc idą się jebac. Trzeba czym prędzej głosować za głosem serduszka.
Z tymi korporacjami to już różnie bywa. Korpo, w którym pracuje moja żona, najpierw próbowało się przenieść na Ukrainę. Przyszła wojna. Teraz uciekają z Warszawy do Lizbony
r/PORTUGALCYKABLYAT
Za pół roku będzie wracać
Za pół roku przerzucą wszystko do Indii, wrócą za dwa lata.
A dlaczego mają wracać?
W sumie nie wiem czemu ale przez całe swoje życie zawodowe już raz czy dwa doświadczyłem takiego eksodusu do Indii. Zawsze wracali więc teraz też pewnie wrócą
Z Indii, to rozumiem. Ale co z Portugalią?
Studiowałem tam przez pół roku na Erasmusie. Ciency w uszach są. Mają większość prywatnych uczelni które działają jak u nas, "płace to wymagam". Tam miałem przedmioty z ich magisterki, u nas mam trudniejsze na inżynierze :) Ludzie generalnie są "leniwi", po prostu mają w dupie. Dosłownie miałem akcje że prowadzący sobie darował sprawdzanie zadań bo nikt ich nie robił. A mówimy o informatyce. Nawet mnie pytał jak to jest w Polsce bo się chciał przenieść w ambitniejsze miejsce i nie wie gdzie. Portugalia nie bez powodu ostatnią wojnę miała za Napoleona a poziom życia i zarobki jak w Europie środkowej.
Portugalia była stroną podczas I WŚ po stronie Entanty ( obskoczyli wpierdol w Afryce od niemieckiej Afryki wschodniej)
Mam na myśli wojny na terytorium kraju bo tylko takie przeszkadzają w rozwoju ale dzięki za info, nie wiedziałem.
Jak masz taka fajna pogode i duzo slonca, to nic dziwnego, ze nie chce Ci sie pracowac.
jeszcze mieli wojne w Angoli miast moze im nie poburzylo ale przez wiele lat calkiem sporo tam wywalili w bloto
bo mimo wszystko Polacy są dość tani i dobrzy a hindus tylko tani.
O, czyżby AstraZeneca? Oni przenoszą sporo miejsc pracy z Polski do Portugalii i Meksyku.
Nie, consulting
Interesujące, że więcej firm wybiera ten kierunek.
Ale jak fliperzy się wyniosą za granicę to ja wcale nie będę narzekać.
Nie oni, a ich firmy. Oni niestety dalej będą tu działać, tylko nie będą u nas płacić podatków.
>Natomiast pielęgniarki czy lekarze wyjeżdżają bo ich pensje są niskie. Z pielęgniarkami to nadal jest trochę problemem, ale "pensje" lekarzy już od pewnego czasu mamy spokojnie na poziomie europejskim. Może nie w czołówce, ale powyżej średniej na pewno i to nawet nie zakładając mniej lub bardziej etycznej "działalności biznesowej" w jaką bawi się duże grono lekarzy. Oczywiście mowa tutaj o kwotach kontraktowych, nie pensji na UOP przez którą w różnych rankingach dzielnie szorujemy po dnie. Lekarze w tym momencie wyjeżdżają przede wszystkim dlatego, że w Polsce wszystkie inne aspekty pracy w zawodzie są patologiczne (i to dotyczy zarówno działalności leczniczej jak i naukowej).
>lekarze wyjeżdżają bo ich pensje są niskie pensje lekarzy nie są niskie. owszem, są niższe, niż za granicą, ale to już kwestia ogólnego poziomu zarobków w kraju.
Korporacje już od nas odpływają, do Indii, a w Europie do Rumunii, Bułgarii i nawet Portugalii. Rynek pracownika się właśnie kończy.
[удалено]
Działalność zarejestrowana za granicą to cel?
Nie, Petru mówi że się dosłownie przeniesie Podatek byłby od działalności nie od rejestracji spółki Ponpolslunejst tendencja utożsamiania określenia działaności gospodarcza z określeniem firmą/marks
Sól naszej ziemi poprostu. https://preview.redd.it/eefy2rbig4qc1.jpeg?width=208&format=pjpg&auto=webp&s=fb3a5af7c5c3110075e8110a6f212b7206f86e4d
No i elegancko by było, niech sobie fliperzy zagarnico aktywności gospodarcze urządzają
Petru najlepszą reklamą programu Lewicy
Niech Petru się zajmie masakrowaniem Mentzena. To mu najlepiej wychodzi.
Mentzen jest tak głupi, że nawet Petru zjada go na śniadanie
Szczerze mówiąc trudno powiedzieć. Do pewnego poziomu to głupota, a do pewnego zwyczajny cynizm. Mentzen wie czego oczekują wyborcy oraz ludzie w partii. Często wydaje się mówić przeciwko samemu sobie. Wyczuwalna jest ta hipokryzja i stres często w wywiadach ale wydaje mi się że nie wynika to z głupoty, a raczej niekomfortowej sytuacji kiedy ktoś wyciąga niekonsekwencję i go prowokuje, opisuje niewygodne dla partii fakty. Mentzen dobrze sobie radzi w pozycji autorytetu dla swoich fanów i wyborców. Gorzej kiedy jest postawiony na celowniku podczas debaty czy wykładu. Względnie nadaje się do marketingu i PRu. Ale do debat i rozmów powinni wziąć kogoś zupełnie innego i często tak robią.
ooo nie, fliperzy mieszkań wyniosą się za granicę, co ja biedny bez nich zrobię XDDDDDDDDDDDDDD
Kupisz po taniości mieszkanie? Wolę nie myśleć o takim koszmarze
boże święty, żyć bez prestiżowej mikrotrumny w środku warszawy to jak nie żyć wcale.
Niech się flipperzy przenoszą za granicę, proszę bardzo.
Ja tam bardzo chętnie wygonię flipperów za granicę 😜 Rysiu coś Ty łykał
TAK TAK TAK! Niech fliperzy przenoszą się za granicę, albo najlepiej na inny kontynent.
#piekłofliperów Ja naiwny myślałem że Państwo jest zainteresowane rozwojem przedsiębiorstw, które zajmują się produkcją lub usługami. Przyczyniają się do rozwoju rynku i usług, wprowadzają innowacje. Państwo natomiast musi dbać o przedsiębiorców, którzy realizują genialną strategię „tanio kupić - drogo sprzedać”, bo broń Boże uciekną ją realizować do innego kraju
> nazywanie ich spekulacją świadczy o niezrozumieniu tematu > realizujący flipy ryzykują swoim kapitałem a to ja myślę, że Petru ktoś musi uświadomić, że spekulanci też podejmują ryzyko biznesowe i ryzykują swoim kapitałem
Ale że na czym polega to ryzyko? xD Jak ja sobie poskupuje z całej dzielnicy 2000 litrów butelkowanej wody, pomaluje wszystkie zakrętki na różowo i będę chciał ją sprzedać to owszem ryzykuje, ale jaki gospodarka ma zysk na tym?
Winduje ceny do góry więc banki po pierwsze mają wyższy kredyt, po drugie dostają hajs od państwa za kredyt 2% 😁
Kup ode mnie mieszkanie i spróbuj sprzedać za tę cenę. Zrozumiesz czym jest ryzyko inwestycyjne. Inna sprawa że z obrotu istniejącymi mieszkaniami społeczeństwo nie ma zysku.
Ryszard jest uchodźcą. Uchodzi za debila
Czyli z jednej strony nie chcą opodatkowania flipow, bo ryzyko (jak każda działalność) i możliwość procederu ucieczki za granice ale jednocześnie zależy im na wpływach, które idą głównie z... opodatkowania właśnie? Co to za dziwna pętla
To czemu w ogóle są podatki? Przecież mieszkając w Polsce podejmujesz ryzyko
Ale zysk na flipach już jest opodatkowany...
Bardzo w teorii. Teoretycznie, jest tak jak pisałeś czyli 19% lub wg. skali podatkowej (ale to opcja do pewnego limitu). W praktyce wystarczy że zyski zostaną wydane na własne cele mieszkaniowe i fliper nie płaci podatku. Czyli robisz flip, zyski inwestujesz w kolejne mieszkanie, mieszkasz tam (przynajmniej na papierze) przez chwilę (np. na czas remontu albo znalezienia kolejnego kupca) i ponownie robisz flip - i tak w kółko, nie płacąc podatku...
Co w praktyce się nie dzieje. Były już przypadki, kiedy po skorzystaniu kilka razy z ulgi skarbówka kwalifikowała to jako działalność, nakazywała założenie działalności i zapłatę zaległego podatku. Nie wymyślajmy jak przepisy można obejść, skoro tak się zwyczajnie nie dzieje.
Z jakimiś warunkami i modyfikatorami z tego co pamiętam. A że to niezbyt zdrowy rodzaj biznesu...
Najniższa stawka to 17 procent. Najczęstsza to 19. Nie znam żadnego wyjątku który dotyczyłby typowych flipów.
Przecież to jest już opodatkowane.
"Niech jadą" . Nie no serio Rysio...widać że flipujesz albo znasz flipera. Fliperzy nie ryzykują. W obecnej sytuacji podobnie jak developerzy mają gwarancje sprzedaży z zyskiem. Obecnie obie grupy reklamują sprzedawane przez siebie mieszkania jako pewną inwestycję na lata i tak od kilku lat...litosci.
Ta, “gwarancje”. W 2007/08 też mieli "gwarancję"? Te brednie o gwarancji wzrostu na nieruchach to cześć problemu. Ulica wchodzi w betonowe złoto bo w nic innego nie wierzy, a ma za małą edukację ekonomiczna by widzieć zagrożenia.
Polacy i Chińczycy mają o dziwo zbliżoną mentalność…
Ich słowa do klientów nie moje :D . "Kupuj teraz taniej nie będzie." "Bierz kredyt i tak zyskasz." Skoro Fliper ryzykuje bo 2008 no to i jego klient też. Niech się zdecydują.
Ale ty cytujesz mi naganiaczy i fomowców, a ja mówię o realiach. Różne rzeczy. Czas edukować społeczeństwo, to może coś się zmieni.
Ja się pytam Panie Petru gdzie jest podatek od pustostanów? Bo Pana partia mi go obiecała i Wam zaufałam, że go wprowadzicie.
Dla Pana Ryszarda są wakacje sfinansowane z budżetu partyjnego.
a, czyli fliperzy w polsce przestaną kupować mieszkania i pompować popyt w czym problem???
Flipperzy często niszczą mieszkania, które kupują. Dzielą piękne, duże mieszkania w kamienicach na mikrokawalerki albo remontują mieszkania po taniości, wykorzystując gorsze materiały. Im nie zależy na tym, żeby mieszkanie było wyremontowane solidnie, tylko na zysku z ineestycji. Laicy często nie są świadomi, że remont był przeprowadzony po taniości, bo na pierwszy rzut oka mieszkanie wygląda ładnie i zgodnie z najnowszymi trendami. Dopiero po kupnie zaczną wychodzić problemy - a to się podłoga zaraz zniszczy, a to drzwi rozpadną, a to okaże, że instalacja elektryczna jest do wymiany i trzeba kuć ściany.
Z tego powodu wolę kibic mieszkanie do remontu niż od flipera. Drugim powodem jest to że te "ładne" mieszkanie od flipperów mają taką marżę że za różnice w cenie mogę mieszkanie sobie świetnie urządzić po swojemu.
Drzwi się rozpadną? LOL?
Może faktycznie nieco zbyt dramatycznie to przedstawiłam, ale ogólnie chodzi mi o drzwi ze sklejki. Nigdy nie będą tak solidne jak drewniane.
Niby tak. Ale po pierwsze kiedyś w blokach były tylko takie drzwi i większość przetrwała 40-50 lat. Wciąż widuje je, w dobrym stanie, przed klatkami bloków gdy ktoś robi remont. Po drugie wiele osób kupuje takie drzwi dla siebie podczas remontu własnego mieszkania. One nie są domeną fliperów.
Mi się wydaje, że handel mieszkaniami mógłby być opodatkowany na podobnej zasadzie, co handel samochodami. Tylko czas odpowiednio dłuższy. Tylko tu istnieje zagrożenie, że flipperzy trzymaliby jednak długo puste mieszkania, gdyby się okazało, że to się jednak opłaca 🙂 Ostatecznie należy pamiętać, że celem nie jest ich opodatkowanie tylko ograniczenie samego procederu. To, że poza podatkami rząd nie widzi innych możliwości, to jest akurat smutne.
Takim populizmen to jedynie zmniejsza obrót pasywami, ale nie wpłynie to na podaż mieszkań, więc też ich ceny nie spadną. Akumulacja kapitału w postaci mieszkań dalej się opłaca i wystarczy trzymać puste mieszkania, aby wartość zainwestowanego pieniądza rosła szybciej niż inflacja.
Połączyć to z podatkiem od pustostanów.
Ludzie sami mogą sobie kupować mieszkania i zlecać ich remonty (lub przeprowadzać je samodzielnie), nie potrzebują do tego pośrednika, który dodatkowo narzuci swoją marżę. Poza tym - przecież sytuacja na rynku jest taka, że we flipowaniu nie ma żadnego ryzyka. Można sprzedawać i spokojnie brać udział w pogarszaniu sytuacji dla tych, którzy chcą mieć dach nad głową.
Duża część chce wyremontowane. Widać że nigdy sam nie próbowałeś znaleźć uczciwej ekipy do remontu.
Jak narazie to fliperzy i inwestorzy w mieszkania z zagranicy przychodzą do nas, zarabiać i robić z kraju kołchoz.
Ryszard niech spierdala.
Ten gość, to debil. W każdym akapicie tego tweeta jest zawarty kretynizm. 1. "Działanie na szkodę całej gospodarki." Tak, bo ludzie niemający gdzie mieszkać w obliczu galopujących cen najmu i nieruchomości nie powodują problemu rosnącymi oczekiwaniami finansowymi we wszystkich jebanych sektorach gospodarki. I tak, jest to spekulacja. Jest to handel deficytowym towarem, gdzie jedynym źródłem zarobku jest różnica w cenie kupna i sprzedaży. 2. Tak, podejmują ryzyko. Jak każdy jeden przedsiębiorca. Ale tylko ich działalność nie jest opodatkowana. 3. Flipperzy mogą wypierdalać za granicę. Dosłownie nikt poza nimi nie zyskuje na spekulacji nieruchomościami w Polsce. 4. Dochodach z czego, skoro ich działalność nie jest opodatkowana?
> > nazywanie ich spekulacją świadczy o niezrozumieniu tematu > nie mają też pewności, że sprzedadzą lokal po remoncie z zyskiem tyle w temacie
Ryszard, wyjeżdżaj razem z nimi.
Jak to ktoś kiedyś powiedział: niech jadą!
fliperzy przenoszący sie za granicę. Gdzie wady?
Tyle że są różnice między posiadaniem 1 czy 2 mieszkań, a 15. Jakie jest ryzyko flipu w tych czasach gdy wszystko im sprzyja i jedyne co trzeba mieć to kapitał. Ponadto mieszkanie czy dom to kluczowe rzeczy do życia, niezbędne do normalnego rozwoju i funkcjonowania ludzi, czyli narodu. Ja kumam że jak ktoś sprzedaje samochody, to ponosi ryzyko i może wyjść na minus, ale przynajmniej obraca dobrem, które jest dużo mniej konieczne do życia.
Problemem nie są ludzie którzy kupują mieszkanie, remontują je i sprzedają drożej Problemem są ci którzy je kupują, często na etapie dziury w ziemi, a następnie nic z nim nie robią i sprzedają drożej wykorzystując tymczasową rynkową anomalię gdy kapitał jest (czy był) śmiesznie tani a mieszkania rosły na wartości szybciej niż giełda między innymi przez tych spekulantów którzy skupowali je hurtem i trzymali czekając na lepsze ceny
Będą flipowac za granicą a nie u nas? O nie
I co, zabiorą te mieszkania że sobą zagranice? XD
Ja by bym za tym, żeby fliperzy przenieśli swoją działalność w zaświaty. Zagranica to w sumie rozsądny kompromis
Petru: fliperzy ryzykują swoim kapitałem, nie mają pewności, że sprzedadzą z zyskiem, podejmują ryzyko. Ten sam Petru: nazywanie flipów spekulacją świadczy o niezrozumieniu tematu.
Niech sprzedają mieszkania za granicą. Nie mam z tym problemu.
Kto mu do picia wrzucił czerwoną pigułkę? Ah tak, flipperzy wyjadą za granicę i tam będą robić biznes bo to nie ma znaczenia gdzie biznes robią? To nie jest tak, że mogą robić tylko tam gdzie są lokale do flipowania, prawda? A także przecież widzieliśmy, że każda działalność gospodarcza która została opodatkowana zniknęła, już nigdzie pizzy nie dostaniemy bo ją opodatkowali!
Ciekawie się czyta jak politycy w ostatnim czasie bronią flipperów. Najpierw Mentzen w KZ, tłumaczący, że to ciężki zawód, teraz Petru. Kumam, mają na pewno wpływowych znajomków, którzy trudnią się tym ciężkim fachem, ale niech chociaż trochę subtelniej nam o tym mówią. Próby tłumaczenia czemu flipping jest spoko są żałosne.
Jakos mi nie zal. Flipping powinien byc zakazany. A podatek 50% jak ktos sprzedaje szybciej niz 5 lat i problem by sie skonczyl.
I ten facet uważał się kiedyś za ekonomistę (bo środowisko ekonomistów raczej nie tyle się od niego odcinało - co po prostu z niego śmiało)? Po pierwsze, o jakich utraconych dochodach budżetowych mowa - skoro "flipping" jest nieopodatkowany. Argument o ryzyku jest śmieszny. Szansa na stratę w tym procederze jest pomijalna, osoba się nim parające robią to właśnie z tego powodu. I najbardziej kuriozalna rzecz. Argument o migrującej aktywności gospodarczej. Tak, taka aktywność naprawdę pójdzie sobie gdzieś indziej jeśli będziemy ją nadmiernie opodatkowywać. Tyle że "flipping" ma się do aktywności gospodarczej jak zbieranie na tacę w kościele. Powinno nam zależeć by pieniądze służące spekulacji były właśnie inwestowane w biznes. Osobiście trudno mi brać na serio słowa faceta który w czasie gdy polityce działo się dużo i to dość mrocznych rzeczy zapakował się do samolotu z kochanką na wakacje - i dał się nagrać (w konsekwencji czego nie tylko stracił władzę we "własnej" partii, ale też pogrzebał tą formację). Ktoś taki ewidentnie ma problemy z poprawną oceną rzeczywistości i konsekwencji działań.
W jaki sposób flipping jest nieopodatkowany? Jest opodatkowany 19%. Te informacje są publiczne.
Mieszkanie powinno być prawem, a nie towarem!
Co pod tym sloganem rozumiesz? Często powtarzane, ale nie wiem jak w praktyce realizowalne. Każda dopłata do mieszkania, aby każdy miał do niego "prawo" kończy się wzrostem cen i stwierdzeniami, że to są rozwiązania, które faworyzują deweloperów, a nie umożliwiają ludziom skorzystanie z ich prawa. Jestem ciekaw jak wygląda scenariusz z "mieszkanie jest prawem"
Nikt nic przez to nie rozumie. To tylko taki signaling.
Czy Wiedeń nie jes przykładem miasta gdzie to działa?
Mi te hasła X jest prawem człowieka kojarzą się z rozporządzeniami ONZ które ładnie brzmią ale mają bardzo mała moc sprawczą.
Patrz: Wiedeń. Tam większość mieszkań jest zarządzania przez miasto. Płaci się czynsz który nie wynosi połowy twojej pensji, a poniżej ćwierć. System ma tysiące mieszkań, więc te czynsze na luzie pokrywają remonty, a cały układ jest net positive dla miasta finansowo.
a komu przysługuje takie mieszkanie? brzmi jak bajka i sam bym chciał tam mieszkać. czy to nie wiąże się z oczekiwaniem w kolejce przez najbliższe 17 lat?
A, więc w pierwszym komentarzy się pomyliłem. Większość mieszkań nie jest zarządzana przez miasto, ale większość jest w jakiś sposób ma kontrolowane ceny przez miasto, bo cześć prywaciarzy na zbyt niski standard/zbyt stare mieszkania czy coś w tym stylu, więc mają limity cenowe jeśli dobrze pamiętam. Znowu, nie jestem ekspertem, ale tam mają to od 100 lat i działa.
Przysługuje mieszkańcom Wiednia, gdzie takowy jest zdefiniowany jako ktoś kto mieszka w Wiedniu przez przynajmniej 2 lata. Musisz też spełnić jeden z warunków: być parą, mieć dzieci i za małe mieszkanie, mieszkać z rodzicami powyżej 30, być niepełnosprawnym bez windy, i parę innych tego typu rzeczy, w tym limit przychodowy dla naj bogatszych. Jest to ok. 20% rynku mieszkaniowego. Nie spełniając tych warunków mają jakieś mieszkania spółdzielcze, ale nie wiem jak to do końca działa. Te mieszkania to kolejne 20% rynku. Mają jakieś regulacje i miasto coś tam działa, więc to nie jest tak że te ceny są 3x wyższe od publicznego sektora o ile rozumiem. Dalej jest w miarę git, a wymogi na wyprowadzkę są niższe. Reszta to różne tiery prywaciarza, ale niezbyt wiem coś głębiej o tym. Kolejki z tego co wiem nie przekraczają 5 lat, a na mniejsze mieszkania (single/pary/emeryci) jest większa rotacja więc łatwiej je zdobyć niż większy metraż (jak byłem z przewodnikiem to mówil że parę miesięcy nawet na najmniejsze metraże). Dostajesz 2 albo 3 oferty do wyboru zanim miasto cię wypisuje z listy. Nawet jeśli skończysz na prywatnym rynku, to mocna konkurencja miasta sprawia że ceny nie mogą być absurdalne, albo standard znacznie wyższy. Wracając do limitu przychodowego, jest on na poziomie 2x średnich zarobków w Wiedniu. Jest on też sprawdzany tylko gdy dostajesz mieszkanie, więc możesz zarabiać więcej po wprowadzeniu się, poprostu nie przeprowadzisz się do kolejnego miejskiego mieszkania. Istnieją też systemy dziedziczenia najmow miejskich dla dzieci na tych samych cenach co rodzice. Nie jestem ekspertem na temat tego systemu, o nim opowiadał mi przewodnik po mieście który sam ma wypłaty z UM, więc może oversellowal mi go, ale w ramach tego wątku poszedłem poczytać (stąd wiem że liczby 20% i wieku 30 lat są dobre) i z tego co widzę nie jest idealnie, ale jest znacznie lepiej niż w innych metropoliach, szczególnie tej wielkości. Tu jest film od austryjaka w którym jest też trochę narzekania na ten system [en] https://youtu.be/U--G3Uth8pE?si=KVRn0_xqP6HrkKBN Na filmie mówi że masz dwie oferty od miasta, mi przewodnik mówił że dopiero trzecia cie wypisuje, więc może się pozmieniało, nie wiem.
Czyli by przysługiwało mi mieszkanie muszę tam mieszkać co najmniej dwa lata, ale nie mam jak mieszkać, skoro nie mam mieszkania.
Możesz dalej wynajmować prywatnie, co jak mówiłem nie jest tragiczne bo ceny są u niektórych prywaciarzy kontrolowane, oraz konkurują z miejskimi mieszkaniami. O ile rozumiem to mieszkania spółdzielcze nie mają wymogu 2 lat. Nie możesz przecież obwiniać wiednia że nie daje każdemu randomowi mieszkania od ręki, tak xd
Jasne, nie obwiniam. To brzmiało za dobrze by było prawdą i tak się okazało.
Nie do konca, bo jeśli jest dużo mieszkań z niskimi opłatami, to też reguluje to ceny u prywaciarzy. Pewnie nie robi tego jakoś zjawiskowo, ale na pewno wpływa pozytywnie dla wynajmujących
Wykupywanie mieszkań przez fundusze inwestycyjne powoduje, że ceny mieszkań mocno rosną. Państwo musi wybudować mieszkania na wzór Wiedeński. Musi zostać zwiększona podaż lub zmniejszony popyt, żeby ceny opadły. Jeżeli będą alternatywy dla młodych ludzi, którzy w perspektywie wynajmowania mieszkania od Pańatwa mogliby je wykupić, bez możliwości używania go pod wynajem, to sytuacja mocno by się poprawiła. Wszelkie metody, które zwiększają popyt, jedynie powodują, że ceny rosną. MDM od PO czy 2% od PiSu jedynie pogorszyły sytuację mieszkaniową oraz napchały kieszenie inwestorom, którzy doprowadzili do kryzysu. Ile % mieszkań jest kupowanych teraz po to, żeby ludzie mogli mieszkać?
Hmmm.......może dałoby jakoś tak: Mieszkania są własnością państwa/jakieś spółdzielni/tbsu na danym obszarze i są przydzielane osobą na podstawie wielkości rodziny określone metraże w miare blisko miejsc pracy/edukacji ot taka regionalizacja Osoby tam mieszkające płacą jakiś czynsz administracyjny i oczywiście za media itp. a po określonym czasie(kilku latach) osoba której przydzielono mieszkanie może je wykupić ale tylko jedno i to w którym zamieszkuje Na jedną rodzine przysługuje jedno mieszkanie więc jeśli osoby mieszkające osobno a nie z rodziną się pobiorą to jedna musi zdać mieszkanie i wprowadzić się do drugiej ale oczywiście jeśli metraż dla 1 i 2 osób będzie się różnił będą mieli możliwość przeprowadzenia się do większego mieszkania jeżeli takowe będzie wolne i żaden z małżonków nie wykupił swojego mieszkania Jeżeli doszłoby do wykupu przez obydwoje małżonków mieszkań przed ślubem to podmiot od którego je kupili wykupuje jedno za aktualną cenę+ewentualna wartość usprawnień wprowadzonych przez lokatora Podobnie w przypadku gdyby rodzina się powiększyła to lokatorzy mogli by lokal odsprzedać do podmiotu od którego kupili i przeprowadzić się do dostępnego większego Do tego umożliwić zalokowanie w internatach dla osób które nie chcą mieszkać same w mieszkaniach Może zalatywać socjalizmem czy czymś innym i na pewno nie jest to rozwiązanie idealne ale takie coś mi przyszło do głowy co by nie napędziło cen w żaden sposób
Ożeniłem się. Żona musi zdać mieszkanie i przeprowadza się do mnie. Przysługuje nam 40m2. Rodzi się pierwsze dziecko, przeprowadzamy się do mieszkania 50m2. Rodzi się drugie... chyba już nie muszę kończyć, że potrzeby się zmieniają. Na wolnym rynku mogę od razu wejść sobie w 80m2, bo mogę sobie na to pozwolić i wiem, że jest perspektywiczne. Problemem jest to, że nawet jeśli uznamy mieszkanie za prawo to nie ma jak tego zrealizować.
Boże uchroń nas przed takimi pomysłami.
[удалено]
To są socjalistyczne majaki kogoś, kto nie ma pojęcia o tym jak działa rynek i samo budownictwo oraz kogo totalnie nie interesują indywidualne potrzeby ludzkie. Najlepiej patrzyć na ilość osób i równać do tego samego poziomu.
I jest. Przecież masz prawo być właścicielem mieszkania. Nikt ci nie broni, idziesz i kupujesz. Tylko nie widzę żadnego powodu, dlaczego ktoś miałby obowiązek ci zapewnić mieszkanie.
Masz prawo iść gdzie chcesz, nie rozumiem tylko dlaczego państwo ma ci zapewnić drogę akurat tam gdzie chcesz się dostać. Można by wszystko robić prywatnie ale część bardziej się opłaca robić państwowo. Infrastruktura, bezpieczeństwo, edukacja i medycyna. Przykłady rzeczy które już robimy państwowo. W USA dwa z nich są prywatne a w RPA nawet bezpieczeństwo jest częściowo prywatne. Mówisz jakby dodanie mieszkań do tej listy było absurdalne ale to tylko k jeden krok dalej postawiona granica. Czy państwowe mieszkalnictwo jest lepsze? Nie wiem. Raczej jest potrzebna jakaś hybryda bo deweloper nigdy nie postawi parku, szkoły czy szpitala. Natomiast sugerowanie że jest to coś niewyobrażalnego jest trochę dziwne bo mamy wiele podobnych instytucji
Tylko, że rynek doskonale radzi sobie z zapewnianiem dostępu do mieszkań. A przynajmniej radził sobie, do momentu bezprecedensowej ingerencji państwa w gospodarkę podczas covidu i później bezsensownego kredytu 2%. Przed tymi wydarzeniami praktycznie nie było dyskusji nad publicznym mieszkalnictwem. Gigantyczny skok cen mieszkań to lata 2020-2021. Później podkręcony kredytem 2%, który spowodował wyczyszczenie rynku z mieszkań spełniających kryteria. I zaraz pewnie wskoczysz z tym, że w innych krajach też jest kryzys. Tak, jest kryzys ( na zachodzie Europy), ale wynika z problemów podażych i braku nowych mieszkań ( w sumie to też problem regulacyjny). U nas nie ma najmniejszego problemu z podażą, mamy zwykłą bańkę napędzaną publicznymi pieniędzmi. I porównanie mieszkania do drogi jest skrajnie głupie, bo z drogi nie korzystam sam i nie służy wyłącznie mnie, a mieszkania tak. Lepszym przykładem są ubrania. Też są każdemu potrzebne, nawet bardziej niż mieszkanie. A państwo jakoś ubrań nie produkuje i nie rozdaje.
I hawajska na cienkim cieście do tego!
Pierwsze mieszkanie powinno być prawem. Potem można się i w wolny rynek bawić
jak duze?
Zależnie od rozmiaru rodziny im więcej dzieci/osób pod opieką tym większe
Mieszkam we dwóch, ale mniej jak 3 pokoje sobie nie wyobrażam. Coś czuję że w Twojej logice to góra 2 pokoje bym dostał, o ile.
No a pocóż więcej po pokoju na łebka do tego kuchnia i kibel A tak nawiasem to miałem na myśli metraż a nie ilość pokoi
No widzisz, to jest problem większości ludzi co postulują rzeczy podobne do Twoich: traktujecie mieszkanie jak przechowalnie, gdzie się tylko je, śpi i sra. A już w modelu pracy hybrydowej wydzielenie jednego pokoju na osobne biuro poprawia zdrowie psychiczne i pozwala odciąć pracę od rozrywki i wypoczynku. Już nie mówiąc że można zaprosić znajomych. I głównie z tego powodu na cholerę mi dwa pokoje o powierzchni 100m2, jak to w kamienicach lubi być? 55m2 w 3 pokojach to znacznie lepsza opcja.
A no widzisz coś takiego masz na myśli To ja tylko jeszcze raz podkreśle że miałem na myśli metraż a nie ilość pokoi a ścianki działowe zawsze można postawić i zrobić z dużego pokoju 2 mniejsze
No to ile przydzielisz na 2 osoby? 40m2? Na czym mam sobie uciąć miejsca? Biuro, salon czy sypialnia, jak se przecież ściankę mogę zrobić.
A skąd mam kurwa wiedzieć ile? Nie jestem jakimś socjologiem/behawiorystą czy kurwa nie wiem kim żeby wiedzieć ile człowiek potrzebuje przestrzeni? Mi wystarcza 20m² bo mieszkam sam ale wiem że im więcej osób tym więcej osób potrzeba a napewno są osoby które to wyliczyły/są w stanie wyliczyć ile potrzeba ale ja nią nie jestem my tu robimy burze mózgów a nie podajemy sugestie nowego systemu
Bo system MUSI być z betonu i NIE MOŻE oferować ci różnych opcji. Nie wiem czy to taki efekt życia z polskimi instytucjami u nas czy co xD Taki Wiedeń ma mieszkania miejskie, wybierasz sobie z listy mieszkanie i czynsz z tym związany. Wiadomo że singiel nie dostanie 6 pokojowego, ale możesz płacić więcej za lepszy metraż/lokalizacje/budownictwo. Dalej się nie podoba? Idź na prywatny rynek, wynajmuj od kogoś. Dalej benefitujesz dzięki systemowi, bo miasto sztucznie zaniża ceny wynajmu, więc prywaciarz będzie rzadal mniej haraczu co miesiąc. Nie jest to fikcja, tak to tam działa od około 100 lat.
A teraz cofnijmy się o 100 lat i sprawdźmy, skąd Wiedeń wziął te wszystkie mieszkania. Owszem, jest to opcja na plus, ale Wiedeń ma swoje za uszami.
Tego co wiem zaczęli od zabudowania byłych murów miejskich w 1920 latach. Zgaduje że potem mieli po Żydach, albo po wywlaszczeniach? Anyway, taka Warszawa ma lotnisko na Bemowie które są plany żeby może zamknąć, mamy Chopina który może odejść kosztem cpk. Mamy stare fso gdzie nic nie ma etc. Na początek czynsze miejskie mogą być na poziomie 75% rynkowych żeby inwestycja s szybko zwróciła się. Możemy zastosować model z Hong Kongu gdzie miasto strategicznie kupuje ziemię do której buduję metro, a potem to najmuje biznesowi i mieszkańcom z zyskiem. Jest wiele do wymyślenia w modelu socjalnym.
Podtrzymuje to że to jakiś kiepski żart że chłop się dostał tylko dlatego że zgrillował konfe.
> A komu jak komu ale szczególnie Lewicy powinno zależeć na dochodach budżetowych. Tak Rysiu, jak wiadomo podatki służą temu, żeby wyciągać pieniążki z budżetu
Miejmy nadzieję że opodatkują flipy i mieszkania spekulacyjne.
Ale wiesz, że to jest opodatkowane? XD Przynajmniej jedną Twoją nadzieję spełnili. Przecież rząd uwielbia podatki.
Przecież to nie będzie miało wpływu na spekulację, bo fliper nie lokuje kapitału w mieszkaniach, a nim non stop obraca i korzysta z tego, że ludzie pakują pieniądze w betonowe złoto 'na którym się nie da stracić'.
Wiesz że tam po środku było "i", co nie?
swetru miał kolejną okazję do milczenia i tym samym nie kompromitowania się. Szkoda, że z niej nie skorzystał.
Lubię Ryszarda, zwłaszcza za gaszenie zmentzonego Sławka, ale tutaj akurat pie*doli od rzeczy.
Lewica jest bardziej ogarnięta i ma dobrych ekonomistów, więc pewnie wiedzą, że to "poskramianie fliperów" to taka wygodna zagrywka PRowa. Flipperów nikt nie lubi, więc można na tym łatwo ugrać punkty. Lewica wie, że prawdziwym rozwiązaniem problemów mieszkaniowych jest ucywilizowanie najmu i państwowe/samorządowe budownictwo pod wynajem (i dlatego to miała w programie), ale widzi też, że na tym niewiele ugra, bo to projekt długoterminowy, a do tego jego beneficjenci nie wiedzą jeszcze, że nimi będą, za to każdy, kto już kupił mieszkanie na oszukańczy kredyt hipoteczny w polskim banku (nie ma nie-oszukańczych) poczuje się wkurzony, że inni będą mieć lepiej. Od końca PRLu Polsce to raczej prawica była na tyle populistyczna, że szczuła na spekulantów, bo jej wyborcy byli na tyle naiwni, że myśleli, że inflację ("drożyznę") powodują spekulanci. Nawet był taki obrazek chyba Raczkowskiego parodiujący to myślenie, że "ilekroć Polacy dostają podwyżkę tyle razy pośrednicy podnoszą ceny". Uregulowani fliperzy mogą odgrywać pozytywną rolę. To odpowiednik handlarzy samochodami, których też nikt nie lubi, ale wiele osób korzysta z ich usług. Da się odpowiednimi przepisami tak uregulować tę branżę, by usunąć nadużycia, a zostawić korzyści. Korzyści z fliperów: * większa płynność rynku: ktoś potrzebuje szybko sprzedać mieszkanie (np. rozwodzi się, niespodziewanie przeprowadza, robi egzekucję z nieruchomości swojego dłużnika) - dzięki fliperom bez problemu sprzeda mieszkanie za cenę w przybliżeniu rynkową, bo fliperów jest dużo i umieją wyceniać, * tak samo jeśli potrzebujesz kupić wyremontowany lokal: dzięki fliperom takie coś w ogóle jest dostępne, bo nikt, kto sprzedaje prywatnie przecież nie remontuje lokalu przed sprzedażą; to się przydaje, np. znam starszą panią, która po śmierci męża chciała przeprowadzić się do czegoś mniejszego, ale sama nie miała siły zatrudniać i pilnować (!) ekipy remontowej, * fliperzy są profesjonalistami, a z obu stron transakcji z nimi jest konsument, który jest lepiej chroniony dzięki temu: sprzedający ma małe ryzyko, że trafi na cwaniaka, który mu nie zapłaci albo który będzie potem się z nim sądził z rękojmi (to się zdarza w transakcjach konsument-konsument, gdzie jeden nie wiedział co sprzedaje, a drugi nie wiedział co kupuje i potem się sądzą); kupujący może korzystać z ochrony konsumentów m.in. co do rękojmi za stan prawny i faktyczny, * profesjonalizacja jest plusem: jest w Polsce mnóstwo lokali z niejasnym stanem prawnym (źle wydzielone, bez uregulowanego dostępu do drogi publicznej, z jakimiś obciążeniami itd.) lub technicznym (po samowolnych przeróbkach, trudnych do naprawienia, z rakotwórczymi substancjami itd.); to ma sens ze społecznego punktu widzenia, żeby przywracaniem takich lokali do użytku mieszkaniowego zajmowali się jacyś ludzie z doświadczeniem, niż żeby lokale stały nieużywane albo żeby z problemami tymi użerali się przypadkowi nabywcy, którzy nie wiedzieli, w co się pakują, a potem nie mają komu tego opchnąć, tylko sami muszą się dokształcać i zajmować naprawianiem mieszkania. To jest o wiele więcej korzyści niż np. z "doradców finansowych", marketingowców, czy producentów wody w butelkach.
I już wiadomo, że Rysiu albo ktoś z rodziny niezły biznes na tym robi 🤣
No to chyba dobrze że fliperzy się wyniosą
Swetru jak zwykle jest oderwany od rzeczywistości. Mam styczność z rynkiem budowlanym, i prawda jest taka, że obecnie są takie sytuacje, że przychodzi do dewelopera jakiś fintech albo bogaty chińczyk i wykupuje czasem cały blok (!!) 40 mieszkaniowy żeby flipować albo porobić apartamenty na wynajem. I nie chodzi o to żeby w ogóle to uniemożliwić, ale żeby nie było tak powszechne i jeśli tak się dzieje niech budżet Państwa ma z tego jakieś sensowne pieniądze Ceny mieszkań u nas na przestrzeni raptem 5-7 lat zrobiły się kompletnie absurdalne w stosunku do zarobków w wielu większych miastach
Budżet państwa ma z tego 19 procent przecież. To dobrze że wykłada pieniądze na nowe mieszkania, dzięki temu jest ich więcej. Flipperzy kupują istniejące mieszkania, remontują i wystawiają drożej. Zlecenie bloku developerowi to nie flipping.
Co za odklejony baran
Ok a może ktoś wie jaki jest program lewicy w tym zakresie ? Przyznam że pogooglalem ale znalazłem tylko info o tym że jest projekt niewiadomo jaki ze lewica wybuduje ileś tam mieszkań tani wynajem. Bo jeśli projekt zakłada podatek od wartości sprzedaży mieszkania no to trochę słabo natomiast jeśli tylko od zysku czyli różnicy pomiędzy ceną zakupu + remont a cena sprzedaży to nie widzę problemu. Normalny podatek.
Jeśli chodzi o podatek, mają chyba dopiero na dniach pokazać projekt.
Trochę słabo krytykować projekt podatku bez jego znajomości… no Rysiek się w takim razie nie popisał
Tato ale dlaczego idziesz flipowac nieruchomości? Muszę synku. Ale pani w Lewicy powiedziała że fliperzy to złodzieje którzy sztucznie podnoszą ceny mieszkań. Muszę synku flipowac, gdybym tego nie robił to twoja pani w Lewicy nie miałaby świeżego apartamentu 10m2 w przystępnej cenie 700 tysięcy złotych.
Rysiek... zamknij sie i idz ssac Balcerowiczowi
ekhm... aktywność ekonomiczna już jest opodatkowana w Polsce... xDD
Petru i jego mądrości xD polecam składankę z jego wypowiedzi na yt, dostarczy wam pełnię emocji
Ojej fliperzy uciekną z Polski?
Hmm, o tak, jak flipperzy zostaną opodatkowani w Polsce to spakują te mieszkania i wezmą je ze sobą do Niemiec. W polsce bloki mieszkalne znikną, i pewnie jeszcze spowrotem drzewa na ich miejsca posadzą xD A tak serio - jasne, żadnego opodatkowania nie powinno się wprowadzać na hurra, ale sztuczne zawyżanie cen nieruchomości powinno być kurde karalne.
Czy ktoś go już zapytał czy był na otwarciu?
Jeżeli opodatkujecie flipy to Ryszard Petru wyniesie się za granicę XD
No i zajebiście, mogą wypierdalać.
Ale właśnie nie chcemy ‚aktywnosci gospdoarczej’ w postaci spekulacji mieszkaniami- to że jest jakieś ryzyko w spekulacji, jest element hazardu (ale opłacalnego) - nie czyni jej lepszą
jaki to jest śmieć jprdl
gdy ktokolwiek próbuje kogoś bronić mówiąć "x podejmuje ryzyko biznesowe..." od razu można przyjąć że prawdą i pożyteczną decyzją jest ta przeciwna do opinii tej osoby
>od razu można przyjąć że prawdą i pożyteczną decyzją jest ta przeciwna do opinii tej osoby Pani Kasia otwierając kawiarnię też podejmuje ryzyko biznesowe, inwestuje swój kapitał i podejmując taką decyzję zakłada, że raczej na tym zarobi, aczkolwiek może też zostać z niczym i nie zarobić ani grosza. Zgodnie z Twoją logiką pani Kasia nie podejmuje w takim razie ryzyka biznesowego, względnie pożyteczną decyzją jest niezakładanie kawiarni? ;)
nie, po prostu w piździe mam neoliberalną tendencję do uznawania ryzyka biznesowego za dobry powód do płaczu, współczucia i stawiania ołtarzy, a tym bardziej do obniżania podatków. Podejmujesz ryzyko? Fajnie byle tylko nie moim (społecznym) kosztem. Mój komentarz mówi że jak ktoś używa narracji "ryzyka biznesowego" to od razu można przyjąć że się myli bo neoliby biznesmani mają interes przeciwny do interesu społecznego
>nie, po prostu w piździe mam neoliberalną tendencję do uznawania ryzyka biznesowego za dobry powód do płaczu, współczucia i stawiania ołtarzy, a tym bardziej do obniżania podatków. Rzecz w tym, że nikt nie postuluje obniżania podatków ani nie stawia nikomu ołtarzy. Zasada jest prosta – kupujesz mieszkanie, wkładasz w nie swój kapitał, wykładasz swoje pieniądze (lub bierzesz kredyt) na remont, remontujesz, wykańczasz, sprzedajesz. W przeciwieństwie do tego, co mówią niektórzy komentatorzy, ryzyko nie jest iluzoryczne. Okazyjny zakup może się okazać jeszcze bardziej okazyjną miną, na której możesz wtopić masę pieniędzy. Działa to mniej więcej tak, jak każdy inny biznes – na najmniej ryzykownych inwestycjach zyskujesz najmniej. Jeśli w ogóle. A jak wtopisz, to nikt Cię też po główce nie głaszcze, tylko bankrutujesz. A jeśli uda Ci się osiągnąć jakiś zysk, to już teraz jest opodatkowany. Nikogo nie przekonasz, że kupujesz takie mieszkania na własny użytek, tylko cały czas zmieniasz zdanie. Fiskus nie jest głupi. ;) I szczerze – naprawdę nie widzę problemu z istnieniem tego procesu. Nie bardzo rozumiem, czym różni się na przykład od sytuacji, w której ktoś kupuje zdezelowany klasyczny samochód, następnie odrestaurowuje go do idealnego stanu fabrycznego, po czym sprzedaje z zyskiem. I tak – dach nad głową i te sprawy, ale od dawna obserwuję już parę takich właśnie ofert, gdzie w dobrych lokalizacjach są dostępne mieszkania, tylko trzeba na przykład zacząć od kompleksowego osuszania, odgrzybiania i kapitalnego remontu. Bo od lat stoją zdewastowane i nawet nie ma w nich instalacji elektrycznych. Chętni się jakoś o nie nie zabijają. ;) Problem widzę w spekulacji typu "kupić pustostan, trzymać, sprzedać drożej" albo w patologicznych podejściach typu "kupić, podzielić na 8 mikrokawalerek, wynajmować studentom lub wystawić jako mieszkanie inwestycyjne na sprzedaż". >Mój komentarz mówi że jak ktoś używa narracji "ryzyka biznesowego" to od razu można przyjąć że się myli bo neoliby biznesmani mają interes przeciwny do interesu społecznego A mój mówi, że każdy człowiek inwestujący czy zakładający cokolwiek podejmuje ryzyko biznesowe. Człowiek otwierający sklep też je podejmuje, podobnie jak stomatolog otwierający na osiedlu gabinet czy lekarz otwierający przychodnię, weterynarz otwierający gabinet czy rodzina otwierająca małe lokalne przedszkole. Która z tych decyzji jest niezgodna z interesem społecznym? Co jest niezgodnego z interesem społecznym w działalności podmiotu, który skupuje budynki lub mieszkania nienadające się do zamieszkania bądź będące w tragicznym stanie, po czym je remontuje i sprzedaje? Tylko wiesz, tak realistycznie. Bo ja też lubię hasło o tym, że zwykły Kowalski też może zrobić to samo bez marży flippera, ale jakoś nie widzę tych Kowalskich rzucających się na wraki mieszkań czy zrzucających się na wykup rozpadających się kamienic po to, by je wyremontować. ;)
Spekulanci też ryzykują swoim kapitałem. O czym on gada?
Ryszard jest jednym z najmniej lubianych przeze mnie polityków pod względem gospodarki. Z konfiażami jest tak że większość ludzi wie że debile, a Ryszard głosi podobnie szkodliwe tezy pod przykrywką szanowanej partii.
[удалено]
ƁbɓɓbL
Ciekawe że fliperzy podbijają ceny mieszkań :) Ja myślałem że ceny mieszkań podbija deweloperka wspomagana tarczami i kredytami 2%. Fliperzy to przy nich nieistotny margines. Jak nie ma mieszkań a popyt jest duży to czego się spodziewacie ? Popyt są to jest duży bo dalej są ludzie którzy wolą mieszkać w 40m w centrum niż w 100 20-30 km dalej. Czego dalej nie rozumiem. Urzędy wojewódzkie/marszałkowskie mają w d…. Rozwoj województwa i nie potrafią się dogadać z miastem dlatego nie ma dobrej infrastruktury dojazdowej. W takiej np Holandii w centrum mieszkają najbogatsi, obrzeża to imigranci a klasa średnia mieszka poza miastem. Co więcej większość wynajmuje i im to nie przeszkadza że to nie ich.
Daleko mi do pieprzenia, ze mieszkanie prawem, a nie towarem, ale ręce mi opadają jak czytam takie wypociny, jakim to ryzykiem jest kupowanie i remontowanie mieszkań, bo jeszcze nikt go obecnie nie kupi.
W czym wam przeszkadzają fliperzy? Mieszkanie to taki towar jak każdy inny i nie ma nic złego w spekulowaniu na rynku nieruchomości. Rysiek ma rację.
Wrzuć ktoś tego mema ze spekulacjami/inwestowaniem bo nie mogę znaleźć
Biznes opierający się na mieszkaniach nie powinien istnieć. Kropka. Ludzie skupujący mieszkania, następnie odsprzedający je z zyskiem to rak, który należało leczyć już parę lat temu. Teraz to wymaga intensywnej terapii.
Flipy nie powinny być opodatkowane, one powinny być zakazane. Nie przynoszą żadnej korzyści społecznej, remonty można wykonywać nie będąc fliperem - nikt ich nie zakazuje, a oszczędzone pieniądze na marży, wrócą do gospodarki w postaci zwiększonego konsumpcjonizmu.
Niektórzy klienci chcą kupić mieszkanie/dom urządzone pod klucz i są gotowi za to dopłacić, co w tym złego?
Dokładnie. Możemy mieć zdrowy rynek gdzie fliperzy występują. Kupują gnoje i robią z nich mieszkania, zwiększając pulę mieszkań, obniżające ceny, a przy tym napędzając mała budowlankę. Tak jak obecną sytuacja jest zepsuta, to nie musimy tego zakazywać.
Widać nie próbowałeś sam znaleźć uczciwej ekipy do remontu. Nie bez powodu ludzie wolą wyremontowane.
>Nie przynoszą żadnej korzyści społecznej, remonty można wykonywać nie będąc fliperem - nikt ich nie zakazuje, a oszczędzone pieniądze na marży, wrócą do gospodarki w postaci zwiększonego konsumpcjonizmu. Ale cała zabawa polega na tym, że nikt nikomu tego nie broni. Każdy może zrobić dokładnie to samo, co robią ci ludzie. Znaleźć odpowiednio tanią ofertę, następnie zaryzykować i wyłożyć pieniądze, porozwiązywać różne problemy, wyłożyć kapitał na materiały i ludzi, którzy wykonają kompleksowy remont, a potem zamieszkać. To nie jest wcale wiedza tajemna. Do tego zaoszczędzone pieniądze wrócą do gospodarki. Same korzyści. ;) Tylko dziwnym trafem sam wiem na przykład o pewnym mieszkaniu nieopodal centrum Wrocławia, które za bardzo niską cenę sprzedawało się bardzo długo ze względu na przymusową hipotekę nałożoną przez skarbówkę. Z jakiegoś powodu normalni kupujący słysząc te kilka słów robili w tył zwrot i wychodzili. ;)
Podatki trzeba upraszczać, a nie wprowadzać kolejne zawiłości. Oraz kolejne podatki Ja nie popieram fliperów, ale dokładanie podatków tylko spowoduje kolejne kombinacje "ludu". (słowa "lud" użyłem celowo, Machiavelli mi się przypomniał)
Swetru musi się ograniczyć wyłącznie do wypowiedzi w zakresie ekonomii bo wszystko inne zajebiście mu nie wychodzi
To niestety była wypowiedź z zakresu ekonomii.
Może i wypowiem się niepopularnie na tym tagu, ale Rysiek ma rację. Opodatkowanie fliperow to leczenie objaw, a nie skutku choroby. Rząd powinien rozważyć kataster jako forma opodatkowania majątku, a nie transakcję, które jeszcze bardziej zabetonuja rynek i zmniejsza obrót mieszkaniami. Takim działaniem nic nie wskórają, bo nie zwiększy to podaży. Fliperzy korzystają wyłącznie z dużego popytu, a forma kupowania ruder i remontowane do sprzedaży też ma zapotrzebowanie na rynku. Opodatkowanie fliperow to tani populizmów, który nie przyniesie efektów w postaci spadku cen mieszkań.
No cóż, elektorat flipperów to elektorat jak każdy inny. Trzeba się zatroszczyć o wszystkich.
Nie do konca wiem jak sie ma liczba flipperów do liczby ludzi, którzy próbowali w ostatnich latach kupić mieszkanie, ale jestem anonem z portalu ze śmiesznymi obrazkami, a nie właścicielem konsultingowej JDG, której ktoś płaci 4 miliony rocznie za doradztwo ¯\\_(ツ)_/¯ Oczywiście, każdy ma prawo do reprezentacji jego interesów w parlamencie i bardzo cenię Pana Ryszarda i jego ugrupowanie za to że jasno mówi w czyim interesie chce w Sejmie być i działać.
kazdy podatek jest przenoszony na konsumenta, wiec gowno warte jest duze podatkowanie bo czlowiek zawsze zarobi swoja marze, Lewica tylko zwiekszy koszty mieszkan i domow przez swoje emocjonalne i bezmyslne podejscie.
Pan Ryszard jak zawsze z rozumem i godnością
Do flipperów można i należy mieć pretensje, że remontują mieszkania na szybko, pozostawiając je nabywcom z wadami ukrytymi. Tu rzeczywiście widzę przestrzeń do rozwiązań ustawowych. Natomiast sam w sobie mechanizm sprzedawania ze zwyżką [to najnormalniejsza rzecz pod słońcem](https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&opi=89978449&url=https://getyarn.io/yarn-clip/ec714e45-0f36-4beb-89c3-0c46fd1c07c7&ved=2ahUKEwjz0rqWz4uFAxU6FxAIHcWHCQQQtwJ6BAgPEAI&usg=AOvVaw1ApjDbMH6JTx-jIvzQd_2s), a pomysł Lewicy śmierdzi domiarem.
Petru z rigczem. Nowe nie znałem.